PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
WYDARZENIA
  27.06.2014
Nowy numer “Magazynu Filmowego”, który ukaże się 10 lipca, przynosi interesującą rozmowę Kuby Armaty z Krzysztofem Magowskim, reżyserem pełnometrażowego filmu dokumentalnego „Sen o Warszawie”, poświęconego Czesławowi Niemenowi. Oto jej fragment:
Co sprawiło, że zdecydował się pan zrobić film o Czesławie Niemenie?

W 2003 roku realizowałem dokument „Sie macie ludzie” o Ryśku Riedlu z zespołu Dżem. Jedną z osób, która miała w nim wystąpić, był Czesław Niemen. W połowie lat 90. w „Przekroju” ukazał się artykuł, który pasował Riedla na jego następcę. Zadzwoniłem wówczas do Niemena. Zainteresował się projektem i powiedział, że w nim wystąpi. Ale był już w szpitalu. Zmienialiśmy terminy, niestety, nie zdążyliśmy, bo w styczniu 2004 roku Czesław Niemen zmarł. Podczas naszych rozmów telefonicznych był bardzo dobrym słuchaczem. Gadaliśmy o Ryśku, Józefie Skrzeku i o innych muzykach z Katowic. W połowie 2004, już po jego śmierci, poszedłem do Jurka Kapuścińskiego, szefa redakcji artystycznej w Dwójce i zasugerowałem, że może zrobilibyśmy film o Niemenie. Zgodził się i tak się zaczęło. Pierwsze „uciekające zdjęcia” to rok 2005. Bohaterką była jego siostra Jadwiga Bortkiewicz-Wydrzycka. Niestety, dwukrotnie miałem pecha w PISF – scenariusz nie został przyjęty. Udało się dopiero za trzecim razem, w 2011 roku. Tak się szczęśliwie złożyło, że do telewizji wrócił również Jerzy Kapuściński. Niestety, okazało się, że nakręcone przeze mnie materiały z lat 2006-2007 zaginęły. Mieliśmy tylko te pierwsze zdjęcia z siostrą Niemena, które ostatecznie znalazły się na początku filmu.

Pana film odsłania wiele zaskakujących informacji o Niemenie, korzysta pan też z materiałów archiwalnych. To był trudny proces?

Dokumentaliści muszą mieć taki dodatkowy „zmysł powonienia”. Przez sześć lat szukałem, myszkowałem, co jakiś czas trafialiśmy na różne tropy. Często przypominało to detektywistyczne śledztwo, zwłaszcza w sytuacjach związanych z prowokacjami, jakie serwowano Niemenowi. Na przykład w tzw. sprawie radomszczańskiej, kiedy peerelowskie media oskarżyły go o rzekome wypięcie się na publiczność. Na początku transformacji wszystkie akta sądowe z tej sprawy zostały dziwnym trafem zutylizowane, choć powinny trafić do miejscowego muzeum. Nie ma się co dziwić, znajdowały się w nich m.in. nazwiska świadków-esbeków, którzy go niecnie oskarżali. Przy okazji, w czasie procesu nawet średnio rozwinięty intelektualnie sędzia już pierwszego dnia mógł stwierdzić, że Niemen co prawda był w Radomsku, ale dwa lata wcześniej. Jako pierwsi dotarliśmy też do nieznanych zdjęć, które ilustrowały cały proces. Proces dokumentacji był bardzo żmudny i czasem brakowało mi wiary w to, że cała „zabawa” w film o Niemenie ma jakiś sens. To są momenty zwątpienia, które przeżywają wszyscy w tej branży, ale koniec końców podnosimy się.

Czegoś w tej układance jednak brakuje. Mam tu na myśli relację z ostatnią żoną i córkami z tego małżeństwa.


Niestety tak, choć mam poczucie, że starałem się dochować należytej staranności. W 2011 roku przekazałem scenariusz pani Małgorzacie Niemen-Wydrzyckiej, choć nie musiałem tego robić. Odpowiedziała po sześciu miesiącach, jak już prawie zaczynałem zdjęcia, że jej się nie podoba. Bardzo żałowałem, bo miałem już jasno nakreślony plan. Zaczynałem film z pewną skazą, bo wiedziałem, że zabraknie jednego, istotnego wątku. Z drugiej jednak strony miałem świadomość, że to ostatni moment na taki dokument i nie ma na co dłużej czekać. Przez dziesięć lat od jego śmierci powstały tylko dwa reportaże. Odchodzili świadkowie epoki, z archiwów zaczęły znikać programy telewizyjne z jego udziałem. Polacy kochali jego piosenki, choć o nim samym za dużo nie wiedzieli. Taka sytuacja byłaby nie do pomyślenia na Zachodzie, gdzie wiedza fanów o idolu jest pełna. I dotyczy nawet intymnych szczegółów życia.


PZ
Magazyn Filmowy
Ostatnia aktualizacja:  27.06.2014
Zobacz również
fot. Tomasz Rawski/ Warta Film
[wideo] Pierwszy klaps na planie "Anatomii zła"
"Amator" na Sokołowsko Festiwal Filmowy Hommage à Kieślowski
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll