Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
O scenariopisarstwie z Joe Eszterhasem rozmawia – w nowym numerze „Magazynu Filmowego” (nr 5/2014) – Anna Bielak. Pełny zapis rozmowy można przeczytać, na łamach pisma wydawanego przez Stowarzyszenie Filmowców Polskich, już 10 maja.
Karierę zaczynał pan jako dziennikarz współpracujący m.in. z magazynem „Rolling Stone”. Jak wyglądała pana droga do scenopisarskiego debiutu w 1978 roku?
Dziennikarstwo było najlepszym treningiem, jaki mogłem sobie wyobrazić! Do Stanów Zjednoczonych przyjechałem jako sześcioletni chłopiec. Nie mówiłem po angielsku i nie znałem amerykańskiej kultury. Status uchodźcy długo nie pomagał mi przezwyciężyć nieśmiałości. Dopiero dziennikarstwo otworzyło przede mną drzwi do amerykańskiego społeczeństwa. Byłem zmuszony poznawać ludzi i zadawać im pytania. W rezultacie pisałem głównie o amerykańskim stylu życia. Przez kilka lat byłem też reporterem policyjnym.
Na bazie zebranych wtedy doświadczeń powstał scenariusz „Nagiego instynktu”, nakręconego w 1992 roku.
Wszystko, co przeżyłem jako dziennikarz dało mi podstawy do pisania historii zanurzonych w amerykańskim pejzażu społeczno-kulturowym. Do dziś bywam nieśmiały, ale odkryłem też swoje drugie oblicze – upartego, nerwowego człowieka, który dostaje to, czego chce. Jako dziecko patrzyłem na rodziców – upokarzanych i wyrzucanych na margines. Dziś widzę, że scenarzyści są traktowani podobnie – to imigranci w świecie filmu, ciągle wypychani poza nawias. Środowisko, w jakim dorastałem nauczyło mnie jednak, jak o siebie walczyć.
Finałem pracy scenarzysty nie musi być postawienie ostatniej kropki w tekście.
Większość scenarzystów kończy swoją pracę zanim ekipa wchodzi na plan. Ja nie chcę tego robić. Jestem jednak wyjątkiem od reguły. Mam wielki temperament i okropny charakter, więc niewielu odważyło się stanąć mi na drodze [śmiech]. Costa-Gavras zaprosił mnie nawet do stołu montażowego, na którym w 1989 roku powstawała "Pozytywka". Wielkie studia, producenci i reżyserzy zwykle nie dopuszczają jednak pisarzy do pracy z materiałem wizualnym, bo im nie ufają. Kiedy stałem się figurą publiczną, zacząłem się domagać praw dla scenarzystów. Bo pracując w Hollywood, musisz jasno postawić warunki. W przeciwnym razie przyjdzie moment, w jakim nie będziesz w stanie spojrzeć w oczy sobie samemu.
Dziennikarstwo było najlepszym treningiem, jaki mogłem sobie wyobrazić! Do Stanów Zjednoczonych przyjechałem jako sześcioletni chłopiec. Nie mówiłem po angielsku i nie znałem amerykańskiej kultury. Status uchodźcy długo nie pomagał mi przezwyciężyć nieśmiałości. Dopiero dziennikarstwo otworzyło przede mną drzwi do amerykańskiego społeczeństwa. Byłem zmuszony poznawać ludzi i zadawać im pytania. W rezultacie pisałem głównie o amerykańskim stylu życia. Przez kilka lat byłem też reporterem policyjnym.
Na bazie zebranych wtedy doświadczeń powstał scenariusz „Nagiego instynktu”, nakręconego w 1992 roku.
Wszystko, co przeżyłem jako dziennikarz dało mi podstawy do pisania historii zanurzonych w amerykańskim pejzażu społeczno-kulturowym. Do dziś bywam nieśmiały, ale odkryłem też swoje drugie oblicze – upartego, nerwowego człowieka, który dostaje to, czego chce. Jako dziecko patrzyłem na rodziców – upokarzanych i wyrzucanych na margines. Dziś widzę, że scenarzyści są traktowani podobnie – to imigranci w świecie filmu, ciągle wypychani poza nawias. Środowisko, w jakim dorastałem nauczyło mnie jednak, jak o siebie walczyć.
Finałem pracy scenarzysty nie musi być postawienie ostatniej kropki w tekście.
Większość scenarzystów kończy swoją pracę zanim ekipa wchodzi na plan. Ja nie chcę tego robić. Jestem jednak wyjątkiem od reguły. Mam wielki temperament i okropny charakter, więc niewielu odważyło się stanąć mi na drodze [śmiech]. Costa-Gavras zaprosił mnie nawet do stołu montażowego, na którym w 1989 roku powstawała "Pozytywka". Wielkie studia, producenci i reżyserzy zwykle nie dopuszczają jednak pisarzy do pracy z materiałem wizualnym, bo im nie ufają. Kiedy stałem się figurą publiczną, zacząłem się domagać praw dla scenarzystów. Bo pracując w Hollywood, musisz jasno postawić warunki. W przeciwnym razie przyjdzie moment, w jakim nie będziesz w stanie spojrzeć w oczy sobie samemu.
Anna Bielak
Magazyn Filmowy SFP
Ostatnia aktualizacja: 9.05.2014
fot. Jakub Wysocki/Script Fiesta 2014
Rafał Orlicki pokieruje Alvernia Action!
Off Camera Pro Industry: Od pomysłu po recenzję w 140 znakach
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024