PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
- Szłam korytarzem i poczułam, że ktoś wbija się wzrokiem w mój kark. Obróciłam się i zobaczyłam nieznajomego. Nie mógł oderwać ode mnie oczu. Coś trzymał. 'Mam dla pani scenariusz. Czy mogłaby go pani przeczytać i wybrać dla siebie rolę?' - usłyszałam. Nawet nie wiedział, że jestem aktorką. To był Wiesław Saniewski - swój początek współpracy z reżyserem przy filmie "Nadzór" wspominała 14 marca 2014 roku w Krakowie Ewa Błaszczyk.
Rozmowa Łukasza Maciejewskiego z aktorką oraz projekcja "Nadzoru" rozpoczęła w Małopolskim Ogrodzie Sztuki nowy cykl spotkań z wybitnymi polskimi artystami. Na pytania krytyka, ale i zebranych widzów Ewa Błaszczyk odpowiadała niemal przez godzinę.

Niespodziewaną propozycję Saniewskiego, wówczas nikomu niemal nieznanego debiutanta, przyjęła bez wahania. Trwał jeszcze stan  wojenny. - Natychmiast zadzwoniłam do niego:  „Wiem, że niewiele zrobiłam i bardzo trudno mieć do mnie zaufanie. To świetny scenariusz. Jest tu wiele ciekawych ról. Mnie interesuje jednak filtr, przez który cała ta historia i świat przechodzą. Odczuwam głęboką potrzebę, żeby przepuścić to wszystko przez siebie” - opowiadała Błaszczyk w Krakowie. Zgodnie ze swoją prośbą i marzeniem dostała główną rolę - Klary, kobiety, która niesłusznie została skazana na dożywocie. Za kratami urodziła córkę.

Chociaż motorem „Nadzoru” jest obyczajowość, jego prawdziwą siłę stanowią odniesienia polityczne. Dziś widać je bardzo wyraźnie. To przede wszystkim film o zniewoleniu, ale i o buncie.  - To ciekawe, gdy patrzy się na to z perspektywy lat, że w tym samym okresie, zupełnie niezależnie, powstało też „Przesłuchanie” Ryszarda Bugajskiego - zwróciła uwagę Błaszczyk. - Ten problem w nas narastał, tkwił. W tym kraju, w tym miejscu, w tym czasie - musieliśmy o nim opowiedzieć.  Cenzurę udało się filmowcom obejść, przynajmniej na czas zdjęć, sprytem i jednością. Obraz powstał w Studiu Filmowym im. Karola Irzykowskiego, wytwórni dla debiutantów. - To był ewenement. To studio, powstałe z inicjatywy absolwentów szkół filmowych, rządziło się własnymi prawami. Jego pracownicy przekonali różne komisje, że "Nadzór" to scenariusz oparty na faktach (co zresztą było zgodne z prawdą - Saniewskiego zainspirowały autentyczne losy pewnej kobiety), że chodzi przede wszystkim o dziecko, że nie ma tu polityki - mówiła aktorka.


Ewa Błaszczyk i Łukasz Maciejewski, fot. D. Romanowska

Nie obyło się całkiem bez interwencji urzędników państwowych, którzy w pewnym momencie, po obejrzeniu pierwszych materiałów, na chwilę wstrzymali zdjęcia. Niemniej, sprawę udało się załagodzić i film został skończony. Smutniejsze były jego dalsze losy - trafił na półkę, by dopiero w 1985 roku zabłysnąć na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych (nagrody otrzymali Wiesław Saniewski - za reżyserię, Ewa Błaszczyk - za pierwszoplanową rolę kobiecą oraz Witold Adamek - za zdjęcia). W Mannheim dzieło zostało wyróżnione nagrodą FIPRESCI. Gdy jednak starały się o niego Berlin i Wenecja, Polska odmówiła. Nawet gdy Niemcy szukali kontaktu z Błaszczyk, „Film Polski” mówił, że „nie ma takiej aktorki”.

Później Błaszczyk pojawiła się w zagranicznych produkcjach. Na Zachodzie jednak zostać nie chciała. - Zobaczyłam, że nie mieszczę się tam kulturowo, że mam inny  „zapis” doświadczenia, że nie rozwinę się tam artystycznie - odpowiadała w Krakowie aktorka. - Tu mogłam śpiewać Osiecką i ją „milczeć” - razem z publicznością. Tu byłam w domu. Chcę być tutaj, jestem stąd.

Moderując rozmowę, Łukasz Maciejewski pamiętał także o pozaartystycznej działalności Ewy Błaszczyk - jej fundacji „Akogo?” i zaangażowaniu w powstanie Kliniki Neurorehabilitacyjnej „Budzik” przy Centrum Zdrowia Dziecka. Skąd czerpie siłę i nadzieję? - Z ludzi, z krążącej energii, z tego, że prowokuję zdarzenia i przesiadam się z jednego rewiru w drugi - odpowiadała. - Nie tkwię tylko w chorobie, ale też śpiewam, gram. To mnie doładowuje. Budowanie wiary, nadziei - to bardzo trudne. Czasami z bezradności się płacze, ale czasami nie ma wyboru. Jeśli podejmuję decyzję, że chcę żyć, a chcę, to muszę codziennie rano tak się zmobilizować, żeby tę nadzieję mieć. Ona nie berze się sama z siebie. 
 

Dagmara Romanowska
informacja własna
Ostatnia aktualizacja:  17.03.2014
Zobacz również
fot. ewablaszczyk.pl
Napisz recenzję i wygraj udział w „Dwóch Teatrach”
TVP i TVN walczą o internautów
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll