Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Okazuje się, że ciekawą alternatywą dla głównej kompetycji festiwalu T-Mobile Nowe Horyzonty może być, odbywający po raz kolejny zresztą we Wrocławiu, Międzynarodowy Konkurs "Filmy o Sztuce". Żeby utwierdzić się w tym przekonaniu, wystarczy wybrać się zaledwie na jeden film.
Mowa o produkcji "Chore ptaki umierają łatwo" w reżyserii Nicholasa Facklera, choć trzeba przyznać, że obraz jak na tę sekcję jest raczej nietypowy.
Mowa o produkcji "Chore ptaki umierają łatwo" w reżyserii Nicholasa Facklera, choć trzeba przyznać, że obraz jak na tę sekcję jest raczej nietypowy.
Kadr z filmu "Chore ptaki umierają młodo", fot. MFF T-Mobile Nowe Horyzonty
Reżyser funduje nam bowiem prawdziwą narkotykową jazdę bez trzymanki. Wraz z grupą przyjaciół - których raczej trudno byłoby nazwać "artystami", a jedyne ich wizje sprowadzają się do tych narkotycznych - udaje się do Gabonu, pojmując to miejsce jako swego rodzaju kolebkę cywilizacji. To właśnie tam rosnąć ma mityczna roślina iboga, która obok silnych właściwości halucynogennych ma leczyć... z wszelkich uzależnień. Ta osobliwa, trwająca trzy dni "kuracja" związana jest z tradycyjnym rytuałem przejścia, jaki od pokoleń praktykują zamieszkujący te tereny Pigmeje. Bohaterowie, a zatem w dużej mierze sami twórcy, wspomagając się po drodze domowymi "zapasami", za wszelką cenę chcą się stać częścią mistycznych rytuałów Bwiti, do których wcześniej nie został dopuszczony niemal żaden biały człowiek. A wszystko rzecz jasna przed włączoną niemal cały czas kamerą, co zresztą staje się powodem kilku towarzyskich zgrzytów (a może jest nim po prostu narkotykowy głód?). Zderzenie profanum z sacrum, bo miejsce swojej podróży mężczyźni nazywają wręcz Edenem, okazuje się jednak dość brutalne, a konkluzja po wszystkim jednego z bohaterów, który od osiągnięcia nirwany woli po prostu zapalić na swojej działce jointa - rozbrajająca.
Kadr z filmu "Chimery", fot. MFF T-Mobile Nowe Horyzonty
O przenikaniu się kultur, poszukiwaniu tożsamości, choć w nieco zdrowszym wydaniu, w "Chimerach" opowiada fiński reżyser Mika Mattila. Spędził on kilka lat w Chinach, poznając od podszewki tamtejszy rynek sztuki, z czego postanowił właśnie uczynić temat swojego dokumentu. Ostatecznie przedstawia w nim dwie historie: wschodzącej gwiazdy fotografii - młodego Liu Ganga, oraz weterana, milionera i jednej z ważniejszych postaci chińskiej sceny artystycznej - Wanga Guangyi. Choć, jak podkreślał podczas spotkania z wrocławską publicznością, początkowo miał zamysł, by film obrazował aż pięć punktów widzenia, w tym właściciela jednej z galerii sztuki czy marszanda. W kontekście "Chimer" z sali jak bumerang powracało pytanie o kwestię dialogu pomiędzy kulturą Wschodu i Zachodu, którą reżyser zdaje się mocno eksplorować. Odpowiedź Mattili była chyba dla wielu nieco zaskakująca, ponieważ zdradził, że początkowo kwestia ta specjalnie go nie zajmowała, dokumentalne założenia były nieco inne, a stopniowo ewoluowały w tę stronę dopiero w procesie realizacji.
Kadr z filmu "Hélio Oiticica", fot. MFF T-Mobile Nowe Horyzonty
O innej wyjątkowej postaci, która odcisnęła swoje piętno na sztuce drugiej połowy XX wieku, opowiada w swoim dokumencie César Oiticica Filho. Siostrzeniec, a jednocześnie opiekun spuścizny tytułowego bohatera - Hélia Oiticiki, jednego z najważniejszych brazylijskich artystów, duchowego ojca rewolucji kulturalnej Tropicália z przełomu lat 60. i 70. Wydaje się, że nieograniczony wręcz dostęp do materiałów archiwalnych determinuje samą formułę filmu, która w dużej mierze stanowi zlepek amatorskich nagrań poczynionych przez samego artystę, a dokumentujących zarówno jego życie, jak i pracę. Forma z pewnością intrygująca, ale przy tym jednak dość ciężkostrawna.
Kuba Armata
www.portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja: 25.07.2013
Nowe Horyzonty 18+
Spike Lee chce zrealizować nowy film za pomocą Kickstartera
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024