PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
7. Festiwal Muzyki Filmowej w Krakowie to nie tylko wielkie koncerty dla publiczności, warsztaty i spotkania z kompozytorami. To również okazja, żeby podyskutować - w branżowym gronie - o sytuacji muzyki filmowej w naszym kraju.
Czy dla muzyki filmowej jest miejsce w naszym przemyśle fonograficznym? Czy ma ona słuchaczy? Z jakimi trudnościami borykają się kompozytorzy, a także ci, którzy decydują się na publiczne wykonania ekranowych melodii i piosenek? Jak traktują ją sami producenci filmowi? W piątek, 26 września 2014 roku na te i wiele innych pytań odpowiedzieć próbowali goście zaproszeni przez dyrektora Festiwalu Muzyki Filmowej Roberta Piaskowskiego: kompozytorzy Maciej Zieliński i Bartek Chajdecki, dyrygent Maciej Sztor, muzykolog i redaktor naczelny PWM Daniel Cichy oraz redaktor naczelna magazynu "Presto" Kinga Wojciechowska.

Zdaniem dyskutantów muzyka filmowa w naszym kraju ciągle jest postrzegana, niesłusznie, jako uboższa krewna muzyki klasycznej, autonomicznej. Ludzie jej słuchają, coraz chętniej, ale filharmonie nadal mają obawy przed wprowadzaniem jej do swojego repertuaru - jakoby była za mało "nobliwa", za bardzo "komercyjna". Nieco po macoszemu traktuje ją też krytyka. A wydawcy? -  Pamiętam sytuację z lat 90.: gdy przedstawiciele firm płytowych słyszeli termin "polska muzyka filmowa", szukali drogi ucieczki - mówił w Krakowie Maciej Zieliński, kompozytor muzyki do "Fotografa", "Nie kłam kochanie" czy "Dlaczego nie!". - Jakość tych produkcji często była niska. W ostatnich latach jednak jakość tych kompozycji na pewno się poprawiła.

W dyskusji nie zapomniano o zmianach samego rynku fonograficznego. - Sam nośnik fizyczny powoli odchodzi do lamusa. Wypierają go serwisy streamingowe - komentował Zieliński. - Producent filmowy, który często posiada prawa do płyty, nie decyduje się na to, by ją wydać - najczęściej postrzega muzykę jako dodatkowy materiał promocyjny dla swojego filmu. Gdy kompozytor zachowuje prawa, może sam działać. To najlepsze rozwiązanie.

- Zawsze zachowuję prawa, ale to też nie takie łatwe. Serwisy streamingowe nie zwracają nawet frakcji wydatków ponoszonych w związku z dostosowaniem do nich kompozycji - skontrował Bartek Chajdecki ("Chce się żyć", "Bogowie", "Powstanie Warszawskie" - wersja Władysława Pasikowskiego, "Misja Afganistan"). - Muzyka filmowa i tak jest w niezłej sytuacji. Nie musi zwrócić się sama z siebie, zarabia razem z filmem. Samemu wydawcę jest znaleźć trudno.

- Rzeczywiście, koszty zgrania fonograficznego nie są małe, ale można je ograniczyć. Są sposoby - odpowiadał Zieliński. - Trudno znaleźć wytwórnię, która chciałaby je wziąć na siebie, ale z autopsji mogę powiedzieć, że to się zdarza. Zainteresowanie zależy od nośności samego filmu, wykonawców. Na ostateczną decyzję studia składa się wiele elementów.

- To znak naszych czasów - dziś sprawy muzyczne omawia się z działami marketingu. Muzykę filmową traktuje się trochę jako deficytowy gadżet - zwracał uwagę Chajdecki.


Fot. Wojciech Wandzel, www.wandzelphoto.com

Zaistnienie muzyki filmowej poza salami kinowymi i płytami również wiąże się z wyzwaniami. Często to rozbudowane kompozycje, na wiele instrumentów, dużą orkiestrę - mówił w Krakowie dyrygent Maciej Sztor. Sam Robert Piaskowski przypomniał o trudnościach związanych z pozyskiwaniem licencji na wykonania, a nawet ze zdobyciem nut. - Duże wytwórnie, może poza Disneyem, nie widzą jeszcze potencjału promocyjnego w tego typu eventach, koncertach. Nie przygotowują nut, nie prowadzą archiwum - mówił dyrektor FMF. Zdradził jednak, że już - we współpracy z Krakowską Komisją Filmową  - zachęca producentów do zabezpieczania kopii filmu bez muzyki - pod przyszłe wykonania symultaniczne, z muzyką na żywo.

Chajdecki z kolei przypomniał, że wersje koncertowe muszą się także trochę różnić od tego, co słyszymy w kinie czy telewizji. - Proponuje się słuchaczom coś ciekawszego - mówił. - Muzyka użyta w filmie niekoniecznie sprawdzi się na koncercie, potrzebuje innego napięcia. Same koncerty są bardzo drogie i trzeba je jakoś sprzedać. Marka filmu może pomóc, ale to jeszcze nie wszystko. Słuchacz musi wyjść z występu zadowolony. Jeżeli, oszczędzając koszty, zaczniemy ograniczać skład orkiestry, możemy "wylać dziecko z kąpielą". Koncerty filmowe dopiero się rozwijają, wkraczają na rynek. Muszą być komercyjnie odpowiednio oprawione, żebyśmy pokazali ludziom, że to fajne. 

- Muzyka filmowa powstaje w dość krótkim czasie - uzupełniał dyskusję Maciej Zieliński. - Najczęściej to bardzo intensywny miesiąc, wypełniony spotkaniami z reżyserem i producentem. Pod koniec przygotowuje się materiały nutowe dla orkiestry, potem jest zgranie, finalne zamknięcie dźwięku w filmie i.. kolejny projekt. Nie ma czasu, by powracać do zrobionych już rzeczy - by przygotowywać je pod kątem wydawnictw i koncertów, nawet jeżeli to ciekawe projekty. 

Fot. Wojciech Wandzel, www.wandzelphoto.com

- Kompozytor muzyki filmowej działa na zamówienie  - zgodził się Chajdecki. - Nie ma czasu na bardziej hobbystyczne przygotowania nut, realizację projektów życzeniowych "mam fajny pomysł, ale…". Ludzie głosują pieniędzmi, a nie liczbą odtworzeni na YouTube. Inwestorów nie interesuje to, ile razy dana kompozycja została odtworzona w internecie, ale to ile osób za nią zapłaci. Tak wygląda rzeczywistość. Nie chodzi o pieniądze dla kompozytora. Trzeba zainwestować w całą produkcję, oprawę, przygotowanie.

Pomimo wielu gorzkich uwag, paneliści nie stracili jednak nadziei, przeciwnie. Pozytywny odbiór Festiwalu Muzyki Filmowej to tylko jeden z przykładów pozytywnych zmian. Dobre wzorce przychodzą ze świata. Pojawiają się młodzi kompozytorzy, którzy wnoszą zupełnie inne, bardziej globalne myślenie.  - To rozwojowy rynek - stwierdził Robert Piaskowski. - Może musimy uzmysławiać branży, jak duży kryje się w nim potencjał, że warto też na nim zarabiać. Musimy dotrzeć do świadomości nie tylko przemysłu, ale i reżyserów oraz producentów.

Producentów filmowych na razie na panelu w Krakowie zabrakło. Może za rok dołączą do rozmowy? Powinni. "Muzyka ma ogromny wpływ na sukces filmu" - zauważyli pod koniec rozmowy dyskutanci w Krakowie. Trudno się z nimi nie zgodzić.




Dagmara Romanowska
artykuł redakcyjny
Ostatnia aktualizacja:  27.09.2014
Zobacz również
fot. Fot. Wojciech Wandzel www.wandzelphoto.com
"Powstanie Warszawskie", wersja Pasikowskiego. Rusza kampania
Wielki Test o Polskim Filmie 2014
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll