PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
W nowym numerze „Magazynu Filmowego” (nr 7/2014), który ukaże się 10 lipca, z Christophem Terhechte, dyrektorem sekcji Forum festiwalu Berlinale, rozmawia Anna Serdiukow. Oto fragment wywiadu:
Od lat sekcja Forum pozostaje ulubioną sekcją na Berlinale. To najbardziej progresywny z festiwalowych programów. Zgodzi się pan z taką definicją?

Tak, choć trudno wyznaczyć kierunki naszych poszukiwań. Nigdy nie istniały formalne kryteria dla naszej sekcji. Szukamy filmów, które nie mieszczą się w definicjach, wykraczają poza gatunki; często prezentują nowy sposób myślenia o kinie, świeże trendy i idee w kreowaniu współczesnego języka filmowego. Nigdy nie interesowało nas kino perfekcyjne, doskonałe warsztatowo. Cenimy autorskie podejście, szukamy indywidualizmu w postrzeganiu świata i oryginalności w próbach oddania go na ekranie. Co roku wypatrujemy tego, co zaskakujące i jeszcze nienazwane. Nie trzymamy się modeli czy receptur, może poza jedną – gdybyśmy wiedzieli, czego szukamy, nie szukalibyśmy tego.

Sekcja Forum ewoluuje razem z kinem?

Mam nadzieję. Widzę jednak masę zagrożeń dla sekcji takich jak nasza. Kiedy udaje ci się coś lub kogoś odkryć – nazwisko, czy trend – zaczynasz zamykać się w pewnej tendencji lub estetyce i pokazywać podobne filmy. Wpadasz w pułapkę. Jako pierwszy pokazujesz w swoim programie świeży film, potem następny podobny do niego, za dwa lata kolejny.

To najprostszy sposób, by popaść w rutynę? 

Tak. A z doświadczenia wiem, że w ramach jednej kinematografii czy trendu zdarza się dwóch, góra trzech wybitnych twórców tej samej generacji, których można nazwać prekursorami, geniuszami. Następuje pokoleniowy zryw. I choć może zdarzyć się wielu zdolnych autorów w przeciągu dekady, większość z nich to zwykle jedynie naśladowcy i rzemieślnicy, którzy sprawnie podążają wytyczoną już drogą. Tak było w przypadku nowego kina chińskiego, to samo dotyczy współczesnej rumuńskiej kinematografii. Nadal zdarzają się im mocne propozycje i ciekawe tytuły, ale od mniej więcej dwunastu lat rumuńscy twórcy w większości powtarzają się. Nawet ci młodsi zbyt mocno działają w ramach jednego filmowego stylu i kilku zgrabnych znaków szczególnych. Festiwale często pokazują nowe rumuńskie filmy nie dlatego, że są naprawdę dobre, ale dlatego, że utarło się myślenie, że są dobre.

Co  się robi w takich sytuacjach?

Zaczyna się szukać gdzieś indziej. Ale czujny selekcjoner – taki, który nie chce spocząć na laurach – co roku sprawdza nowe źródła filmowych odkryć. Od dawna jestem optymistą, jeśli chodzi o kino realizowane na wschodzie Europy. Od upadku ZSRR minęło już sporo czasu, zekranizowano wiele ciekawych historii, ale wciąż są takie, które czekają, by zaistnieć na ekranie. Filmowcy ze starszych pokoleń musieli odbudować w sobie niezbędną odwagę, by móc opowiedzieć o pewnych tematach; młodzi twórcy po prostu się z nią urodzili. Gruzja to przykład współczesnej kinematografii, która wykształciła już swój charakter, filmowy język i specyficzny, rozpoznawalny styl. I choć rocznie nie powstaje tam wiele filmów, te, które są realizowane, to zwykle bardzo dobre propozycje – mają tożsamość i autorski podpis swoich twórców. Jest tu nie tylko artystyczna wizja, ale i pomysł na promocję tego kina. O tym aspekcie często się zapomina. 

Kino polskie gościło w sekcji Forum kilkakrotnie w ostatnich latach.

W tym roku "Huba" Anki i Wilhelma Sasnali, w latach poprzednich "Made in Poland" i "Sekret" Przemysława Wojcieszka. Poszukujemy filmów, które będą rezonować z publicznością, burzyć schematy, oczekiwania, ale i wyobrażenia o danej kinematografii. To świadomi twórcy, którzy pozostają wierni sobie i potrafią pójść pod prąd – nie chodzi tylko o własne podwórko, ale w ogóle o kino. Jestem przekonany, że do głosu będzie dochodzić coraz więcej twórców z tej części kontynentu.



PZ
Magazyn Filmowy
Ostatnia aktualizacja:  7.07.2014
Zobacz również
fot. Stowarzyszenie Nowe Horyzonty
"Ida" z szansą na nagrodę Parlamentu Europejskiego
Sympozjum o ochronie wizerunku
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll