PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
WYDARZENIA
  6.08.2014
Z Andrzejem Chyrą, bohaterem cyklu „I Bóg stworzył aktora” na Festiwalu Filmu i Sztuki Dwa Brzegi w Kazimierzu Dolnym i Janowcu n/Wisłą, rozmawiał Marcin Zawiśliński.
Marcin Zawiśliński: Pamięta Pan swój debiut filmowy sprzed przeszło ćwierć wieku na planie czwartego odcinka „Dekalogu”?

Andrzej Chyra: Pewnie, że pamiętam! To był odcinek, w którym główny bohater był studentem szkoły teatralnej. Tomek Kozłowicz, który go grał, studiował razem ze mną. A my, jego znajomi z roku, statystowaliśmy mu. W obsadzie byli też: Janusz Gajos, Adam Hanuszkiewicz i przede wszystkim Ada Biedrzyńska. To było dla mnie pierwsze spotkanie z Krzysztofem Kieślowskim - kimś, o kim już wtedy mówiło się jako o artyście wybitnym. Pojawiam się tam nawet w jednym zbliżeniu, więc mogę śmiało powiedzieć, że znalazłem się w jego filmie.
 

Andrzej Chyra. Fot. Dwa Brzegi.

MZ: Czwarte przykazanie brzmi: „czcij ojca swego i matkę swoją”. Czy decydując się na zawód aktora – w pewnym sensie – nie złamał go Pan?


ACH:
Myślę, że przy podejmowaniu tego typu decyzji, które nierzadko mają wymiar ostateczny, nie ma co się tak do końca kierować – w sensie dosłownym – dekalogiem. Rozumiem, że pije Pan do mojego ojca. Uważam, że w tym przypadku nie sprzeniewierzyłem się czwartemu przykazaniu. To był wyraz mojej woli, która na początku nie spotkała się ze zrozumieniem ze strony rodziców, zwłaszcza ojca. Ale i on w końcu zaakceptował mój wybór. Do dziś czasami mówi mi, że wolałby, żebym  grał „normalne postacie”, ale jest też kilka ról, które ceni.

MZ: Co to za role?

ACH: Przede wszystkim Gerarda Nowaka w „Długu” Krzysztofa Krauzego. Wiem również, że podobał mu się spektakl „Anioł w Ameryce”.

MZ: Jest Pan trzykrotnym laureatem nagrody za pierwszoplanową rolę męską na festiwalu w Gdyni. Otrzymał je Pan za kreacje w „Długu” Krauzego, „Komorniku” Feliksa Falka oraz - rok temu - w dramacie psychologicznym "W imię..." Małgośki Szumowskiej. Która z nich jest dla Pana najważniejsza?


ACH: Na pewno pierwsza, przez to, że była pierwsza. Stała się takim moim znaczkiem firmowym oraz paszportem do innych filmów. Natomiast wszystkie trzy są dla mnie potwierdzeniem, że jestem skuteczny w tym, co robię.

MZ: A która z ról filmowych stanowiła dla Pana największe jak dotąd wyzwanie aktorskie?

ACH:
Trudno mi wskazać tę jedyną, bo wiele kreacji mam już na swoim koncie. W dodatku nie wszystkie już tak dobrze pamiętam. Oprócz wspomnianych już ról w „Długu”, „Komorniku” i we "W imię...", bo każda z nich była na swój sposób bardzo wymagająca, wymieniłbym jeszcze 33-letniego Adasia Miauczyńskiego w filmie Marka Koterskiego pt. „Wszyscy jesteśmy Chrystusami”. Bardzo dużo kosztował mnie również występ w moim najnowszym filmie "Carte Blanche" Jacka Lusińskiego, który dopiero jesienią wejdzie do kin. Gram tam Kacpra – nauczyciela, który stopniowo traci wzrok... 
Mam też w swoim dorobku rolę, której nie doceniłem, źle oceniłem jej głębsze znaczenie. Chodzi mi o ojca „Małej” w „Zmruż oczy” Andrzeja Jakimowskiego. To jest jeden z tych filmów, które były inne od moich pierwotnych wyobrażeń o nich. Nie wiem jednak, czy zagrałbym inaczej swoją kwestię, gdybym wiedział, jaki film ostatecznie powstanie. 

MZ: Niedługo skończy Pan 50 lat. Dla wielu mężczyzn jest to swoista cezura, moment do głębszej autorefleksji. W jakim momencie swojego życia zawodowego znajduje się Pan obecnie?


ACH:
Mam nadzieję, że ciągle jeszcze jestem w drodze. Nie czuję też, żebym musiał  dokonywać jakichkolwiek podsumowań. Mam przekonanie, że mimo iż już dużo zrobiłem, to są przede mną jeszcze wyzwania, które zmobilizują mnie do większego wysiłku. Już niedługo będę musiał grać m.in. po angielsku i po francusku. Trafię w inne, bardziej międzynarodowe środowisko filmowe. Zetknę się z innego typu scenariuszami oraz odmiennym niż w Polsce sposobem pracy.

MZ: Trzy lata temu w jednym z wywiadów powiedział Pan: „granie w Polsce już nie ekscytuje mnie tak jak dawniej”. Nadal aktualne?  

ACH: Wtedy tak uważałem. Nie dostawałem interesujących propozycji, brakowało mi przestrzeni do dalszego rozwoju. Natomiast w propozycjach zagranicznych, które choćby ostatnio do mnie trafiły, zauważam inny, bardziej podniecający rodzaj wibracji. Dlatego powiedziałbym, że trzy lata temu byłem nie tyle znudzony polskim kinem, co brakowało mi w nim świeżego powietrza. Na szczęście nasze kino ulega obecnie swoistej transformacji. Zaczynamy powoli odchodzić od filmów o historii w klasycznym ujęciu patriotycznym, realizowanych nierzadko na zamówienie. Pojawiają się też osoby, które prezentują własny, oryginalny język filmowy. Mam na myśli Katarzynę Rosłaniec, Bodo Koksa, Adriana Panka czy też Kordiana Piwowarskiego, który przygotowuje się do filmu o Stanisławie Przybyszewskim, słynnym pisarzu i dramaturgu tworzącym na przełomie XIX i XX wieku.

MZ: Nie kusi Pana, aby samemu stanąć po drugiej stronie kamery? Jest pan przecież także dyplomowanym reżyserem.

ACH: Czasem mnie korci, ale jak dotąd nie znalazłem takiego materiału, który zmobilizowałby mnie do podjęcia takiej decyzji. To jest jednak zupełnie inna praca niż gra aktorska, wymagająca o wiele więcej czasu i skupienia. Musiałbym być naprawdę przekonany, że chcę opowiedzieć widzom jakąś historię własnymi słowami. Jeszcze nie nadeszła ta chwila...


Marcin Zawiśliński
SFP
Ostatnia aktualizacja:  6.08.2014
Zobacz również
fot. Dwa Brzegi
Przyzwoity start "Strażników Galaktyki"
"Miasto 44": trwają ostatnie poprawki
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll