PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
Przypominamy wywiad, który ukazał się latem 2014 roku w "Magazynie Filmowym". Jego bohater, dyrektor programu II TVP, mówi o zaangażowaniu telewizji publicznej w produkcję filmową.
Co pan odpowiada, kiedy słyszy, że Telewizja Polska nie finansuje produkcji filmowej?
Że to nieprawda, co najmniej od trzech lat.

Może czarny PR jest bardziej chwytliwy.
Przez kilka lat rzeczywiście telewizja nie inwestowała w polskie kino. Wynikało to z braku zainteresowania poprzednich zarządów, które inwestowały wyłącznie w seriale lub dzieła ideologicznie im pasujące. W dziedzinie filmu artystycznego zmiana nastąpiła mniej więcej trzy lata temu, co można udowodnić twardymi danymi. Kilka lat temu na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni nie było żadnego tytułu z udziałem TVP. To się jednak zmienia. Telewizja wróciła do gry, oprócz zaangażowania w produkcję, bierze również udział w promocji polskich filmów. Lista nowych produkcji fabularnych z udziałem TVP jest już poważna: "Papusza", "Wałęsa. Człowiek z nadziei", "Pokłosie", "Chce się żyć", "Bez wstydu" - to tylko kilka tytułów z tej lub poprzednich edycji festiwalu. W 2014 roku TVP przeznaczy 10 mln złotych na produkcję filmów fabularnych i to nie są małe sumy. Canal+ wycofał się z inwestycji w polskie kino, podobnie jak inne instytucje komercyjne; HBO też ograniczyło swój udział. Na rynku zostają PISF i TVP.

Pierwszy „podniósł się” dokument, tu widać od dłuższego czasu zaangażowanie Telewizji Polskiej, choć zapewne twórcy liczą na większy udział… Bez nadawcy dokument nie istnieje.
Pamiętam spotkanie z twórcami, którzy podpisali Apel Dokumentalistów, kiedy trzy lata temu wróciłem do TVP. Sam jestem entuzjastą dokumentu, a obecność tego gatunku w programie telewizyjnym to nasz wyróżnik. Obiecaliśmy wówczas produkcję na poziomie 25 filmów rocznie. Zrealizowaliśmy plan i nawet przekraczamy to minimum. Produkcja filmów dokumentalnych w Dwójce umiejscowiona jest w Redakcji Dokumentu, a także w Redakcji Artystycznej - dzięki temu realizujemy nie tylko dokument społeczny, ale również artystyczny. To nas wyróżnia spośród innych producentów filmów dokumentalnych. W ciągu ostatnich trzech lat, w Dwójce powstało kilkanaście znaczących pozycji, wygrywających festiwale i odnoszących sukcesy w kraju i za granicą, jak na przykład: "Uwikłani" Lidii Dudy, "Sekrety miłości" Krystiana Matyska, "Miłość" Filipa Dzierżawskiego, "W oku Boga" Wojtka Królikowskiego czy "Dziennik z podróży" Piotra Stasika.

Marta Nieradkiewicz i Tomasz Schuchardt w filmie "Mur", reż. Dariusz Glazer, fot. Małgorzata Mikołajczyk

Jakich projektów dokumentalnych poszukuje TVP?

Poszukuje głównie filmów opisujących polską rzeczywistość w jej całej złożoności.

Dwa lata temu redakcja Portalfilmowy.pl zapytała polskich filmowców, czy „Dokument ucieka z Polski?”. Była to długa i gorąca dyskusja.

Oczywiście, czasem dokument musi przekroczyć granice, czego najlepszym przykładem jest film Krystiana Matyska "Sekrety miłości". Wykracza poza Polskę, a jednocześnie nadal w niej jest. Twórcy poszukują również nowych form. Współczesny dokument jest zarazem esejem, filmem biograficznym, zmienia konwencję, posługuje się animacją, środkami fabularnymi czy inscenizacją. Nieprawdą jest powtarzana gdzieniegdzie opinia, że nie chcemy produkować filmów pełnometrażowych. Jesteśmy ciekawi wszelkich dobrych propozycji. Będziemy współprodukować kolejny pełnometrażowy film Michała Marczaka. Po wielu latach przerwy swój nowy dokument zrealizował dla nas klasyk polskiego dokumentu Bogdan Dziworski. To dla nas zaszczyt, że możemy być koproducentem tego filmu. Szukamy również debiutów, młodych, ciekawych twórców, ponieważ chcemy rozszerzać grono reżyserów, z którymi pracujemy. Cieszą mnie projekty nieoczywiste, niestandardowe, jak "Nowa Warszawa" Bartka Konopki,  który powstał z inspiracji muzycznym projektem Stanisławy Celińskiej, Bartka Wąsika i Royal String Quartet. To ciekawa droga: od płyty i spektaklu muzycznego – aż do filmu dokumentalnego.

Podczas dyskusji krytyków na festiwalu w Tarnowie usłyszeliśmy, że TVP nie wchodzi w produkcję debiutów. Z drugiej strony ostatni rok był w pierwsze filmy ubogi, co widać choćby w werdyktach różnych nagród i festiwali.
Faktem jest, że w ostatnich latach nie mieliśmy ciekawych propozycji debiutów, ale teraz takie już się pojawiły. W najbliższym czasie zarekomendujemy Zarządowi kilka propozycji. Zaangażowaliśmy się już w produkcję filmu "Mur" Dariusza Glazera, planujemy również współpracę koprodukcyjną przy dwóch kolejnych filmach realizowanych w Studio Munka: "Królewiczu Olch" Jakuba Czekaja i fabularnym debiucie dokumentalisty Grzegorza Zaricznego. W TVP zostało również powołane Kolegium Filmowe, które rekomenduje projekty, w które warto się angażować.

Jak funkcjonuje takie kolegium?

W jego skład wchodzą między innymi: dyrektor biura programowego, szefowie anten i redakcji filmowych. Filmy mają być „przypisane” antenom i zróżnicowane pod względem stylu: inne projekty przeznaczone są dla Jedynki, inne dla Dwójki, inne dla kanałów tematycznych np. TVP Kultura. 

Są jednak takie dziedziny filmu, które nie mają szans na zrównoważony rozwój bez regularnego wsparcia ze strony nadawcy. To film animowany i film dziecięcy.
W tej sprawie mogę mówić tylko w swoim imieniu. Dwójka nie ma w koncepcji programowej filmów dziecięcych. Nasze filmy kierujemy raczej do młodzieży, dlatego bardziej nas interesują debiuty fabularne młodych twórców niż tworzone dla najmłodszych widzów bajki. Nadzieją na stałe miejsce filmu dziecięcego jest kanał ABC, który ruszył w lutym 2014 roku.

"Królewicz Olch", reż. Jakub Czekaj, fot. Studio Munka/SFP

Na razie jednak ABC korzysta przede wszystkim z archiwów TVP, fakt, że bogatych. Tymczasem z badań wynika, że w krajach europejskich film dziecięcy i młodzieżowy rozwija się tam, gdzie produkcja powiązana jest nadawcami.

Liczę, że to się zmieni, kiedy będzie więcej środków finansowych na produkcję. W innych krajach europejskich, telewizje mają stabilne źródła finansowania. My nie mamy w tej chwili takiego komfortu. Nie czuję, żeby działał u nas jakiś opór zamierzony, programowy, postawa „na nie”. Ta sytuacja wynika z momentu i sytuacji, w jakiej znalazły się media publiczne w Polsce, zupełnie odmiennej niż w innych krajach Unii Europejskiej.

A w jakim momencie są media publiczne?
Wciąż nie ma nowelizacji Ustawy o radiofonii i telewizji. Sytuacja mediów publicznych jest niepewna. Bez stabilnego prawa i źródła finansowania, nie ma szans na stworzenie mądrej strategii na najbliższe lata. Kilka tygodni temu Przewodniczący KRRiT powiedział w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”: „Media publiczne powinny uwolnić się od konkurowania z komercyjnym rynkiem reklamy. Proporcje pomiędzy przychodami z opłat abonamentowych i z reklamy są niewłaściwe. W krajach, w których abonament stanowi co najmniej 80 proc., a reklama 20 proc., oferta mediów publicznych jest naprawdę wartościowa. Reklama powinna stanowić ok. 10-20 proc. wpływów nadawców publicznych, reszta pieniędzy powinna pochodzić z publicznej opłaty”.  Ile osób wie, że zaledwie 18 proc. Polaków płaci abonament? Kiedy ostatnio powiedziałem o tym jednemu z czołowych polskich dziennikarzy, bardzo się zdziwił. Kino i sztuka wymagają środków, aby mogły się rozwijać, telewizja również. Nie wątpię, że gdyby media publiczne miały zagwarantowane finansowanie, większy procent budżetu szedłby na sztukę filmową oraz wspieranie kultury i edukację.

Po co nam media publiczne? Pomijając podstawową dla naszych czytelników sprawę produkcji i emisji filmów. Jakimi argumentami należy się posłużyć w debacie o nowym prawie?

Dzisiaj media publiczne pełnią znaczącą rolę w dziedzinie kreowania i utrwalania dorobku kultury, ale także, działając w sferze audiowizualnej, mają olbrzymią rolę edukacyjną. Są miejscowości, gdzie nadawany w telewizji cykl „Kocham kino” spełnia funkcję szeroko pojętego klubu filmowego. Podziały na grupy wiekowe odbiorców są w mediach publicznych zupełnie sztuczne, gdyż te właśnie kanały trafiają do najbardziej zaniedbywanej grupy 50+ . Nigdy nie będzie tak działać TVN, Polsat czy inna komercyjna stacja, bo sensem ich istnienia jest zysk, a nie tworzenie dzieł sztuki czy kształcenie elit. Media publiczne to najtańsze narzędzie edukacji społeczeństwa, wyrównywania różnic kulturowych, które wynikają ze struktury demograficzno-społecznej. Tyle że ten aspekt ich funkcjonowania nie budzi, niestety, żadnego zainteresowania decydentów politycznych.


Anna Wróblewska
Magazyn Filmowy SFP 35/2014
Ostatnia aktualizacja:  2.08.2016
Zobacz również
fot. Szymon Pulcyn/SFP
Rozpoczyna się Festiwal Filmowy w Gdyni
Koniec zdjęć do "Bangistanu" w Polsce
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll