PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
WYDARZENIA
  22.01.2015
Z Łukaszem Barczykiem, reżyserem i scenarzystą „Hiszpanki”, rozmawia Marcin Zawiśliński.
Czy chciałby Pan żyć w Polsce na przełomie 1918 i 1919 roku?
Nie. Bardzo się cieszę, że żyję tu, gdzie żyję.

Dlaczego zdecydował się Pan zrobić film o przełomowych dla Polski wydarzeniach z tamtych czasów?
Zostałem zaproszony do udziału w konkursie na film inspirowany powstaniem wielkopolskim. Odświeżyłem swoją wiedzę na temat tego wydarzenia, czyli wszystko, co pamiętałem jeszcze z czasów szkolnych. Przy okazji zrozumiałem, że opowiadanie o tym, co się stało w Poznaniu na przełomie 1918 i 1919 roku, daje wielką szansę na dotknięcie tak delikatnej sprawy, jaką jest powstańczy mit porozbiorowej Polski. Zawsze miałem z tym kłopot.


Jan Frycz jako Ignacy Jan Paderewski w "Hiszpance". Fot. Vue Movie Distribution.

Na czym on polegał?
Kultywowanie klęsk i moralnych zwycięstw ma w naszej kulturze długą tradycję, a dla mnie zawsze było dość traumatycznym przeżyciem. Ja lubię jasne kryteria. Dlatego jestem zwolennikiem cieszenia się ze zwycięstw i opłakiwania porażek. Zrozumiałem, że zwycięskie powstanie wielkopolskie, które było doskonale zorganizowane, jest dla mnie szansą na stworzenie innego, równie silnego i spektakularnego, mitu powstania. To mnie najbardziej w tym projekcie pociągało. Poza tym ta epoka dała mi także możliwość na opowiedzenie pewnej historii, ale inaczej niż zwykle. "Hiszpanka" jest o powstaniu. Opowiada o jego planowaniu, przygotowaniu, o jego bohaterach znanych i nieznanych oraz o symbolu powstania, którym w filmie jest Ignacy Jan Paderewski.

Skąd wziął się pomysł, aby opowiedzieć o nim przez pryzmat specyficznego pojedynku spirytystów i telepatów?
Ten pomysł jest przyrodzony tamtej epoce. Wirujące stoliki, seanse spirytystyczne, towarzystwa teozoficzne – to wszystko wtedy się  działo w całej Europie. W ten sposób ludzie szukali wówczas własnej ścieżki duchowej, szukali odpowiedzi na pytania, których nie dawała ówczesna nauka, albo po prostu traktowali to jako rozrywkę.

To były też czasy świetności ekspresjonizmu niemieckiego w sztuce.

Rok-dwa po powstaniu wielkopolskim powstał słynny niemiecki film Fritza Langa pt. „Doktor Mabuse”. Patrząc na niego dziś, widać jak wspomniana epoka widziała sama siebie i samą siebie opisywała. Nie mogłem tego pominąć, próbując robić „Hiszpankę”. Chcąc jak najlepiej oddać krajobrazy, nastroje i sensy właściwe tamtym czasom, staraliśmy się być drobiazgowo realistyczni. Przygotowanie do zdjęć trwało równo rok.

Realizował je Pan wspólnie z operatorem Kariną Kleszczewską.
Od kilkunastu lat robimy razem filmy. Mamy inne spojrzenie na niektóre sprawy, ale mamy też porozumienie na poziomie pozawerbalnym. Zanim wystartowaliśmy ze zdjęciami do „Hiszpanki”, wspólnie ze scenografem i kostiumografem, rozpisaliśmy każdy kadr i ujęcie. Rozrysowaliśmy każdy element kostiumu i scenografii. Podczas zdjęć kręcenia nie mieliśmy żadnych dylematów, co i jak ma być zrealizowane. Było oczywiście miejsce na zmiany, ale nie było ich dużo.

W filmie, po przeciwnych stronach barykady, stają dwaj wybitni aktorzy - ojciec i syn: Bruce Glover jako Kubryk oraz Crispin Glover jako Dr. Abuse. Podobno już od dawna myślał Pan o zaangażowaniu drugiego z nich, ale pierwotnie do innego filmu….

Od lat jestem zafascynowany Crispinem Gloverem jako artystą. Jest wymarzonym odtwórcą roli Dr. Abuse. Jemu ten projekt również przypadł do gustu. Znałem też twórczość Bruce’a Glovera. Zapytałem Crispina, czy mógłbym zaprosić do „Hiszpanki” swojego ojca. Uznał, że to świetny pomysł. Ten film w ogóle obfituje w różnorodne typy ludzkie. Bardzo zależało mi na tym, aby w „Hiszpance” grali ludzie specyficzni tylko dla tego projektu. Chodziło mi o to, żeby szczególnie polski widz nie odnalazł tu aktorów, którzy przyniosą ze sobą swoje poprzednie wcielenia. Dzięki odpowiedniej charakteryzacji, kostiumowi i grze, widz będzie obserwował ludzi, którzy będą przynależeć do świata wykreowanego tylko w tym filmie. A występują tu artyści z różnych państw: Niemcy, Austriacy, Polacy, Francuzka. Rozmawiają kilkoma językami. Chciałbym, aby oglądając ten film, widz miał wrażenie świeżości.
 
Inną parę ojciec-syn, ale już w samym filmie tworzą również Jakub Gierszał i Jan Peszek, czyli Krystian i Tytus Ceglarscy. Pierwszy to młody romantyk, drugi – doświadczony przez życie pozytywista…
Ten film, poprzez charakterystyczną polską symbolikę, daje szansę na zagranie z widzem w swoistą grę. Żeby zobaczył, że to, co w naszej historii było dotychczas przedstawiane w określony sposób, można też widzieć inaczej. Nie podważając, ani nie szargając przy tym naszych mitów, spojrzeć czy nie są one w stanie „pracować” w nieco inny sposób. Jestem wyznawcą poglądu, że z historii dowiadujemy się najwięcej nie o tym, co było, ale o tym, co jest i co potencjalnie będzie. 

Historia jest więc nauczycielką życia?

A czego mogłaby być nauczycielką? Pamiętam, że kiedy w 1989 roku poszedłem do liceum, dowiedziałem się, że uczę się zupełnie innej historii niż w szkole podstawowej. Zobaczyłem, że historia jest zjawiskiem względnym i zależy od tego, kto ją pisze. To oznacza, że z historii można się najwięcej dowiedzieć o tym, kto ją pisze... Dlatego przystępując do realizacji „Hiszpanki”, starałem się nie robić filmu historycznego, ale film o historii.

Głównym punktem odniesienia tej opowieści jest Ignacy Jan Paderewski.
W tym filmie jest postacią świadomą tego, że jest symbolem – artystą, wieszczem z dalekiego kraju. Jest wyśnioną postacią Polaków - Chopinem i Mickiewiczem na raz. Równocześnie staraliśmy się jednak, aby był też człowiekiem z krwi i kości.

Wywiad ukazał się w styczniowym wydaniu "Magazynu Filmowego" (nr 1/2015).

Marcin Zawiśliński
Magazyn Filmowy
Ostatnia aktualizacja:  22.01.2015
Zobacz również
fot. Vue Movie Distribution
"Carte Blanche" z audiodeskrypcją i napisami
Znany muzyk o "Polskim gównie"
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll