PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
Trwa 28. Tarnowska Nagroda Filmowa. Serca widzów zdobyli twórcy filmów „Ida” i „Chce się żyć” - Agata Kulesza, Arkadiusz Jakubik i Maciej Pieprzyca. Za nami już połowa projekcji konkursowych.
Widzowie obejrzeli już otwierające festiwal „W ukryciu” Jana Kidawy Błońskiego, „W imię...” Małgośki Szumowskiej oraz  „Obietnicę” Anny Kazejak - Dawid. 28 kwietnia przyszedł czas na najbardziej nagradzane tytuły sezonu, filmy Pieprzycy i Pawlikowskiego, które oczarowały tarnowską publiczność. Jerzy Armata, dyrektor artystyczny imprezy i nasz redakcyjny kolega prowadził spotkanie z twórcami  filmu.

Jak się pracuje z Pawlikowskim, a jak ze Smarzowskim? - pytał Kuleszę Armata. -  Łączy ich szacunek dla innego człowieka – mówi aktorka. - Wojtek idzie za emocjami aktora. Paweł robi film jak w laboratorium. Będzie tak długo próbował i robił duble, aż  upatrzony statysta będzie miał dobrze ustawioną pozycję ciała.


Fot. Michał Gąciarz

Aktorka opowiadała, że Pawlikowski nawet roboczo przygotowując ustawienia kadru prosi, aby aktorzy byli w kostiumach idealnie takich, jakby już padła komenda „kamera, akcja”, a kadr ma być czysty, taki, jak zobaczymy go na filmie. Podkreśliła szczególną rolę producentki, Ewy Puszczyńskiej z Opus Film, która przesuwała góry, by zdobyć fundusze na dodatkowe dni zdjęciowe i stworzyć reżyserowi dobre warunki realizacji jego perfekcyjnej wizji.

Jerzy Armata wspominał, jak wielkie znaczenie ma atmosfera w ekipie filmu, więź z reżyserem, czynniki, które powodują, że mówi się na przykład o „teamie” Smarzowskiego. - Wojtek jest wierny aktorom, często pisze z myślą o danym aktorze. Ktoś mnie kiedyś zapytał, co łączy aktorów Smarzowskiego. Wojtek lubi nieoczywistą urodę. Może z wyjątkiem Marcina Dorocińskiego – mówiła z wielkim humorem aktorka. - Ale ma swoich wiernych współpracowników, jak choćby drugiego reżysera, scenografa, reżysera castingu. Ekipa zrobi dla niego wszystko. Kiedy przyjechałam na plan „Pod Mocnym Aniołem”, aby zagrać drobny epizod, cieszyłam się, jakbym wróciła do domu.

Aktorka przypomniała, że to Pawlikowski był szefem jury na festiwalu w Gdyni, który pominął w nagrodach „Różę” Smarzowskiego, co stało się przyczyną wielu dyskusji a także krytyki w mediach. Sama Kulesza typowana wówczas była do nagrody aktorskiej. Zdarzyło się kiedyś, że aktorka poprosiła o uwzględnienie w planach zdjęć gali Złotych Kaczek „Filmu”, gdyż właśnie tę nagrodę miała otrzymać. - Ach, więc jednak jest to dobry film –  powiedział Pawlikowski. - Żartowaliśmy sobie z tej sytuacji niejednokrotnie – mówiła Kulesza w ten sposób przypominając, że w ogólnym rozrachunku liczy się ostatecznie sam film i wkład artystyczny, jaki wnieśli w niego wszyscy twórcy.

Paweł Pawlikowski to twórca uznany na świecie, co w Polsce nie jest chyba do końca tak oczywiste. - Kristin Scott Thomas do mnie napisała maila o twojej roli, prześlę ci – mówił najbardziej naturalnie w świecie. Kulesza podkreślała, że choć twórca „Idy” ma naprawdę wysoką pozycję na arenie międzynarodowej, konsekwentnie robi kino autorskie, według własnej, artystycznej wizji. Z korzyścią dla ekranowego efektu.


Agata Kulesza, fot. Michał Gąciarz

  Spotkanie z aktorką było jednocześnie fantastyczną podróżą w głąb zawodu aktora, zapoznającą widza z tajnikami gry aktorskiej, nawet w warstwie techniki. Nic więc dziwnego, że uczestnicy spotkania długo nie chcieli zakończyć rozmowy z Kuleszą. Równie gorącą atmosferę miała kolejna konferencja, prowadzona przez dziennikarza radiowej Trójki Ryszarda Jaźwińskiego po filmie "Chce się żyć". Reżyser Maciej Pieprzyca i aktor Arkadiusz Jakubik byli gośćmi Tarnowskiej Nagrody Filmowej. - Podzielcie się państwo wrażeniami – zachęcał Jaźwiński, ale na sali trwała cisza. - Brakuje nam słów – padło z sali. - Ale chce się żyć – powiedział inny z widzów, i to chyba najpiękniejsza recenzja filmu, który wyraźnie zachwycił widzów. Sukces filmu jest niepodważalny – przyciągnął do kin ponad 300 tysięcy widzów, dostał mnóstwo nagród, ostatnio na festiwalu na Cyprze, żeby nie wspomnieć choćby o trzech nagrodach w Montrealu. Jeszcze nie zdarzyło się, żeby w Montrealu film dostał jednocześnie laury publiczności i jury. "Chce się żyć" zbiera wyróżnienia od widzów, co reżyser traktuje jako szczególne osiągnięcie. Pieprzyca przełamał swoim filmem pewne przekleństwo nieatrakcyjnego tematu. Do tej pory filmy o ludziach niepełnosprawnych były przez polskich widzów w zasadzie odrzucane. Reżyser wspomina, że miał problem ze znalezieniem producenta, bo doświadczeni i skądinąd życzliwi mu ludzie z branży obawiali się filmu o człowieku tak chorym. Podobne obawy miał dystrybutor, ale zaryzykowali wszyscy wspólnie i udało się. Pieprzyca świadomie zrobił film „jasny”, krzepiący, kiedy po wyjściu z kina widzom rzeczywiście „chce się żyć”, jak to powiedział jeden z uczestników spotkania. Etykieta „bohater niepełnosprawny” jest niezwykle ciężka do odklejenia.

O aktorstwie w tej roli powiedziano już chyba wszystko, zgodne są opinie co do wyjątkowego warsztatu Dawida Ogrodnika, zresztą laureata Nagrody Cybulskiego w 2014 roku. Jednak Arek Jakubik zwrócił uwagę także na wybitną kreację dziecięcą Kamila Tkacza. Wielokrotnie zdarzało im się wyprowadzać z błędu ludzi, którzy byli przekonani o tym, że rolę tę gra niepełnosprawny. - Nawet Jiři Menzel, mój mistrz, juror z Montrealu tak uważał – śmiał się Pieprzyca. Wiele ciepłych słów zebrał za rolę ojca Jakubik – Po premierze filmu usłyszałem najpiękniejszy komplement – ludzie mówili, że dziękują mi za tę rolę i chcieliby mieć takiego tatę – mówił Jakubik.


Ryszard Jaźwiński, Maciej Pieprzyca, Arkadiusz Jakubik, fot. Michał Gąciarz

Przyjazna  aura poniedziałkowych spotkań wyraźnie przeniosła się na zewnątrz, a miasto po raz kolejny udowadnia, że pod każdym względem stanowi polski biegun ciepła. Coraz wyższa temperatura nie zniechęca jednak widzów, którzy tłumnie przybywają do kina Marzenie. Dyrektor Armata zapraszał dzisiaj szczególnie serdecznie na dwa spotkania ze Studiem Munka SFP, w którym wezmą udział młodzi twórcy oraz szef artystyczny Dariusz Gajewski. Widownia tarnowska  zobaczy najbardziej nagradzane tytuły z programu „30 minut” i „Pierwszy Dokument” - są to: „Chomik” Bartłomieja Ignaciuka, „Dróżnik” Piotra Szczepanowicza, „Gwizdek” Grzegorza Zaricznego, „Mazurek” Julii Kolberger i „Życie stylem dowolnym” Adama Palenty.

 Dzisiaj, 28 kwietnia widzowie obejrzeli „Kamienie na szaniec”  Roberta Glińskiego i „Zabić bobra” Jana Jakuba Kolskiego, który przyjedzie do Tarnowa jutro i spotka się z widzami.  Tymczasem przed widzami jeszcze solidna porcja polskiego kina ostatniego sezonu: „Bilet na księżyc” Jacka Bromskiego, „Jack Strong” Władysława Pasikowskiego, „Pod Mocnym Aniołem” Wojciecha Smarzowskiego, „Papusza” małżeństwa Krauzów i bardzo wyczekiwane, nowiutkie „Psie Pole” Lecha Majewskiego. Festiwal trwa do niedzieli 4 maja 2014 roku, gala rozdania nagród odbędzie się w sobotę wieczorem.

Dziękujemy Panu Michałowi Gąciarzowi za udostępnienie zdjęć
Anna Wróblewska
artykuł redakcyjny
Ostatnia aktualizacja:  15.01.2015
Zobacz również
fot. Michał Gąciarz
"Papusza" triumfuje w Urugwaju
Chcesz kręcić filmy? Zgłoś się na Pomorskie Warsztaty Filmowe!
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll