PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
„Nie wiemy, kto wymyślił festiwal. Ale chwała mu za to” – pisał Krzysztof Gierat w jubileuszowym albumie z okazji 50-lecia Krakowskiego Festiwalu Filmowego. W tym roku impreza obchodzi swoje 55. urodziny. Oto fragment artykułu Dagmary Romanowskiej, poświęcony dziejom krakowskich festiwali, który w całości będzie można przeczytać w nowym numerze „Magazynu Filmowego” (nr 5/2015), już 10 maja.

Puryści mogą kręcić nosem. Jednolita numeracja i nazwa, które dziś wydają się tak naturalne, wprowadzone zostały w roku 2001. Wcześniej KFF funkcjonował „dwutorowo” – jako Ogólnopolski Festiwal Filmów Krótkometrażowych (od 1961 roku) i jako Międzynarodowy Festiwal Filmów Krótkometrażowych (od 1964). Każda „odnoga” miała swoją numerację. Konkursy odbywały się jeden po drugim, a nie równolegle. Ponadto jeden z nich – ogólnopolski – zniknął całkowicie z programu aż na siedem lat (1990-1996). „Nikt (…) nie przewidział, że na ten euforyczny czas [lat po 1989 - przyp. D.R.] nałożą się dotkliwe ograniczenia finansowe. I że właśnie one wpłyną na samą zawartość festiwalu” – pisała w rocznicowym albumie KFF Maria Malatyńska. „Do dziś zresztą nie wiadomo, na jakim szczeblu administracyjnym wymyślono, aby w ramach tych ograniczeń skasować to, co zawsze w festiwalu krótkometrażowym było najważniejsze: konkurs polskich filmów krótkich, czyli całą polską część imprezy. Ale tak właśnie się stało…”.


To był bardzo burzliwy, przełomowy czas dla festiwalu. Chociaż urzędnicy pozbawili go tego, co przez trzy dekady decydowało o jego sile i znaczeniu, zaczął nabierać nowego kształtu. To właśnie wtedy KFF stał się wreszcie prawdziwie krakowską imprezą. Mało kto dziś pamięta, że choć gród Kraka gościł festiwal, jego organizacja kierowana była z Warszawy. Wraz z początkiem lat 90. schemat ten przełamano, powierzając dyrekcję Marianowi Celejewskiemu, krakowskiemu szefowi Przedsiębiorstwa Rozpowszechniania Filmów oraz szefostwo programowe stołecznemu krytykowi Andrzejowi Kołodyńskiemu. W roku 1992 organizację KFF oddano już całkowicie w ręce krakowian: nowo powstałej Instytucji Dystrybucji Filmów „Apollo-Film” i dyrektora Wita Dudka oraz Marii Malatyńskiej – jako dyrektor artystycznej. Razem znaleźli formułę odpowiadającą zmieniającym się realiom sztuki dokumentu i krótkiego metrażu. Malatyńska jako pierwsza zaproponowała w programie pełnometrażowe dokumenty (do konkursu miał je wprowadzić dopiero Krzysztof Gierat).


W roku 1998 – organizatorzy wprowadzili też bardzo ważną nagrodę: Smoka Smoków „za wkład w rozwój światowego kina”. Jej pierwszym laureatem został dokumentalista Bohdan Kosiński. Kolejnymi: Jan Lenica, Raymond Depardon, Jan Švankmajer, Werner Herzog, bracia Stephen i Timothy Quay, Albert Maysles, Jurij Norsztein, Kazimierz Karabasz, Raoul Servais, Allan King, Jerzy Kucia, Jonas Mekas, Piotr Kamler, Helena Třeštíková, Paul Driessen i Bogdan Dziworski. Tegorocznym – przypomnę – Priit Pärn. Bodaj tylko poza Herzogiem, wszyscy laureaci przyjechali do Krakowa i każdy z nich dał się zapamiętać jako wulkan energii i pomysłów. Nie izolowali się od festiwalowiczów, przeciwnie – spotkać ich można było zarówno w kinowych korytarzach (często w otoczeniu wielbicieli ciekawych sekretów ich warsztatu), ale i na krakowskich (szczególnie kazimierskich) uliczkach. Często z kamerą. „Przyjechałem do Krakowa na festiwal, a także kręcić film o Davidzie Krakauerze i jego klezmerskim zespole” – mówił zmarły w tym roku, 5 marca, Albert Maysles. „Pewnego dnia szliśmy sobie z Davidem po ulicy i zauważyliśmy tablice na rogu budynku. Po jednej stronie było napisane: ulica Krakowska (czyli Krakauer), a po drugiej stronie narożnika: ulica Rabina Meiselsa (jak Maysles). Poza przyjaźnią, ekscytacją i pokazami dobrych filmów, tablice na tym budynku przypomniały mi raz jeszcze, że naprawdę należę do Krakowa. Lubię opowiadać słuchaczom, że – oprócz wspaniałych filmów i staranności dokładanej, by ów festiwal stał się wielkim sukcesem, można tu skorzystać z przywileju obcowania ze szczególną historią tego miejsca. W Krakowie, historia jest wszędzie, gdziekolwiek się obrócisz”.

Dagmara Romanowska
Magazyn Filmowy
Ostatnia aktualizacja:  29.04.2015
Zobacz również
fot. Archiwum KFF
W Krakowie "Potop" i gwiazdy
Wesprzyj animację „Iluzjoniści”
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll