Na seminarium Kodaka spotkali się Bruno Delbonnel, który w Konkursie Głównym zaprezentował nowy film braci Coen, i Sean Bobbit z obrazem Steve’a Queena. W Konkursie Polskim swój film pokazał Jan Kidawa-Błoński.
- Kodak będzie nadal produkował taśmę filmową – oświadczył na początku spotkania przedstawiciel firmy, Andrew R. Evenski. - Chcemy, żeby filmowcy mieli wybór. Gdy rozmowa w nieunikniony sposób powróciła do sporu „taśma czy cyfra”, okazało się, że decyzja nie do końca leży po stronie twórców zdjęć. Bruno Delbonnel nie ma złudzeń co do przyszłości. Skoro cena kamery cyfrowej jest dziesięciokrotnie niższa, nie ma sensu o tym dyskutować. Jako przykład przytoczył sytuację z nowym obrazem Tima Burtona „Big Eyes”. Najbliższe lokalizacji filmu laboratoria Kodaka zostały właśnie zamknięte i reżyser zdecydował, że nie może sobie pozwolić na wysyłanie materiałów w kosztowną, daleką podróż. Film nakręcono w technologii cyfrowej.
Sean Bobbitt, fot. Camerimage
Sean Bobbitt pytany o przygotowania do „Zniewolonego” podkreślał, że decydująca jest jego wieloletnia przyjaźń i współpraca ze Stevem McQueenem, z którym rozumie się bez słów. Oglądali wywiad z Robbym Müllerem o „Poza prawem” Jima Jarmuscha, w którym autor zdjęć niezwykle elokwentnie opowiadał, jak ważna jest prostota, szczególnie w przypadku takiej lokalizacji. I tego twórcy „Zniewolonego” postanowili się tego trzymać. Drugą decyzją było efektowne pokazanie piękna Luizjany tak, aby widz skonfrontowany z terrorem opowieści był w stanie wytrzymać w kinie. Film zrealizowany na taśmie 35 mm ma w założeniu epicki charakter, właściwy dla filmu historycznego.
Bruno Delbonnel, który zastąpił w filmie braci Cohen Rogera Deakinsa zajętego w tym czasie pracą nad „Skyfall”, z entuzjazmem wypowiadał się o pracy reżyserów. Podkreślał również ich dążenie do prostych rozwiązań, ale jednocześnie z podziwem opowiadał o efektywności ich pracy. Mieli fotografować nowojorską zimę, z zacinającym deszczem i wiatrem. I od początku było wiadomo, że to będzie smutna opowieść. Te dwa elementy zdominowały myślenie o obrazie, nakręconym statyczną kamerą. Delbonnel rozważał nawet użycie taśmy 16 mm, ale uznał ją wobec współczesnego, bardzo kontrastowego obrazu telewizyjnego, który zmienił estetykę, za zbyt ziarnistą.
W ramach Konkursu Polskiego Jan Kidawa-Błoński pokazał swój nowy film „W ukryciu” ze zdjęciami Łukasza Gutta. Historię z czasów wojny, zapisaną w scenariuszu Macieja Karpińskiego, reżyser potraktował umownie. Opowieść o relacji dwóch kobiet, Polki i Żydówki, osadził w historycznych dekoracjach ufając, że dzięki genialnemu operatorowi uda się ją oderwać od tamtej rzeczywistości. - To był pretekst do opowiedzenia uniwersalnej historii – mówił na spotkaniu z widzami. – Nie byłem w stanie przenieść jej do współczesności.
Bohaterki wiąże relacja zależności, bo jedna drugą ukrywa. Jednak przewagę psychiczną zdobywa ta, która nie może opuścić mieszkania. Słabsza kobieta próbuje ją jak najdłużej w nim zatrzymać. Klaustrofobiczna przestrzeń uosabia psychologiczne zakleszczenie kobiet. Łukasz Gutt opowiadał, że inspiracją dla wizualnego opracowania przestrzeni kryjówki i mieszkania był świat obrazów duńskiego malarza Hammershoia, z postaciami kobiet w pustych wnętrzach. Na potrzeby filmu wybudowano dodatkową kryjówkę, oprócz tej znajdującej się pod podłogą. Umożliwiło to kręcenie zdjęć z dowolnego kąta. Specjalną uwagę operator poświęcił zilustrowaniu przenikania się oddzielonych światów, na granicy kryjówki, mieszkania i świata zewnętrznego.
W piątek z widzami spotka się Jim Sheridan („Moja lewa stopa”), laureat Nagrody za Całokształt Twórczości dla Reżysera, Lech Majewski („Młyn i krzyż”), juror w Konkursie Etiud Studenckich iSamuel Bayer, juror Konkursu Wideoklipów i ich twórca (Green Day, The Cranberries, Nirvana).