PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
W nowym numerze „Magazynu Filmowego” (nr 4/2015) z Przemysławem Wojcieszkiem, autorem filmu „Jak całkowicie zniknąć”, rozmawia Kuba Armata. Oto fragment wywiadu, który w całości będzie można przeczytać na łamach pisma, już 10 kwietnia.
Kuba Armata: Skąd pomysł na to, by akcja twojego filmu rozgrywała się w Berlinie?

Przemysław Wojcieszek: Uznałem, że to miasto, w którym chciałbym zrobić film. Lubię przestrzeń, jaką odnajduję w Berlinie. Wydaje mi się, że każdy twórca ma taką swoją przestrzeń, swoje miasto. Obszar, który nazywa i w jego obrębie się porusza. To dla mnie bardzo wygodne miejsce także ze względów praktycznych, bo jest w miarę blisko i w każdej chwili mogę wrócić do Wrocławia. Stolica Niemiec jest też mocno związana z moim nowym projektem „Berlin Diaries”. Te dwie rzeczy się na siebie nakładają, jedna wynika z drugiej. W ogóle cały czas biję się z myślami, czy się tam nie przenieść na stałe.

Do tego miasta tak bardzo przekonałeś się właśnie po zdjęciach do "Jak całkowicie zniknąć"?

Byłem przekonany już wcześniej, ale odbierałem je nieco inaczej. Bardziej po polsku, bezrefleksyjnie, wrażeniowo. Teraz znam Berlin dużo lepiej, odbieram go zatem bardziej krytycznie. Mam już tam swoje miejsca i właśnie o nich staram się w nowym projekcie opowiadać, nawet bardziej niż o samym mieście. Jak całkowicie zniknąć to w gruncie rzeczy bardzo polski film, poza tym, że nie mówi się w nim w naszym języku. To film o obcym miejscu, którym nagle stajesz się zafascynowany i zanurzasz się w nie, ale w sposób wrażeniowy, bajkowy. Obecny projekt to krok dalej. Wtedy robiłem film z perspektywy Polaka, a teraz dużo bardziej filtruję to wszystko przez samego siebie.

Mówi się, że Berlin  to miasto artystów.

Dodałbym, że niespełnionych. Jak Los Angeles jest miastem niespełnionych aktorów, którzy dorabiają w kawiarniach, tak Berlin to skupisko niespełnionych artystów sztuk wizualnych, którzy podają herbatę i kawę w knajpach. Ja jestem w o tyle dobrej sytuacji, że mogę w każdej chwili uciec i przyjechać do Wrocławia. Myślałem, że się odkocham w Berlinie i przeniosę gdzie indziej, np. do Portugalii, którą kocham. Ale to, póki co, za daleko.

Z Berlinale masz chyba jednak dobre skojarzenia?

Z festiwalem mam relację na zasadzie miłości i nienawiści. "Jak całkowicie zniknąć" był dla nich zbyt bajko-wy, ale dostałem właśnie od nich mocną rekomendacje nowego projektu, więc znów jest miłość (śmiech). Staram się, naprawdę, robić to co lubię i nie oglądać na nikogo, ale robię już rzeczy tak niestandardowe, że czasem potrzebuję pomocy ze strony festiwali, żeby zwyczajnie znaleźć pieniądze na nowe filmy. Bardzo lubię "Jak całkowicie zniknąć", uważam, że jest końcem pewnej drogi. Obcina jakikolwiek komunikat społeczno-polityczny. Jest po prostu czystą impresją. Miejscami naiwną i sentymentalną. Ale tak właśnie miało być. Bardzo brakowało mi czegoś takiego.


Kuba Armata
Magazyn Filmowy
Ostatnia aktualizacja:  2.04.2015
Zobacz również
fot. Weronika Bliska
[wideo] Jakubik, Mecwaldowski i Więckiewicz, czyli nasi hipsterzy
Łodzią po Wiśle 2015 - znamy program!
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll