PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
„Kinematografia europejska przede wszystkim różni się od amerykańskiej tym, że nie jest tak globalna. W Stanach można wyprodukować film tylko za pieniądze amerykańskie i na tym filmie zarobić, natomiast w Europie jest trochę inaczej.” Piotr Dzięcioł - producent między innymi filmu „Ida” - opowiada o wadach i zaletach pracy w ramach koprodukcji. Przedstawia także możliwości, jakie mają młodzi twórcy, którzy w swojej pracy chcą kierować się właśnie w stronę koprodukcji.
Według Pana doświadczenia, co daje polskiemu filmowi współpraca w ramach koprodukcji?

Przede wszystkim pieniądze. Ale oczywiście nie tylko to jest ważne, chociaż niewątpliwie bardzo istotne. Otwieramy się na Europę, uczestniczymy w różnego rodzaju programach, które zbliżają ze sobą producentów. Ja sam brałem udział w takim programie kilka lat temu na festiwalu canneńskim. Poza tym poznajemy przy tym kolegów z różnych krajów europejskich. Kinematografia europejska przede wszystkim różni się od amerykańskiej tym, że nie jest tak globalna. W Stanach można wyprodukować film tylko za pieniądze amerykańskie i na tym filmie zarobić, natomiast w Europie jest trochę inaczej. Na przykład w naszym kraju, sytuacja wygląda tak, że Polski Instytut Sztuki Filmowej finansuje film maksymalnie w 50 proc., a producenci muszą gdzieś znaleźć resztę brakujących pieniędzy. Są oczywiście fundusze regionalne, ale to za mało. Jednym ze sposobów uzupełniania budżetu filmu są właśnie koprodukcje. To powoduje, że nasze scenariusze muszą być bardziej uniwersalne, muszą być zrozumiałe przez naszych potencjalnych partnerów, ale dzięki temu mają większą szansę na to, żeby zaistnieć poza Polską. Najlepszym przykładem jest jeden z naszych ostatnich filmów czyli „Ida”, która w tej chwili jest już sprzedana prawie do 60 krajów. Produkowaliśmy ją wspólnie z Duńczykami. Koprodukcje to na pewno jakaś droga do tego żeby radzić sobie jakoś z realizacją filmów.

Produkuje Pan zarówno polskie filmy, jak i uczestniczy w koprodukcjach. Kiedy łatwiej się pracuje - robiąc polski film czy współpracując w ramach koprodukcji?
Jeśli uda się zamknąć budżet w Polsce to zdecydowanie łatwiej robi  film, w którym jest jedna narodowość i jeden producent. Poza wszystkimi plusami, o jakich mówiłem wcześniej, koprodukcje mają również minusy. Przede wszystkim realizacja filmu przedłuża się, dłużej trwa zamykanie budżetu. Poza tym filmy w koprodukcjach są niestety droższe, ponieważ producent nie jest jeden, a często trzech lub czterech. Musimy wtedy robić filmy dostosowane wersjami do wymogów naszych koproducentów. Także poza plusami koprodukcje mają też swoje minusy.


Dyskusja o koprodukcjach na WAMA. Za stołem: Janusz Kołodziej - ekspert rynku telewizyjnego, redaktor naczelny "Telepro", Anna Wróblewska - Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego, Rafael Lewandowski - twórca "Kreta" i Piotr Dzięcioł. Fot. WAMA

Czy ma Pan jakiś zestaw rad dla młodych twórców, którzy chcą iść w stronę koprodukcji? Co oni powinni zrobić, gdzie szukać pomocy, kontaktów?
Oczywiście. Mimo tego, że często miałem styczność ze świetnymi scenariuszami młodych reżyserów, to nauczyłem się tego, że bardzo ciężko jest znaleźć koproducentów na debiutantów. Żeby przekonać do projektu partnerów z innych krajów poza dobrym scenariuszem musi być reżyser, który już coś zrobił, który już odniósł jakieś sukcesy. To na pewno otwiera drzwi, łatwiej znaleźć pieniądze na reżysera, którego film był w Berlinie, w Cannes, w Wenecji czy w San Sebastian. W takiego człowieka bardziej się wierzy. Co mogę radzić młodym producentom? Jest cała masa programów, w których warto uczestniczyć. Takim podstawowym programem jest program EAVE, tam nabór odbywa się dwa razy do roku. Przyjmowani są młodzi producenci ze wszystkich krajów europejskich już z projektami, już ze scenariuszami zamkniętymi albo ze scenariuszami, nad którymi ci młodzi producenci pracują. Każda grupa ma trzy tygodniowe sesje, finansowane przez Unię Europejską. W czasie tych sesji spotykają się z doświadczonymi producentami, dystrybutorami europejskimi, z agentami sprzedaży, ze script doctorami. Takie spotkania ułatwiają poznawanie nowych ludzi z branży, z drugiej strony uczą, jak poruszać się w świecie koprodukcji. 

Czy bezpośrednio do Pana zgłaszają się tacy młodzi twórcy?

Bardzo często. Opus Film znany jest z tego, że jest otwarty na młodych twórców, na młodych realizatorów. Mamy mnóstwo młodzieży produkcyjnej, która kończy studia w Szkole Filmowej w Łodzi, w Katowicach, u nas odbywają praktyki. Jeśli robimy jakiś film to zawsze sporo młodzieży kręci się wokół nas. Moje studio to nie tylko ja, jest też mój syn, który dużo łatwiej nawiązuje kontakt z młodzieżą. Co prawda nie kończył studiów w Łodzi, tylko w Los Angeles, ale przez to jego doświadczenie jest inne i na pewno przydatne. Jest też Ewa Puszczyńska producentka, która wykłada w łódzkiej szkole filmowej. Bez problemu, ktokolwiek chce, na pewno to do nas dotrze.

Jest Pan jurorem Konkursu Głównego WAMA Film Festival. Jak się Panu pracuje przy festiwalu? Jak się Pan czuje na Warmii i Mazurach, w Olsztynie?
Bardzo dobrze się tu czuję, tym bardziej, że pierwszy raz jestem w Olsztynie. Jestem właśnie po projekcji pierwszego filmu i muszę przyznać, że bardzo mi się podobał, za chwilę będę oglądał kolejny. Cieszę się bardzo, że jest tu też Pan Jerzy Hoffman, którego znam od dawna i bardzo cenię. Jeśli chodzi o Olsztyn to z pewnością jeszcze nie raz będę miał okazję, żeby odwiedzić to miasto i zrobię to z przyjemnością.


WRÓB
WAMA Film Festival
Ostatnia aktualizacja:  5.10.2014
Zobacz również
[wideo] Twórca "Kreta" o współpracy międzynarodowej
Czesław Niemen: Dziwny jest ten świat
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll