Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
"Nie musimy czuć się jak ubodzy krewni na salonach Europy", przekonują Małgośka Szumowska, Andrzej Chyra i Maja Ostaszewska. Twórcy wielokrotnie nagradzanego obrazu "W imię…" wierzą, że za sprawą ich filmu świat na nowo odkryje polskie kino.
- "W imię…" to mój największy sukces międzynarodowy - mówi Małgośka Szumowska. - Film dostał się do Konkursu Głównego Berlinale, gdzie od kilkunastu lat nie było żadnej polskiej produkcji. Na festiwal przesyłanych jest 7 000 filmów, z czego do konkursu trafia osiemnaście. Można sobie wyobrazić skalę tej selekcji i na pewno daje ona właściwy stempel jakości - podkreśla reżyserka. - Film jeździ po festiwalach na całym świecie. Ma za sobą 60 imprez, a przed sobą kolejne 40. Mamy dobre recenzje w prasie zagranicznej, zainteresowanie dziennikarzy. Po premierze polskiej lecimy do Londynu, Paryża i Nowego Jorku.
Operator Michał Englert i Małgorśka Szumowska na planie filmu "W imię...". Fot. Kino Świat
Podobnego zdania jest odtwórca głównej roli - Andrzej Chyra. - Polskie filmy przez lata omijały festiwale klasy A i nie trafiały do konkursów głównych. Tym bardziej cieszy dobra reakcja publiczności - stwierdza aktor. - Mieliśmy poczucie, że nie pojechaliśmy do Berlina na marne i że nie jesteśmy biednymi krewnymi, który nagle dostali się na salony. Byliśmy traktowani i postrzegani na równi z resztą. To było przyjemne i budujące uczucie. Sądzę, że filmem "W imię…" weszliśmy w dialog europejski i światowy i rośnie szansa, że polskie filmy będą teraz uważniej oglądane i poważnie traktowanie.
- Film ma rewelacyjny odbiór i zbiera kolejne nagrody. Na Berlinale rola Andrzeja zrobiła furorę. Gdziekolwiek się pojawialiśmy, ludzie nie tylko pięknie i ciepło mówili o filmie, ale także o jego występie. To było coś niesamowitego - dopowiada filmowa Ewa, czyli Maja Ostaszewska.
"W imię…" to opowieść o człowieku uwikłanym w intymny dramat. Opowiada historię księdza Adama (Andrzej Chyra), który obejmuje nową parafię i organizuje w niej ośrodek dla młodzieży niedostosowanej społecznie. Szybko przekonuje do siebie ludzi energią, charyzmą i otwartością. Przyjaźń z miejscowym outsiderem (w tej roli Mateusz Kościukiewicz) zmusi jednak kapłana do zmierzenia się z własnymi problemami, przed którymi kiedyś uciekł w stan duchowny.
Film trafi na ekrany naszych kin 20 września. Wcześniej zobaczą go widzowie Gdynia Film Festival, gdzie - jako jeden z 14 tytułów - powalczy o Złote Lwy.
- "W imię…" to mój największy sukces międzynarodowy - mówi Małgośka Szumowska. - Film dostał się do Konkursu Głównego Berlinale, gdzie od kilkunastu lat nie było żadnej polskiej produkcji. Na festiwal przesyłanych jest 7 000 filmów, z czego do konkursu trafia osiemnaście. Można sobie wyobrazić skalę tej selekcji i na pewno daje ona właściwy stempel jakości - podkreśla reżyserka. - Film jeździ po festiwalach na całym świecie. Ma za sobą 60 imprez, a przed sobą kolejne 40. Mamy dobre recenzje w prasie zagranicznej, zainteresowanie dziennikarzy. Po premierze polskiej lecimy do Londynu, Paryża i Nowego Jorku.
Operator Michał Englert i Małgorśka Szumowska na planie filmu "W imię...". Fot. Kino Świat
Podobnego zdania jest odtwórca głównej roli - Andrzej Chyra. - Polskie filmy przez lata omijały festiwale klasy A i nie trafiały do konkursów głównych. Tym bardziej cieszy dobra reakcja publiczności - stwierdza aktor. - Mieliśmy poczucie, że nie pojechaliśmy do Berlina na marne i że nie jesteśmy biednymi krewnymi, który nagle dostali się na salony. Byliśmy traktowani i postrzegani na równi z resztą. To było przyjemne i budujące uczucie. Sądzę, że filmem "W imię…" weszliśmy w dialog europejski i światowy i rośnie szansa, że polskie filmy będą teraz uważniej oglądane i poważnie traktowanie.
- Film ma rewelacyjny odbiór i zbiera kolejne nagrody. Na Berlinale rola Andrzeja zrobiła furorę. Gdziekolwiek się pojawialiśmy, ludzie nie tylko pięknie i ciepło mówili o filmie, ale także o jego występie. To było coś niesamowitego - dopowiada filmowa Ewa, czyli Maja Ostaszewska.
"W imię…" to opowieść o człowieku uwikłanym w intymny dramat. Opowiada historię księdza Adama (Andrzej Chyra), który obejmuje nową parafię i organizuje w niej ośrodek dla młodzieży niedostosowanej społecznie. Szybko przekonuje do siebie ludzi energią, charyzmą i otwartością. Przyjaźń z miejscowym outsiderem (w tej roli Mateusz Kościukiewicz) zmusi jednak kapłana do zmierzenia się z własnymi problemami, przed którymi kiedyś uciekł w stan duchowny.
Film trafi na ekrany naszych kin 20 września. Wcześniej zobaczą go widzowie Gdynia Film Festival, gdzie - jako jeden z 14 tytułów - powalczy o Złote Lwy.
DR
Kino Świat
Ostatnia aktualizacja: 31.08.2013
"Wieczorynka" od poniedziałku w TVP Kultura
Polacy nie interesują się kulturą i sztuką
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2025