PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
24 marca 2014 roku w studiu radiowej Dwójki odbyła się ciekawa dyskusja o koncepcji i przyszłości Festiwalu w Gdyni. Wzięli w niej udział: nowy dyrektor artystyczny imprezy Michał Oleszczyk, reżyser Janusz Zaorski i Jakub Cuman ze Stowarzyszenia Film 1,2 oraz prowadzący audycję Jacek Wakar.

- Zaoferowałem nieco inną wizję festiwalu. Rewolucyjnych zmian nie trzeba robić, bo tych już dokonał Michał Chaciński. Mam inną wizję pewnych konkretnych aspektów – mówił Oleszczyk. - Wierzę w zmiany. Myślę, że jeśli uda mi się przetrwać te trzy lata, to zrozumiem decyzję Rady Programowej, jeśli będzie chciała wymienić mnie na kogoś innego, podobnie jak ja zastąpiłem Michała. Życie kulturalne imprezy wymaga ciągłej zmiany – mówił Michał Oleszczyk. Najczęściej padały pytania o selekcję.- Nie należy środowisku schlebiać, ale dokonywać po prostu dobrej selekcji. Oleszczyk, który nieodmiennie przywołuje osiągnięcia swojego poprzednika, uważa jednocześnie, że selekcja Michała Chacińskiego była za ostra w Konkursie Głównym i niedostatecznie ostra w Konkursie Młodego Kina. - Nawet na tych największych festiwalach konkurs główny nie jest tylko i wyłącznie konkursem arcydzieł – zauważył, przytaczając przykład festiwalu w Berlinie. - Wprowadzanie zbyt dużego napięcia wokół samej selekcji i skłócanie środowiska nie jest czymś dobrym.


Michał Oleszczyk, fot. S. Pultyn


Również Janusz Zaorski podkreślał zasługi poprzedniego dyrektora jednocześnie wskazując, jako juror Konkursu im. Krzysztofa Mętraka, że obaj szefowie są laureatami tej prestiżowej nagrody, przy czym Michał Oleszczyk zdobywał ją trzykrotnie – najpierw trzecią, potem drugą a w końcu pierwszą. - W środowisku są różne poglądy. Jest porzekadło – dwóch Polaków, trzy zdania, ale bardzo dobrze, że mamy okazję o tym porozmawiać - mówił twórca „Syberiady Polskiej”. Jak zauważył, mało jest okazji do publicznej dyskusji o tak ważnym wydarzeniu. - Przez wiele lat środowisko filmowe przyzwyczaiło się, ze festiwal jest przeglądem wszystkich filmów wyprodukowanych. Co innego jednak przegląd, a co innego festiwal. Przyzwyczajenie rzecz święta – mówił Zaorski. Dlatego jego zdaniem dyrektorzy festiwalu muszą liczyć się z takimi dyskusjami. - Niektórzy przez minione 40 lat zostali przyzwyczajeni, że wszystkie filmy są w konkursie, że nie jest potrzebna selekcja. Nie mogą zrozumieć, że festiwal jest od popierania kina artystycznego, eksperymentalnego, i że filmy dla szerokiej publiczności mają swoją nagrodę w kinach, bo widzowie głosują na nie nogami – wyliczał. - Część filmowców może uważać selekcję za niejasną i zadawać sobie pytania – czy działają tam jakieś „nieczyste siły”, dlaczego decyzję ma podejmować jedna osoba lub kilka. - W środowisku jest wiele skrzydeł, opcji – rozważał Zaorski. I przypomniał starą prawdę. Na całym świecie jest paradoks, że udane filmy, które miały powodzenie u widzów lub krytyki stanowią 10 procent repertuaru. Kiedy o tym powiedziano Stalinowi, zapytał – dlaczego więc nie robicie tylko tych 10 procent? - To jaki będzie festiwal, będzie zależało od jakości filmów. Jeśli będą dobre, nikt nie będzie mówił że te czy tamten został pominięty. Jeśli będą to gnioty, to wtedy będą pytania, po co tak droga zabawa, po co łożymy na to wszystko – zauważył Zaorski. Nie mamy na to wpływu bezpośredniego, ale możemy na przykład opiekować się debiutantami, wspierać filmy ze Studia Munka. Polski Instytut Sztuki Filmowej może dofinansować znaczną część budżetu debiutu. - Ale czy talent się urodzi czy nie, czy rok będzie grzyborodny czy nie, to tego nie wiemy. Trzeba się więc zachowywać tak, aby filmy najbardziej znaczące znalazły się w sieci – powiedział reżyser, mając na myśli rzecz jasna sieć selekcyjną.


Jakub Cuman podkreślał rolę systemów jawności wszelkich wyborów i selekcji. - To dobrze, że Michał Chaciński podejmował te decyzję. Ale była ona poparta decyzją Rady Programowej, w skład której wchodzili: profesor Marek Hendrykowski, Joanna Kos-Krauze i Jakub Duszyński. Niemniej jednak to dyrektor podejmował ostateczną decyzję. - Ten system będzie dość podobny – mówił Michał Oleszczyk. - Obok Rady Programowej będzie komisja selekcyjna. Rola komisji selekcyjnej została podkreślona w rozmowach na temat przyszłości festiwalu i zarówno ja jak i Michał Chaciński wyraziliśmy na to zgodę – zaznaczył Oleszczyk. - Jestem za tym rozwiązaniem. Moja personalna odpowiedzialność jest jednak oczywista. Jeśli rok będzie słaby, to ja za to oberwę. Przyjmując tę rolę, liczyłem się z tym – dodał.


- Od kilku lat mamy tłuste lata – zauważył optymistycznie Zaorski, choć ta tłustość dotyczy filmów średnio – i niskobudżetowych, bo na inne nie ma środków. Filmy te zbierają zasłużone nagrody na świecie, są też zauważalne w obiegu kinowym.


Janusz Zaorski, fot. A. Gojke


- Ważna jest też atmosfera, w jakiej dokonywane są wybory. Rozmawiać z filmowcami też trzeba umieć – dodał Oleszczyk. - Festiwal jest instytucją, a każda instytucja składa się z wielu kół zębatych. Wyobrażenie o festiwalu jako o wykwicie wewnętrznej wrażliwości dyrektora jest całkowicie mylne – mówił i zwracał uwagę na to, że w tej sytuacji szef imprezy musi udźwignąć rolę polityka, dyplomaty i wizjonera jednocześnie. - Muszę być dyplomatą, aby wprowadzić wizję w życie. Jest to trudne, pracochłonne i na tym polegają moje dni – na spotkaniach, mailach, negocjacjach.


Jak zauważył, nie ma festiwalu, na którym wszystko dzieje się wedle decyzji jednego człowieka. - Mówimy o imprezie z dużym budżetem, załogą, kulturalną wagą i znaczeniem. Mickiewiczowski mit, zgodnie z którym wszystko dzieje się za sprawą wyobraźni i twórczego potencjału wielkiego artysty, nie ma tutaj przełożenia – skonkludował. - Wierzę w proces i wierzę w siłę dyplomacji.


- Festiwal jest świętem polskiego kina, choć to święto zaczęło się rozprzestrzeniać. Filmy, role i zawody pominięte w Gdyni dostawały Orły. Jest mnóstwo różnych imprez, może za dużo, ale ja w tym snobizmie nie widzę nic złego, to wszystko idzie w normalnym kierunku – powiedział Janusz Zaorski.


Nowy dyrektor widzi ten normalny kierunek także w procesie dalszego otwierania się na widza. Na festiwalu w Toronto zauważył, że w seansach uczestniczy wiele osób starszych, seniorów, gdy tymczasem polskie imprezy ukierunkowane są przede wszystkim na młodzież. Niezwykle ważna jest dla niego także edukacyjna rola festiwali. - Jestem z ducha pozytywistą, wierzę w powolną zmianę mentalności – mówił. Chce, aby jednym z głównych nurtów festiwalu były warsztaty filmowe dla młodych filmowców. - Wiem, co się dzieje, gdy polscy twórcy przyjeżdżają na światowy festiwal i nie potrafią komunikatywnie przekazać, o czym jest ich film. Nawet po polsku – mówił Michał Oleszczyk zapowiadając, że ta rola edukacyjna festiwalu będzie wzmacniania. Jak dodał, nie wierzy w myślenie magiczne, że jeden czy drugi festiwal coś generalnie zmienią. - Zmiana rodzi się często poza centrum uwagi – dodał.


Teraz na festiwalu pędzimy z filmu na film, a kiedyś rozmawialiśmy – mówił z kolei Janusz Zaorski. Festiwal był miejscem, gdzie spotykali się filmowcy z różnych miast, teraz to zanikło. - Dobrze byłoby znaleźć sponsora, żeby więcej osób z ekipy mogło przyjechać. Takich jak scenografowie, montażyści. Warto coś zrobić, żeby wrócić do paneli, podczas których środowisko może się wypowiadać – zaproponował reżyser.


Tak jak już pisaliśmy w Serwisie Internetowym SFP, nowy dyrektor potwierdził, że chce wzmocnić rolę Konkursu Młodego Kina, zaostrzyć jego selekcję a także, co jest nowością, przyznawać nagrodę nie tylko reżyserowi, ale także producentowi, - Chcę, aby duży snop światła został skierowany na tych twórców – deklarował Michał Oleszczyk. Potwierdził również, że chce utrzymać międzynarodowe jury, czy raczej z „międzynarodowym akcentem”, ale bez fetyszyzacji jurora zagranicznego, która świadczy jego zdaniem o kompleksach. Warto zapraszać i jurorów, ale także gości, dziennikarzy.


- Festiwale to spotkania. Nie rozumiałem tego, kiedy zaczynałem kilka lat temu pracę przy Off Plus Camera, ale ten świetny festiwal właśnie tego mnie nauczył – przyznał nowy dyrektor. - Teraz już wiem, że wspólna kawa o 8.15 przed seansem może skutkować na przykład zorganizowaniem czyjejś retrospektywy. Gdynia ma być miejscem spotkań – mówi nowy dyrektor.

 

39. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni odbędzie się w dniach 15-20 września 2014 roku.

Anna Wróblewska
Polskie Radio
Ostatnia aktualizacja:  30.03.2014
Zobacz również
fot. Bartłomiej Tretkowski, Shark Foto Studio
Chimneya przewodnik po funduszach
Krzysztof Gierat nagrodzony
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll