Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
70. Festiwal Filmowy w Wenecji dobiega końca, z mało satysfakcjonującym rezultatem. Uwagę od niepowodzeń na chwilę odciągnęła premiera "Wałęsy" w reżyserii Andrzeja Wajdy.
Już po głowie chodzi lista nagród, które Robert Więckiewicz mógłby dostać za zagranie tytułowej roli w tym filmie. Inaczej nie da się bowiem jej określić, jak mianem majstersztyku. Jego Wałęsa po pierwsze jest bardzo wiarygodny, po drugie balansuje na granicy błyskotliwości i kiczu, po trzecie nie jest karykaturą byłego prezydenta, w co najpewniej łatwo było go przeobrazić podkreślając pewne jego zachowania. Współudział w tym sukcesie ma bez wątpienia scenariusz autorstwa Janusza Glowackiego, nieobchodzący się z Wałęsą jak ze świętym, a jak z człowiekiem: dużych możliwości, ale także kilkunastu słabości.
Już po głowie chodzi lista nagród, które Robert Więckiewicz mógłby dostać za zagranie tytułowej roli w tym filmie. Inaczej nie da się bowiem jej określić, jak mianem majstersztyku. Jego Wałęsa po pierwsze jest bardzo wiarygodny, po drugie balansuje na granicy błyskotliwości i kiczu, po trzecie nie jest karykaturą byłego prezydenta, w co najpewniej łatwo było go przeobrazić podkreślając pewne jego zachowania. Współudział w tym sukcesie ma bez wątpienia scenariusz autorstwa Janusza Glowackiego, nieobchodzący się z Wałęsą jak ze świętym, a jak z człowiekiem: dużych możliwości, ale także kilkunastu słabości.
Robert Więckiewicz w roli tytułowej filmu "Wałęsa.Człowiek z nadziei". Fot. Akson
Bohater filmu Wajdy bez wątpienia jest pewien mocy, która niespodziewanie zyskał. Podkreśla także kilkakrotnie, że wie jak porwać tłumy i porywać je zamierza. Jego pewność siebie ma w sobie coś przekonującego i prymitywnego zarazem, wielką świadomość i ułańską fantazję jednocześnie. Prowadzenie tych dwóch osobowości Wałęsy umożliwia reżyserowi wprowadzenie do fabuły spinającej klamry wywiadu Oriany Fallacci z Lechem. To ważne w kontekście całego filmu sceny, mogące wydawać się czymś na kształt dookreślenia portretu byłego prezydenta, ale w ogólnym rozrachunku, sceny te układają się w pewien surrealizm postaci Wałęsy. Pokazują go z prześmiewczej strony, nieco kpiąc z jego plebejskiego pochodzenia, udowadniają jego zachłyśnięcie się nagłym i niewyobrażalnym sukcesem. Jakby dla kontrastu tego sprowadzenia bohatera z rzędu zwykłych ludzi pomiędzy natchnionych politycznych wizjonerów, czasem w ten film wkrada się podniosłość i patos. Dzieje się tak głównie przez obecność manifestacyjnych piosenek i – momentami – przesadnych gestów. One na szczęście nie są w stanie zdominować " Wałęsy ". Filmowej formie bliżej bowiem do intymnego "Tataraku" niż do spektakularnego "Katynia". Historyczny oddech wnoszą do filmu jedynie ujęcia z kronik i archiwów wplątane w fabułę. Głównym szkieletem konstrukcji jest jednak opowieść osobista, nieprzeładowana faktami, wręcz rodzinna, pokazująca przede wszystkim, że solidarnościowa rewolucja toczyła się w prywatnych domach – na te domy zresztą oddziałując.
Robert Więckiewicz i Agnieszka Grochowska. Fot. Akson
Symbolem domowego ogniska, które cierpi z powodu liderskich zapędów Wałęsy jest oczywiście Danuta. Agnieszka Grochowska w niezwykły sposób czyni ją pełnoprawną, równoważną bohaterką politycznego przewrotu. Nie jest żoną wywrotowca i przyszłego prezydenta. Nie jest kobietą po prostu stojąca u jego boku. Nie jest cichą towarzyszką wielkiego męża. Aktorka pokazuje, że wszystkie prozaiczne gesty Danuty, zwykłe robienie kanapek, czekanie na męża w domu, właściwie samotne wychowywanie szóstki dzieci także było częścią heroizmu Lecha. Częścią jego świata, częścią jego wizerunku, częścią jego sukcesu i częścią jego siły. Zwłaszcza ostatnie sceny, gdy upokorzenie za sukces Wałęsy odbiera właśnie Danuta zyskują przejmujący wymiar i niczym w pigułce portretują tytułowego bohatera – człowieka szybkich, acz czasami bezmyślnych decyzji. Decyzji, które jego windowały do triumfu, a jego otoczenie bolały, krzywdziły i robiły to w sposób zupełnie dla jego samego niezauważalny.
Jeśli tkwi w "Wałęsie" jakaś niewykorzystana szansa, to jest to szansa na film zabierający głos na temat obecnego kształtu Polski. Bądź co bądź, Wałęsa to przecie ż jego mit założycielski. Tym Wajda w ogóle się nie zajmuje – nie buduje pomostu między wydarzeniami opowiadanymi w fabule a współczesnymi rozterkami, które są tych ruchów konsekwencjami. Kończy film w chwili triumfu i milczy nad tym, że dziś, z perspektywy czasu dostrzegamy także tego triumfu gorzki wymiar.
Jeśli tkwi w "Wałęsie" jakaś niewykorzystana szansa, to jest to szansa na film zabierający głos na temat obecnego kształtu Polski. Bądź co bądź, Wałęsa to przecie ż jego mit założycielski. Tym Wajda w ogóle się nie zajmuje – nie buduje pomostu między wydarzeniami opowiadanymi w fabule a współczesnymi rozterkami, które są tych ruchów konsekwencjami. Kończy film w chwili triumfu i milczy nad tym, że dziś, z perspektywy czasu dostrzegamy także tego triumfu gorzki wymiar.
Urszula Lipińska
Portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja: 6.09.2013
Integracja Ty i Ja: Dokumentowanie niepełnosprawności
Jak Głowacki pisał scenariusz „Wałęsy”
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024