Konferencja odbyła się 17 listopada 2014, podczas trwania trzeciego dnia festiwalu. Prowadził ją Zbigniew Banaś. Na sali zjawiły się najważniejsze osoby z ekipy filmowej: Jan Jakub Kolski, Piotr Lenar – autor zdjęć oraz aktorzy: Julia Kijowska (Kordula), Marcin Dorociński (Mirek, ojciec Maszeńki), Gabriela Muskała (Basieńka, lekarz weterynarii) i Maria Blandzi(Maszeńka).
Jan Jakub Kolski zapytany o odtwórcę roli Maszeńki, najmłodszej członkini ekipy filmowej, debiutującej na ekranie Marii Blandzi mówił, że „Marysia spadła nam z nieba. Myśmy poszli drogą rutynową i zrobiliśmy 14 castingów. Marysia pojawiła się już na pierwszym. Ja byłem porażony. Wydawało mi się, że straciłem czujność, albo nie potrafię zbyt właściwie przyjrzeć się tym kandydatkom, bo od razu pojąłem, że to jest ona. Ale na wszelki wypadek zrobiliśmy jeszcze 13 castingów, okazało się jednak, że niepotrzebnie.” Nie tylko Kolski był zauroczony Marysią. Pochlebnie wypowiadali się o niej inni członkowie ekipy. Marcin Dorociński mówił o jej niezwykłym wyczuciu, jak na tak młody wiek, a Julia Kijowska, filmowa współpartnerka Maszeńki – Kordula, mówiła, że się wręcz od niej uczyła na nowo tej dziecięcej naiwności. – To była taka miłość od pierwszego wejrzenia – dodawała Kijowska. Marysia odpowiadała, że od Julii nauczyła się zachowywania na planie i ostateczny efekt można uznać za wspólny z racji tego obupólnego wpływu.
Od lewej Zbigniew Banaś, Jan Jakub Kolski, Piotr Lenar, Julia Kijowska (Kordula), Marcin Dorociński (Mirek, ojciec Maszeńki), Gabriela Muskała (Basieńka, lekarz weterynarii) i Maria Blandzi(Maszeńka), fot. SFP.
- Niewielu jest takich reżyserów jak Janek Kolski, którzy pozwalają aktorom na tak wiele – mówiła Julia Kijowska o swojej roli. - Pozwalają mu nawet zamalować sobie pół twarzy. Ja chciałam tą odwagę Jana Jakuba Kolskiego, którą już przeczuwałam przy naszym poprzednim spotkaniu, wykorzystać bardzo. I nawet ją trochę prowokowałam. Przeszliśmy przez długą drogę skojarzeń, które nam pomagały przy pracy. […] Jasiek jest takim reżyserem, że nie trzeba go długo przekonywać do ekstremalnych pomysłów. Potem zgadzaliśmy się prawie we wszystkim, znaczy zgadzaliśmy się w tym, że konstrukcja tej opowieści to jest taka konstrukcja dwóch stron lustra, pewnej opozycji na której opowiadamy o tych dwóch bohaterkach. Im bardziej prawdziwa i naturalna, i taka naga w jakimś sensie, zupełnie w nic nie uzbrojona jest postać Maszeńki, tym lepiej było uzbroić i obudować Kordulę.
Na widowni pojawiły się zarzuty, że końcowa sekwencja
teledyskowa zaburza trochę akcję. Jan Jakub Kolski powiedział, że te słowa
usłyszał również od dystrybutora i producenta( i nawet przyznał im rację), ale
kilka miesięcy temu zginęła tragicznie jego córka i postanowił cały ten
teledysk jej zadedykować.
Z racji tak dobrych kontaktów z aktorami i emanującej atmosfery od twórców filmu - Kolski został
zapytany o swój sposób pracy na planie, który prowadził do tego rodzaju zażyłości. – Nie ma w tym żadnych sekretów. Polubiliśmy się. Szanowaliśmy się w
naszej robocie po każdej stronie. Po tej której jestem ja, po tej której jest
Piotr [Lenar], po tej której jest człowiek, który roznosi kanapki na planie. Każdą
klasę trzeba zobaczyć, każda klasę trzeba ocenić. Pamiętam nawet jak mają na
imię żony, kochanki członków mojej ekipy. Trzeba po prostu wiedzieć z kim ma
się do czynienia. Patrzeć w oczy, zapamiętać ich kolor, przywitać się rano i
pożegnać wieczorem.
"Serce, serduszko" wchodzi do polskich kin 21 listopada 2014 roku. Dystrybucją filmu zajmuje się Next Film.