PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
Bohaterem nowego numeru „Magazynu Filmowego” (nr 11/2014), który ukaże się 10 listopada, jest Maciej Karpiński, autor scenariuszy m.in. „Kobiety samotnej” Agnieszki Holland oraz „Różyczki” Jana Kidawy-Błońskiego. Ze znakomitym scenarzystą rozmawia Anna Wróblewska. Oto fragment wywiadu:
Podczas międzynarodowej konferencji scenarzystów, zorganizowanej na początku października 2014 roku w Warszawie przez Stowarzyszenie Filmowców Polskich, uchwalona została Rezolucja Warszawska. Głosi ona: „Proponujemy przyjęcie duńskiego modelu «jednej wizji», sedno którego stanowi szacunek dla twórców, jako standardu branżowego, jaki powinni stosować nadawcy telewizyjni, dostawcy usług cyfrowych, instytucje finansujące, producenci i studia filmowe”. Co to jest ten „model duński”?

Rezolucja jest pewnego rodzaju wypadkową wielu postaw i poglądów. W krótkim dokumencie nie można podsumować wszystkich wątków dyskusji. A debata skupiła się w znacznej mierze na twórczości telewizyjnej. Paradoksalnie, telewizja stała się dziś na świecie najbardziej twórczym obszarem powstawania nowych struktur fabularnych, tematów, wątków. Może to być zaskoczenie, bo w Polsce wciąż jeszcze pokutuje dawno ukształtowany model myślenia, że pisanie dla telewizji jest działalnością drugorzędną, że nie jest pełnym wyrazem twórczości artystycznej. Tymczasem Deklaracja Warszawska mówi, że telewizja jest miejscem, gdzie scenarzysta może wypowiedzieć się w sposób oryginalny, nowatorski, bez narzucanych ograniczeń.

I o tym jest tu mowa?

Tak – o fenomenie skandynawskim, zjawisku, które rozwinęło się w krajach stosunkowo niewielkich, jak przede wszystkim Dania, ale także Szwecja, Norwegia, Finlandia a nawet Islandia, zresztą współpracujących ze sobą. Rozwinęła się tam ciekawa literatura, niezwykle obecnie popularna na świecie, a także film i telewizja. Seriale skandynawskie stały się awangardą nowych zjawisk w dziedzinie pisarstwa filmowego i telewizyjnego. Skierowanie reflektora akurat na Danię może być odbierane kontrowersyjnie, ale właśnie o ten fenomen chodzi. W Skandynawii udało się wypracować pewien model współpracy scenarzystów z tymi, którzy ich zatrudniają. „Jedna wizja” polega na tym, że z chwilą, kiedy zespół scenarzystów serialu przedstawi swoją wizję i zostanie ona zaakceptowana, nikt już w nią nie usiłuje ingerować, twórcom pozostawia się inicjatywę, daje im wolność. To okazuje się skuteczne. U nas twórczość telewizyjna ulega wciąż ograniczeniom płynącym z przeświadczenia, że pracownicy stacji wiedzą lepiej, czego oczekuje widz, co nie zawsze okazuje się prawdą.

Jedna ze scenarzystek, czynnie działających w branży mówiła mi, że serial autorstwa zespołu, z którym pracowała, już po realizacji został przemontowany przez zamawiającego, co skutecznie zaburzyło wcześniej zaplanowany szyk dramaturgiczny.


To bardzo dobry przykład. Zdarzają się tego rodzaju ingerencje od poziomu samego tekstu, poprzez etap realizacji aż pod końcowy efekt. One wszystkie nie sprawiają, że seriale stają się lepsze. Model duński pokazał, że jeżeli stacje telewizyjne trochę swą władzę uszczuplą i dadzą większy margines swobody twórcom, efekty są znacznie ciekawsze. Chciałbym przywołać tutaj głos z konferencji, głos scenarzysty Carla Gotlieba, autora m.in. „Szczęk”, a więc człowieka z wielkim sukcesem na koncie i wielkim doświadczeniem. Powiedział on, że o ile w filmie bogiem jest reżyser, w serialu, w telewizji bogiem jest scenarzysta, bo on daje substancję, tkankę, na której zbudowany jest ekranowy świat. Rola scenarzysty, dla nas oczywista, podczas konferencji została umocowana na podstawie konkretnych przykładów.

W deklaracji czytamy również że „scenarzyści muszą mieć zapewniony czas i środki do rozwijania wątków i postaci, bez raptownego ponaglania, ani ingerencji ze strony decydentów, którzy jakże często utrudniają twórczą pracę”. Czy problem z czasem jest rzeczywiście aż tak dotkliwy?

Temat ten poruszyła Ilona Łepkowska, niekwestionowany autorytet w dziedzinie twórczości telewizyjnej. Scenarzysta powinien mieć czas i swobodę na spokojne, przemyślane stworzenie spójnej wizji, a tymczasem często to wszystko odbywa się w chaosie. Bardzo długo trwa załatwianie spraw formalnych, umów, a kiedy te problemy są już rozwiązane, następuje ogromne przyśpieszenie. Czas na przygotowanie serialu, a już zwłaszcza jego kontynuacji jest za krótki, np. od podjęcia decyzji do rozpoczęcia zdjęć pozostają dosłownie tygodnie. Planowanie odbywa się pod kątem organizacyjnym i technologicznym, natomiast nie bierze się pod uwagę, że aby efekt był ciekawy, autorowi tekstu potrzeba po prostu więcej czasu. Pora to zmienić i wyzwolić się od myślenia jedynie kategoriami oglądalności, co ciekawe, często stosowanymi a priori, opartymi tylko o założenia. Trzeba otworzyć się, myśleć z odwagą i o twórcy, i o widzu, który prędzej czy później ku tym bardziej ambitnym produkcjom się zwróci.

W takim razie – jaka jest pozycja polskiego scenarzysty?


Na pewno wciąż niższa niż w wielu innych krajach europejskich. Nie jest również wystarczająco doceniana pod kątem ostatecznego rezultatu. Telewizja w Polsce, jako medium przekazywania nie tylko informacji, ale także treści artystycznych, jest nieco zapóźniona w stosunku do Europy i świata. Panuje przekonanie, że twórczość telewizyjna jest doraźna, użytkowa. W Stanach Zjednoczonych i Skandynawii przeszła ona natomiast niezwykłą metamorfozę. Jeszcze parę lat temu była ona zupełnie odrębną dziedziną twórczości audiowizualnej, zajmowali się nią zupełnie inni ludzie niż ci pracujący przy filmie fabularnym. Tymczasem dla telewizji pracują obecni najwięksi reżyserzy, najsłynniejsi gwiazdorzy Hollywood i najlepsi pisarze. Trzeba wykazać się odwagą. Szukać nowych środowisk, tematów dotąd niepodejmowanych. "Ekipa" była dowodem, że w Polsce może powstać serial polityczny, na ładnych parę lat przed powszechnie uwielbianym "House of Cards". Tymczasem znakomity polski serial „Głęboka woda”, który zgarnął chyba wszystkie najważniejsze nagrody telewizyjne w Europie, w Polsce emitowany był późno w nocy. To klasyczny brak zaufania, założenia, że widz tego nie przyjmie. Są więc pierwsze jaskółki, jest w twórcach wyraźna chęć i potrzeba podejmowania nowych wyzwań, teraz kolej na zamawiających. Myślę, że skoro tyle głosów zachęty płynie z całego świata, to przełom w końcu nastąpi.
PZ
Magazyn Filmowy
Ostatnia aktualizacja:  24.10.2014
Zobacz również
fot. Małgorzata Mikołajczyk/SFP
"Nasza klątwa" nagrodzona w Stanach Zjednoczonych
"Dzwony wojny" - nowy miniserial TVP i BBC
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll