PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
WYDARZENIA
  5.07.2014
W nowym numerze „Magazynu Filmowego” (nr 7/2014), który ukaże się 10 lipca, Urszula Lipińska rozmawia z Małgorzatą i Wojciechem Staroniami, producentką i operatorem filmu „Refugiado” Diego Lermana, który miał swą premierę na 67. Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Cannes. Oto fragment wywiadu:
Czy to wy znaleźliście „Refugiado”, czy raczej to ten projekt znalazł was?

Małgorzata Staroń: To projekt nas znalazł. Wojtek był akurat w Argentynie, na festiwalu BAFICI. Poznał tam producenta „Refugiado”, który potem przyjechał do Polski na Warszawski Międzynarodowy Festiwal Filmowy. Planowaliśmy robić wspólnie dokument o Witoldzie Gombrowiczu, który miał reżyserować właśnie Diego Lerman. On trochę jednak stracił animusz, my z kolei pojechaliśmy robić „Argentyńską lekcję” i dopiero po pewnym czasie, kiedy spotkaliśmy się ponownie, oni zaproponowali nam „Refugiado”.

Wojciech Staroń: Wcześniej reżyser zobaczył „NagrodęPauli Markovitch, potem obejrzał „Argentyńską lekcję”. My w Warszawie widzieliśmy „La mirada invisible” wyreżyserowany przez Diego. Scenariusz, który on napisał do „Refugiado” był bardzo dobry, oparty na świetnym pomyśle, bogatym w społeczny kontekst. To była historia o niewidzialnej, nie pokazywanej wprost przemocy. Scenariusz przekonał ekspertów PISF i udało się zdobyć dofinansowanie, co uruchomiło produkcję tego filmu. W Argentynie twórcy zebrali niewystarczająco dużo pieniędzy.

MS: Polska była pierwszym krajem, który dołączył do tej koprodukcji. Potem zrobiła to Kolumbia, a na końcu Francja, która weszła w projekt, gdy film był już gotowy i dostał się do Cannes.


Wojciech i Małgorzata Staroniowie, fot. Marcin Warszawski/ SFP.

To pierwsza koprodukcja Polski z Argentyną. W jaki sposób przecieraliście szlaki w tym kraju?

MS: Wcześniej w koprodukcji z Meksykiem zrobiliśmy Nagrodę, ale była ona postrzegana jako współpraca z Argentyną. Przy „Refugiado” było łatwiej, bo reżyser był twórcą utytułowanym, z nagrodami w Locarno i Cannes na koncie. Dla nas jednak najważniejszy był scenariusz. Naciskaliśmy, żeby autorzy cały czas pracowali nad tekstem. To musiał być projekt lepszy od większości polskich projektów, bo bardzo trudno jest dostać dofinansowanie na mniejszościowe produkcje.

WS: Dla nas było ważne, żebyśmy jako koproducenci dobrze się ze sobą dogadywali. Inaczej łatwo się oszukiwać i grać nieczysto. Zaprzyjaźniliśmy się.

MS: Życzliwość jest niezbędna, bo my mamy inne wymagania, a oni inne. Nieprzerwanie musimy dostarczać sobie dokumenty, szczegóły odnoście produkcji i reagować na te prośby od razu. To wymaga zrozumienia i zaufania, wtedy film idzie do przodu.

WS: „Refugiado” powstawało bardzo szybko. Zdjęcia skończyliśmy pod koniec marca. Montaż odbywał się równolegle ze zdjęciami. Dwa tygodnie po nakręceniu materiału, reżyser miał już gotowy rough cut, który wystał do selekcjonerów Cannes. Gdy film się zakwalifikował, w dzikim tempie robiliśmy postprodukcję.

Dlaczego reżyser przyjął taki dynamiczny styl pracy?

WS: Zdjęcia miały ruszać już rok temu, nawet zaczęliśmy do nich próby. Okazało się jednak, że mamy niewłaściwego odtwórcę  roli głównej – wtedy historia opowiadała o dziecku czteroletnim. Diego stwierdził, że woli kogoś starszego i pod tym kątem zaczął zmieniać scenariusz. My tymczasem czekaliśmy rok - dopiero po tym czasie projekt wznowiono.

Jaki miał pan pomysł na wizualizację tej historii?

WS: Chciałem połączyć emocjonalną, podążającą za bohaterem kamerę z ręki, z kamerą bardziej obiektywną, obserwacyjną, budującą pewien nastrój, hamującą trochę gonitwę wynikającą z tego, że bohaterowie uciekają przez większą część filmu. Ja i Diego jesteśmy z nurtu kina, który ktoś nazwał celnie hand-held social realism, dramatu ze społecznym kontekstem. Bardzo podobało mi się w tym projekcie i inspirowało mnie to, że „Refugiado” staje w obronie pokrzywdzonych. Broni kobiet i dzieci, które nie mogą normalnie żyć, bo w ich domach rozgrywa się horror.

MS: Argentyńczycy podkreślają, że ukazany w filmie problem terroryzowania żon przez mężów jest charakterystyczny dla ich kraju. Ja uważam, że on pojawia się również w Polsce i temat „Refugiado” jest uniwersalny. U nas to jednak wciąż tabu, podczas gdy w Argentynie udało się stworzyć schemat działania wobec kobiet w zagrożeniu. Kobieta ma tam więcej do powiedzenia niż u nas i to mi się w tym scenariuszu podobało, że bohater opiekował się kobietą, wyraźnie stawał po jej stronie.



PZ
Magazyn Filmowy
Ostatnia aktualizacja:  4.07.2014
Zobacz również
fot. www.staronfilm.pl
Łódzka Szkoła Filmowa w Meksyku
KRRiTpodzieliła pieniądze
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll