Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Kamera Akcja to festiwal, w którym szczególne miejsce zajmuje krytyka filmowa i publicystyka. Dlatego od samego początku duże znaczenie mają spotkania z dziennikarzami i publicystami, konkursy, panele dyskusyjne. Publiczność łódzkiego festiwalu umie i chce rozmawiać o kinie: o filmach, o warstwie artystycznej, a także o rynku filmowym. Co ciekawe, od poprzedniej edycji temat ten cieszy się dużym zainteresowaniem widzów festiwalu.
Podczas 5. edycji Kamera Akcja, 11 października 2014 roku w kinie Wytwórni 3D odbyła się dyskusja pod hasłem Krytyk w markecie. Jak wygląda kupowanie filmów?
W spotkaniu wzięli ci, co filmy oglądają, by kupić i ci, co oglądają, by o nich pisać: krytycy Anna Bielak i Kuba Armata, oraz specjalistki odpowiedzialne za pozyskiwanie i dystrybucję filmów: Joanna Łapińska, dyrektor programowa T-Mobile MFF Nowe Horyzonty i Joanna Tereszczuk z firmy dystrybucyjnej Spectator.
W czasie dyskusji pojawiło się kilka ciekawych wątków. Obie przedstawicielki dystrybutorów wprowadzały słuchaczy w meandry festiwalowego marketu. Tu liczy się wszystko, nawet, a może najwięcej – rodzaj akredytacji. W Cannes ci kupujący filmy mają ją tę najlepszą, na którą mogą wejść na pokazy marketowe i która daje dużą swobodę w poruszaniu się po imprezie, zauważała Joanna Łapińska. Festiwal kupujących a festiwal piszący to czasem dwie różne imprezy, zwłaszcza jeśli mówimy o tych największych. - W Cannes krytycy oglądają Konkurs Główny, może jakieś sekcje poboczne – przyznawał Kuba Armata. - Jako krytyk nie mam wstępu na targi. Jestem największym zagrożeniem. Producenci i dystrybutorzy boją się negatywną recenzję np. w „Variety”, zanim film sprzedany zostanie do 30 krajów – zauważyła Anna Bielak. Łapińska przyznała, że śledzi się recenzje i bierze pod uwagę, jak zresztą także nieuchwytną może, ale bardzo ważną opinię o filmie, jaka wytwarza się podczas imprezy. - Czuje się, kiedy film staje się wydarzeniem – mówiła.
fot. Paweł Mańka
W filmowym markecie kupuje się filmy na bardzo wielu etapach. W przypadku wielkich nazwisk i wyczekiwanych tytułów nawet na etapie scenariusza. - Spectator jest małym dystrybutorem, dlatego kupujemy przede wszystkim filmy gotowe. Ale element ryzyka zawsze istnieje, reakcja widzów jest niewiadomą - spuentowała.
Obie Joanny były zgodne w wielu punktach. Niezwykle istotne jest mądre wykorzystanie czasu na festiwalach, wsłuchiwanie się w reakcje widowni, w głosy mediów, czasem – szybkość decyzji. Film jest medium szczególnym, trudno w jego rozpowszechnianiu przyjąć za pewnik jakiś scenariusz. Normalnym zjawiskiem jest sprzedaż „pakietowa”, kiedy agent – podstawowy partner w europejskiej sprzedaży filmów – przygotowuje powiązaną ofertę, w której „lokomotywa” ciągnie nawet kilkanaście „obowiązkowych” tytułów uzupełniających. I zdarza się, że spektakularny sukces odniesie tytuł w zamierzeniu poboczny. Na tym polega filmowe ryzyko, ale i szansa.
W obiegu kina artystycznego festiwale filmowe są najważniejszym nośnikiem reklamy kina artystycznego, a właśnie tym zajmują się i Gutek Film, i Stowarzyszenie Nowe Horyzonty i Spectator. Ich wagi nie można nie doceniać. Jak powiedział trafnie Kuba Armata – Cannes to egzamin dla filmu.
W spotkaniu wzięli ci, co filmy oglądają, by kupić i ci, co oglądają, by o nich pisać: krytycy Anna Bielak i Kuba Armata, oraz specjalistki odpowiedzialne za pozyskiwanie i dystrybucję filmów: Joanna Łapińska, dyrektor programowa T-Mobile MFF Nowe Horyzonty i Joanna Tereszczuk z firmy dystrybucyjnej Spectator.
W czasie dyskusji pojawiło się kilka ciekawych wątków. Obie przedstawicielki dystrybutorów wprowadzały słuchaczy w meandry festiwalowego marketu. Tu liczy się wszystko, nawet, a może najwięcej – rodzaj akredytacji. W Cannes ci kupujący filmy mają ją tę najlepszą, na którą mogą wejść na pokazy marketowe i która daje dużą swobodę w poruszaniu się po imprezie, zauważała Joanna Łapińska. Festiwal kupujących a festiwal piszący to czasem dwie różne imprezy, zwłaszcza jeśli mówimy o tych największych. - W Cannes krytycy oglądają Konkurs Główny, może jakieś sekcje poboczne – przyznawał Kuba Armata. - Jako krytyk nie mam wstępu na targi. Jestem największym zagrożeniem. Producenci i dystrybutorzy boją się negatywną recenzję np. w „Variety”, zanim film sprzedany zostanie do 30 krajów – zauważyła Anna Bielak. Łapińska przyznała, że śledzi się recenzje i bierze pod uwagę, jak zresztą także nieuchwytną może, ale bardzo ważną opinię o filmie, jaka wytwarza się podczas imprezy. - Czuje się, kiedy film staje się wydarzeniem – mówiła.
fot. Paweł Mańka
W filmowym markecie kupuje się filmy na bardzo wielu etapach. W przypadku wielkich nazwisk i wyczekiwanych tytułów nawet na etapie scenariusza. - Spectator jest małym dystrybutorem, dlatego kupujemy przede wszystkim filmy gotowe. Ale element ryzyka zawsze istnieje, reakcja widzów jest niewiadomą - spuentowała.
Obie Joanny były zgodne w wielu punktach. Niezwykle istotne jest mądre wykorzystanie czasu na festiwalach, wsłuchiwanie się w reakcje widowni, w głosy mediów, czasem – szybkość decyzji. Film jest medium szczególnym, trudno w jego rozpowszechnianiu przyjąć za pewnik jakiś scenariusz. Normalnym zjawiskiem jest sprzedaż „pakietowa”, kiedy agent – podstawowy partner w europejskiej sprzedaży filmów – przygotowuje powiązaną ofertę, w której „lokomotywa” ciągnie nawet kilkanaście „obowiązkowych” tytułów uzupełniających. I zdarza się, że spektakularny sukces odniesie tytuł w zamierzeniu poboczny. Na tym polega filmowe ryzyko, ale i szansa.
W obiegu kina artystycznego festiwale filmowe są najważniejszym nośnikiem reklamy kina artystycznego, a właśnie tym zajmują się i Gutek Film, i Stowarzyszenie Nowe Horyzonty i Spectator. Ich wagi nie można nie doceniać. Jak powiedział trafnie Kuba Armata – Cannes to egzamin dla filmu.
Anna Wróblewska
artykuł redakcyjny
Ostatnia aktualizacja: 14.10.2014
fot. fot. Marta Strzelczyk
Kanadyjczyk szefem jury w Poznaniu
"Opolskie Lamy" dla filmów ze Studia Munka
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024