PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
WYDARZENIA
  24.05.2014
- Cenzura miała duży problem z tym filmem. To zupełnie inny film, niż ten, który chcieliśmy zrobić. Wycięto jedną trzecią scen, które stanowiły o jego sensie - mówiła o "Pięć i pół bladego Józka" w Małopolskim Ogrodzie Sztuki Anna Dymna, gość Łukasza Maciejewskiego.
To już ostatnie przedwakacyjne spotkanie dziennikarza w ramach cyklu rozmów z ludźmi polskiego kina. Dyskusji zawsze towarzyszą filmy. Anna Dymna sama wybrała "Pięć i pół bladego Józka", którego nigdy wcześniej nie miała okazji oglądać, poza kilkoma fragmentami.

Cenzura przekreśliła jakiekolwiek życie tego obrazu, ballady o zbuntowanej małomiasteczkowej młodzieży, harleyowcach, widzianych oczami dziennikarza z Warszawy. Urzędnicy narzucili zmiany. Gdy reżyser Henryk Kluba nie zgodził się na jeszcze bardziej drastyczne cięcia - produkcja trafiła na półkę. Co gorsza, nie jest już możliwe przywrócenie jej oryginalnego kształtu. - Ktoś spalił taśmy-matki - z pewnym żalem aktorka odpowiedziała na pytanie dziennikarza.

- Gang motorowy miał melinę w piwnicy. Tam odbywały się fantastyczne happeningi i toczyły ważne dyskusje o wolności, o rzeczach i sprawach, o których w Polsce rozmawiać nie było wolno - o różnicach pomiędzy tym, co dziś możemy oglądać, a oryginalnym zamysłem i pracą na planie opowiadała Dymna. - Moja postać miała być przedszkolanką, miała piękne sceny z dziećmi, ale i tu widać coś nie pasowało. Może bajka o pewnym smoku, który wydawał się okropny, a był, tak naprawdę, dobry? Bardzo dużo mówiło się o miłości, o tym, do czego człowiek jest zdolny, co powinien robić, czego nie… Dlatego cenzura przyskrzyniła ten film. Nie mogła tego wszystkiego przełknąć. Miała duży problem z tym filmem.
Z obrazu zniknęły też i inne sceny, np. pojedynku bokserskiego aktorki. - Trenowałam do niej przez miesiąc - śmiała się Dymna.


Anna Dymna i Łukasz Maciejewski, fot. D. Romanowska

"Pięć i pół bladego Józka" był jej drugim filmem w karierze kinowej. Wcześniej zagrała jedynie u Wandy Jakubowskiej w "150 na godzinę". - Potem posypały się kolejne projekty. Przez tę pracę musiałam powtarzać rok - powiedziała Dymna. Była wtedy studentką drugiego roku PWST. Tam też znalazł ją Henryk Kluba i Wiesław Dymny, scenarzysty dramatu.

- Ekipa przyszła do szkoły i spotkała się ze studentkami pierwszego i drugiego roku - wspominała aktorka. - Początkowo Katarzyna miała być wampem i wyglądało na to, że zagra ją Marzenka Trybała. Idealnie pasowała do tego typu postaci. Pojawiła się jednak inna koncepcja postaci - bardziej delikatna. Nigdy nie dowiedziałam się czy to był pomysł Kluby czy Wiesia. Nie zapytałam go.

  - Cenzura miała duży problem z tym filmem. To zupełnie inny film, niż ten, który chcieliśmy zrobić. Wycięto jedną trzecią scen, które stanowiły o jego sensie - mówiła o "Pięć i pół bladego Józka" w Małopolskim Ogrodzie Sztuki Anna Dymna, gość Łukasza Maciejewskiego. Produkcja jest aktorce szczególnie bliska nie tylko ze względów zawodowych. - Tu się nasza miłość zaczęła, chociaż po raz pierwszy zobaczyłam Wiesia wcześniej, w klubie Pod Jaszczurami. Później wpadł na plan "150 na godzinę" - opowiadała aktorka. Z gośćmi spotkania chętnie dzieliła się wspomnieniami o partnerze, który wpłynął na całe jej życie. - To był dziki, wolny ptak. Nie wiem, jak on żył w tym świecie. Malował, pisał - zapisywał tysiące kartek. Rzeźbił, robił mi buty, torebkę, futro. Tylko rękawy miałam sama wszyć - opowiadała Dymna. - Pisał niezwykle piękne dialogi. Tworzył przypowieści o człowieku, wbrew tamtejszemu światu, socrealizmowi. "Pięć i pół bladego Józka" to przecież przypowieść o młodych ludziach w zniewolonym kraju. Czują, pragną, ale nic im nie wolno.

Goście spotkania zainteresowani byli również przyjaźnią Anny Dymnej z Władysławem Hańczą i Wacławem Kowalskim. - Duży dziadek i mały dziadek - śmiała się aktorka. Przytoczyła wiele anegdot - o słynnym krześle Hańczy z jego nazwiskiem, jego słowa o tym, że aktor musi mieć "dobre warunki do czekania, zapewnione jedzenie i picie". Z uśmiechem wspominała jak aktorzy zasypywali ją prezentami, "rywalizując" między sobą. - Od starszych aktorów dowiedziałam się mnóstwa rzeczy. Tylko dzięki nim nie popełniłam wielu błędów. Kochali mnie, a ja kochałam ich - dodawała poważniejszym tonem.

Anna Dymna ma mnóstwo zajęć: otwiera kolejne Salony Poezji, właśnie została matką chrzestną sztandaru 2. Korpusu Zmechanizowanego im. Generała Broni Władysława Andersa, teraz pomoże w promocji książki "Dymna" pióra Elżbiety Baniewicz. Poza tym jest w wirze prac związanych z kolejną edycją Festiwalu Zaczarowanej Piosenki (7 czerwca), którego organizatorem jest jej fundacja - Mimo Wszystko. W zabieganiu znajdzie jednak czas na powrót do kina. Janusz Majewski zaprosił ją na plan filmu "Ekscentrycy" według powieści Włodzimierza Kowalewskiego pod tym samym tytułem. Dymną zobaczymy w dość nietypowej dla niej roli. Na premierę musimy jednak jeszcze poczekać.

Kolejne spotkania Łukasza Maciejewskiego z ludźmi polskiego kina po wakacjach.
 

Dagmara Romanowska
artykuł redakcyjny
Ostatnia aktualizacja:  24.05.2014
Zobacz również
fot. materiały Ale Kino+
Kto poprowadzi "Szczerość za szczerość"?
"Wałęsa. Człowiek z nadziei" w Iranie
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2025
Scroll