PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
70. Festiwal Filmowy w Wenecji dobiega końca, z mało satysfakcjonującym rezultatem. Uwagę od niepowodzeń na chwilę odciągnęła premiera "Wałęsy" w reżyserii Andrzeja Wajdy.

Już po głowie chodzi lista nagród, które Robert Więckiewicz mógłby dostać za zagranie tytułowej roli w tym filmie. Inaczej nie da się bowiem jej określić, jak mianem majstersztyku. Jego Wałęsa po pierwsze jest bardzo wiarygodny, po drugie balansuje na granicy błyskotliwości i kiczu, po trzecie nie jest karykaturą byłego prezydenta, w co najpewniej łatwo było go przeobrazić podkreślając pewne jego zachowania. Współudział w tym sukcesie ma bez wątpienia scenariusz autorstwa Janusza Glowackiego, nieobchodzący się z Wałęsą jak ze świętym, a jak z człowiekiem: dużych możliwości, ale także kilkunastu słabości.


Robert Więckiewicz w roli tytułowej filmu "Wałęsa.Człowiek z nadziei". Fot. Akson

Bohater filmu Wajdy bez wątpienia jest pewien mocy, która niespodziewanie zyskał. Podkreśla także kilkakrotnie, że wie jak porwać tłumy i porywać je zamierza. Jego pewność siebie ma w sobie coś przekonującego i prymitywnego zarazem, wielką świadomość i ułańską fantazję jednocześnie. Prowadzenie tych dwóch osobowości Wałęsy umożliwia reżyserowi wprowadzenie do fabuły spinającej klamry wywiadu Oriany Fallacci z Lechem. To ważne w kontekście całego filmu sceny, mogące wydawać się czymś na kształt dookreślenia portretu byłego prezydenta, ale w ogólnym rozrachunku, sceny te układają się w pewien surrealizm postaci Wałęsy. Pokazują go z prześmiewczej strony, nieco kpiąc z jego plebejskiego pochodzenia, udowadniają jego zachłyśnięcie się nagłym i niewyobrażalnym sukcesem. Jakby dla kontrastu tego sprowadzenia bohatera z rzędu zwykłych ludzi pomiędzy natchnionych politycznych wizjonerów, czasem w ten film wkrada się podniosłość i patos. Dzieje się tak głównie przez obecność manifestacyjnych piosenek i – momentami – przesadnych gestów. One na szczęście nie są w stanie zdominować " Wałęsy ". Filmowej formie bliżej bowiem do intymnego "Tataraku" niż do spektakularnego "Katynia". Historyczny oddech wnoszą do filmu jedynie ujęcia z kronik i archiwów wplątane w fabułę. Głównym szkieletem konstrukcji jest jednak opowieść osobista, nieprzeładowana faktami, wręcz rodzinna, pokazująca przede wszystkim, że solidarnościowa rewolucja toczyła się w prywatnych domach – na te domy zresztą oddziałując.


Robert Więckiewicz i Agnieszka Grochowska. Fot. Akson

Symbolem domowego ogniska, które cierpi z powodu liderskich zapędów Wałęsy jest oczywiście Danuta. Agnieszka Grochowska w niezwykły sposób czyni ją pełnoprawną, równoważną bohaterką politycznego przewrotu. Nie jest żoną wywrotowca i przyszłego prezydenta. Nie jest kobietą po prostu stojąca u jego boku. Nie jest cichą towarzyszką wielkiego męża. Aktorka pokazuje, że wszystkie prozaiczne gesty Danuty, zwykłe robienie kanapek, czekanie na męża w domu, właściwie samotne wychowywanie szóstki dzieci także było częścią heroizmu Lecha. Częścią jego świata, częścią jego wizerunku, częścią jego sukcesu i częścią jego siły. Zwłaszcza ostatnie sceny, gdy upokorzenie za sukces Wałęsy odbiera właśnie Danuta zyskują przejmujący wymiar i niczym w pigułce portretują tytułowego bohatera – człowieka szybkich, acz czasami bezmyślnych decyzji. Decyzji, które jego windowały do triumfu, a jego otoczenie bolały, krzywdziły i robiły to w sposób zupełnie dla jego samego niezauważalny.

Jeśli tkwi w "Wałęsie" jakaś niewykorzystana szansa, to jest to szansa na film zabierający głos na temat obecnego kształtu Polski. Bądź co bądź, Wałęsa to przecie ż jego mit założycielski. Tym Wajda w ogóle się nie zajmuje – nie buduje pomostu między wydarzeniami opowiadanymi w fabule a współczesnymi rozterkami, które są tych ruchów konsekwencjami. Kończy film w chwili triumfu i milczy nad tym, że dziś, z perspektywy czasu dostrzegamy także tego triumfu gorzki wymiar.


Urszula Lipińska
Portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja:  6.09.2013
Zobacz również
Integracja Ty i Ja: Dokumentowanie niepełnosprawności
Jak Głowacki pisał scenariusz „Wałęsy”
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll