PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
Na ekrany naszych kin wchodzi nowy film Natalii Korynckiej-Gruz „Warsaw by Night”. Z reżyserką rozmawia Marcin Zawiśliński. Oto fragment wywiadu, który ukaże się w nowym numerze „Magazynu Filmowego” (nr 2/2015), już 10 lutego.
Czy pani najnowszy film nie narodził się na planie serialu „Barwy szczęścia”?

Nie, zupełnie nie.

Zapytałem o to trochę pół żartem, ale trochę też na serio, bo zarówno z Markiem Modzelewskim, który jest scenarzystą "Warsaw by Night", jak i z Iloną Łepkowską, która jest koproducentem tego filmu, pracowaliście już wcześniej przy wspomnianej produkcji telewizyjnej.

Zanim zaczęliśmy wspólnie działać, zobaczyłam w teatrze „Koronację“ – dramat, który napisał Marek Modzelewski. Bardzo mi się ten spektakl spodobał i kiedy zastanawiałam się, kto mógłby przelać na papier mój pomysł na film, pomyślałam o nim. Natomiast Ilona Łepkowska weszła do tego projektu, jako koproducentka, w ostatniej chwili. Gdyby nie jej wsparcie, miałabym ogromny problem z domknięciem budżetu i realizacją tego filmu.

Pomysł na nakręcenie filmu o kondycji współczesnego człowieka chodził za panią już od 2008 roku.

Nadal uważam, że w polskim kinie powstało bardzo mało filmów, które podejmują temat wewnętrznego życia człowieka, szczególnie żyjącego na początku XXI wieku. Opowiedziałam o tym Markowi Modzelewskiemu, a on napisał świetny scenariusz.

Nie korciło pani, żeby samej chwycić za pióro? W przypadku pani debiutanckiej fabuły Amok tak było. I to z powodzeniem.

Co więcej, na festiwalu w Gdyni mówiono nawet, że jest to najbardziej męski spośród wszystkich prezentowanych tam wówczas filmów. Tym razem byłam jednak przekonana, że Marek zrobi to najlepiej.

Jaki był punkt wyjścia całej historii?

Kilka osób, reprezentujących różne pokolenia, spotyka się w piątkowy wieczór gdzieś w Warszawie. Każda z nich na swój sposób poszukuje bliskości.

Głównymi bohaterkami pani filmu są kobiety, mężczyźni – zdecydowanie na drugim planie...

W pierwotnej wersji scenariusza głównymi bohaterami były dwie kobiety i dwóch mężczyzn. Dopiero potem zmieniliśmy to na cztery kobiety w różnym wieku.

Skąd ta zmiana?

Dzięki temu zabiegowi mogłam pokazać przegląd życia emocjonalnego współczesnej kobiety. Sprzeciwiam się jednak twierdzeniu, że to jest film tylko o kobietach, bo występują tam również, i to w ważnych rolach, mężczyźni.

Biorąc pod uwagę tytuł i miejsce akcji filmu, dobór osób do głównych ról też nie jest przypadkowy, nasycony silnymi osobowościami. Od Stanisławy Celińskiej, rodowitej warszawianki i współtwórczyni albumu piosenek „Nowa Warszawa“, poprzez Izabelę Kunę i jej literacki manifest współczesnej, wielkomiejskiej trzydziestolatki – „Klarę“, po Romę Gąsiorowską-Żurawską – aktorkę, ale też projektantkę mody.

Jak tylko przeczytałam scenariusz, od razu wiedziałam, że są tam role dla Izy Kuny (prywatnie żony Marka Modzelewskiego) oraz dla Romy Gąsiorowskiej. Rola Staszki Celińskiej pierwotnie była nieco inaczej skomponowana i dlatego początkowo w ogóle nie brałam jej pod uwagę przy kompletowaniu obsady. Dopiero jak poszłam do teatru Ateneum, gdzie zobaczyłam piosenki Agnieszki Osieckiej w jej wykonaniu, zachwyciłam się nią i zaangażowałam do filmu.

Jest jeszcze czwarta, najmłodsza bohaterka, w którą wciela się Marta Mazurek. Nie sposób nie doszukać się w niej podobieństwa, wizualnego i biograficznego, do Emmy z nagrodzonego Złotą Palmą na festiwalu w Cannes filmu „Życie Adeli. Rozdział 1 i 2” w reżyserii Abdellatifa Kechiche'a.
 

Martę zauważyłam po raz pierwszy w Łodzi na Festiwalu Szkół Teatralnych, gdzie dostała główną nagrodę. Ale równocześnie trwał też casting do postaci nastolatki, która poszukuje własnej tożsamości. Chciałam, żeby jej bohaterka była zafascynowana filmem „Życie Adeli…” i jak to dziewczyna szukająca swojej tożsamości, próbowała upodobnić się do filmowej bohaterki. Miał to być cytat, ale trzeba było powiesić plakat z filmu w tle, żeby to było zupełnie jasne.

Marcin Zawiśliński
Magazyn Filmowy
Ostatnia aktualizacja:  6.02.2015
Zobacz również
fot. Jacek Drygała
Kto dostanie nagrodę PSC?
Kasperski i Żal kręcą mroczny thriller
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll