PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
WYDARZENIA
  7.10.2013
Z Bogdanem Dziworskim i Pawłem Dyllusem o powstającym filmie „Plus minus” rozmawia Katarzyna Skorupska.

Portal Filmowy.pl: Właśnie panowie wyjeżdżają.

Bogdan Dziworski: Przystępujemy do gruzińskiej części zdjęć do filmu „Plus minus”. Jedziemy pociągiem do Odessy z przesiadką we Lwowie, stamtąd promem do Batumi. To będzie film o bankiecie w czasach kultu Stalina.


Bogdan Dziworski i Paweł Dyllus. Fot. Paisa Films

Paweł Dyllus: Zabieramy ze sobą stół, zaprojektowany i wykonany przez Stanisława Kwiatkowskiego, konstruktora – legendę, autora różnych wynalazków dla filmu. Na potrzeby tego wyjazdu przygotował on parę przedmiotów. Z walizki o wymiarach metr na metr, o 30 cm grubości, rozkłada się sześciometrowy stół z girlandami i świecącymi lampkami. Wyjmiemy go na promie na Morzu Czarnym i będziemy bankietować.

BD: Wejdziemy z nim na statek towarowy w porcie w Batumi. Rozłożymy go na nabrzeżu, w różnych miejscach i sytuacjach. Będę chciał wydać bankiet ku czci artystów, którzy dawniej byli narodowymi znakomitościami, a teraz klepią biedę. Nagraliśmy już scenę bankietu w Łodzi, w której wystąpili Cyganie. Oni nie znali „Suliko” – ulubionej piosenki Stalina - i ja im ją zanuciłem. Po chwili ćwiczeń zagrali to genialnie.

PD: Ruszamy w podróż w czasie, a ten stół, który wszędzie ze sobą zabieramy, jest w niej łącznikiem.


Stół bankietowy. Fot. Paisa Films


PF: W jakim języku będziecie się porozumiewać?

BD: Po rosyjsku, ale tańczyć będziemy po gruzińsku. Musimy być odpowiednio przygotowani: na taniec właśnie i na wygłaszanie toastów.

PF: A kto jest bohaterem „Plusa minusa”?

BD: Gruzini. Kult Stalina jest u nich nadal popularny. Jedni się do tego przyznają, inni nie. Bohaterem filmu jestem też ja. W młodości przeszedłem przez okres stalinizmu,  w szkole średniej byłem pionierem, recytowałem w różnych językach wiersze na akademiach ku czci Iosifa Wissarionowicza. To są  moje rzeczy zamierzchłe. 60 lat czekałem na ten film.


Stalin i Bogdan Dziworski. Fot. Paisa Films

PF: Jakie ma pan nadzieje związane z wyjazdem?

BD: To będzie przygoda. Jestem uzależniony od przypadku.  W Polsce zrobiłem już wielką sekwencję wizji Stalina z grupą teatralną Czarny Karzeł w  zamku Lubostroń pod Bydgoszczą, ale Gruzja jest niewiadomą.

PD: Bogdan czasami przenika do filmu, pojawia się przy Stalinie, fotografuje go w zwierciadle swoją Leicą.

BD: Występuję jako starzec, który przeżył wcześniej pewną historię.

PF: Film będzie w znacznej mierze improwizacją czy jakoś się przygotowujecie?

BD:  Część scen już nakręciliśmy, więc do Gruzji jadę okrzepły. Byłem na dokumentacji, wstępne przygotowanie jest, natomiast dalej  nie wiadomo, co z tego wyniknie. Odwiedzimy miejsca związane ze Stalinem. Jego pociąg, pomniki, skansen pod Tbilisi zbudowany na jego cześć, gdzie pływają złote rybki. Tam mieszka człowiek, który całe życie poświęcił na jego zbudowanie. Nie mogę powiedzieć, w jakim kierunku to pójdzie. Trzeba rzucać pewnymi pomysłami, być przygotowanym na różne sytuacje. W filmie pojawią się na przykład reprojekcje, ale nie na zasadzie blue screenu, tylko podczas bankietu w plenerze będziemy rzucać projekcje na ekran. To wszystko jest ulotne. Ja muszę określić się w stosunku do sceny, żeby Paweł dokładnie wiedział, gdzie kamerę ustawić i w jakim klimacie będziemy kręcić. Jeśli pomysł nie wypali, to pach, do kosza.


Bogdan Dziworski i pionierzy na planie "Plus minus". Fot. Paisa Films

PD: Ale z niego wyniknie inny, dobry.

PF: Czy „Plus minus” można porównać do któregoś z pana wcześniejszych filmów?

BD: Jeśli widziała pani mój francuski film „Hommage a Beksiński”, to moja montażystka Agnieszka Bojanowska powiedziała, że w tym filmie idę o krok dalej, ale ja nie chcę za dużo mówić, chcę operować obrazem.


Bogdan Dziworski i Stanisław Kwiatkowski w warsztacie Kwiatkowskiego. Fot. Paisa Films

PD: To, co się dzieje przy robieniu tego filmu, przekracza wszelkie wyobrażenia. Panuje twórcza atmosfera, która się nie zdarza na co dzień. Staram się zobrazować to, co założył Bogdan. Wszyscy próbujemy nadążyć za tym, co on ma w głowie i co stale wymyśla i to jest fantastyczna przygoda.

BD: Taka praca to jest skok na głęboką wodę. Zwykle w dokumentach są gadające głowy, wzruszające nawet czasem.

PD: Ale tu będzie mało słów.

PF: Miałam zapytać, czy w ogóle będą?

BD: Zastanawiam się nad komentarzem Krzysia Materny, który by to wszystko umotywował, żeby widz mógł zrozumieć trochę więcej. Ale jeżeli uda się bez słów, to byłoby najlepiej.

PF: Jakie są założenia dla obrazu?

PD: Jednym z nich są niezwykłe obiektywy.

BD: Z góry zakładamy, że pewne sytuacje sfotografujemy przy użyciu ogniskowych 500 czy 1000 mm. Takie obiektywy rozpłaszczają perspektywę i powodują widzenie plakatowe. Nikt ich nie używa. Dla nas zaadaptował je do kamery cyfrowej wspomniany już Stanisław Kwiatkowski. Trzeba jeszcze dodać, że wymyślił także walizkę atomową Iosifa Wissarionowicza. To jest taka skrzyneczka, w której po otwarciu raptem pojawia się kula, a świat w niej jest zupełnie inny. Mamy scenę, w której pionierzy dają walizkę towarzyszowi Stalinowi. Ludzie stoją zamrożeni, sztywni, i pojawiają się różne zwierzęta, którym Iosif coś rzuca i odgania je. To wszystko oglądamy w przerysie.


Bożena Krakówka, Bogdan Dziworski i Marta Filipiak na planie. Fot. Paisa Films

PD: Stalin w tej zwierciadlanej kuli ma cały świat.

BD: Widzi w niej cały świat, a na szczycie zamku jest Atlas, który podtrzymuje kulę ziemską. Z helikoptera zrobiliśmy objazdy i rzeczy dość magiczne powychodziły.

PF: Dlaczego teraz wraca pan do przeszłości?

BD: To ona wraca po latach. Zawsze chciałem pojechać do Gruzji, kiedyś już tam prawie byłem w dawnych czasach, ale przez żart z ubeka, który wszędzie za nami chodził, nawet na Elbrus, zostałem zawrócony i odebrano mi materiał z filmu na Kaukazie.

PF: A dlaczego taki tytuł?

BD: Bo jest w nim niedopowiedzenie.

Za produkcję filmu Bogdana Dziworskiego odpowiada Maciej Ślesicki i firma Paisa Films oraz Telewizja Polska. Producentem wykonawczym jest Bożena Krakówka. Film został dofinansowany przez Polski Instytut Sztuki Filmowej.


Katarzyna Skorupska
Portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja:  7.10.2013
Zobacz również
Kino niszowe i artystyczne coraz bliżej widza
Domowe kino Zdzisława Beksińskiego
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll