Anna Wróblewska: Widziałam przed Muzeum
Kinematografii, pod banerem zapowiadającym wystawę „#IdaTheFilm. Polska
historia na światowych ekranach”, samochód z tego filmu. Skąd się wziął taki
obiekt muzealny?
Marzena Bomanowska: Właśnie tym wartburgiem 312 De Luxe z 1965 roku w „Idzie” Pawła Pawlikowskiego jeździła prokurator Wanda Gruz, grana przez Agatę Kuleszę. Ten rekwizyt, wypożyczony od prywatnego właściciela, z oryginalnymi tablicami rejestracyjnymi, nie zmieścił się w zabytkowej siedzibie Muzeum Kinematografii, dlatego stał przy bramie pod chmurką. Dzięki temu był widziany z daleka i przyciągał uwagę także tych osób, które do Muzeum raczej nie przychodzą. Byłam świadkiem dyskusji dwóch dżentelmenów pod dobrą datą, którzy przyszli do nas z pobliskiego parku i spierali się, czy to wartburg, czy warszawa. Auto, jako rekwizyt spełniło zadanie, stanowiło atrakcję, goście Muzeum robili sobie przy nim pamiątkowe zdjęcia.
Czy wystawę, poświęconą „Idzie” będzie pani
chciała organizować również poza Muzeum? Wygląda na to, że to był strzał w
dziesiątkę, widziałam kłębiące się tłumy.
Wystawa okazała się strzałem w dziesiątkę, bo "Ida" jest strzałem w dziesiątkę. Otworzyliśmy ekspozycję dwa i pół tygodnia przed ceremonią wręczania Oscarów, jeszcze przed nagrodami BAFTA, Goya i Independent Spirit. O tym, że "Ida" to temat na wystawę, byłam przekonana już w czerwcu 2014 roku, kiedy pisałam program dla Muzeum Kinematografii na konkurs ogłoszony przez łódzki magistrat. Film Pawła Pawlikowskiego miał w owym czasie znacznie większy oddźwięk na świecie niż w Polsce, zdobywał kolejne nagrody na festiwalach, a te najbardziej prestiżowe, jak pięć statuetek Europejskich Nagród Filmowych, LUX Prize, BAFTA i Oscar, zelektryzowały Polskę dopiero na przełomie 2014 i 2015 roku. "Ida" to wspaniały, bezprecedensowy w naszym kinie sukces, chociaż moim zdaniem, również bez tych imponujących wyróżnień niezwykły film Pawlikowskiego miałby zagwarantowane miejsce w historii polskiego kina. Dzięki współpracy z producentem "Idy", czyli łódzkim Opus Film – w osobach Ewy Puszczyńskiej i Piotra Dzięcioła, z operatorami Łukaszem Żalem i Ryszardem Lenczewskim, a także dzięki zaangażowaniu w ten pomysł kuratorów Muzeum Kinematografii – Krystyny Zamysłowskiej i Piotra Kuleszy, udało się przygotować ciekawą, multimedialną wystawę o poszukiwaniach artystycznych w okresie przygotowawczym do kręcenia filmu, o tworzeniu magii kina i o zachwycającym odbiorze "Idy"na świecie. Wystawę pokazujemy do końca maja. Chcemy ją prezentować poza Łodzią i poza Polską, mamy kilka propozycji, na razie ustalamy terminy.
Od dziesięciu lat, od ekspozycji
„Kieślowski – ślady i pamięć”, Muzeum organizuje regularnie wystawy, które
oprócz popularyzacji polskiego kina w kraju, służą promocji polskiej kultury za
granicą. Które z nich cieszyły się największym powodzeniem? Na co zwracają
uwagę zagraniczni partnerzy i widzowie waszych wystaw?
Te
wystawy stanowią znak firmowy Muzeum Kinematografii w Łodzi, są pokazywane w
Polsce i za granicą, a tajemnica powodzenia jest prosta: to ekspozycje
poświęcone wybitnym i znanym w świecie reżyserom. Dotychczas najpopularniejsze
okazały się prezentacje poświęcone Krzysztofowi Kieślowskiemu, Romanowi
Polańskiemu, Agnieszce Holland i Andrzejowi Wajdzie. Obecnie ekspozycja „Roman
Polański. Aktor. Reżyser” jest pokazywana w Norymberdze, „Polska, Europa,
świat. Twarze Agnieszki Holland” – w Dreźnie, a jej wersja angielska – w
Toronto. Z kolei wystawa „Filmy Krzysztofa Kieślowskiego w światowym plakacie
filmowym” z Goa została przeniesiona do New Delhi. „Filmy Andrzeja Wajdy w
światowym plakacie filmowym” goszczą w Londynie na 13. Festiwalu Filmów
Polskich Kinoteka.