Z punktu widzenia selekcjonera

Od pięciu lat mam przyjemność uczestniczyć w pracach komisji selekcyjnej poznańskiego Animatora. Ciężka to praca, ale i niezwykle frapująca. Bywa, że i momentami niezbyt przyjemna, wszak nie wszyscy twórcy filmów odrzuconych przyjmują werdykty komisji – co trudno się dziwić – ze stoickim spokojem.

Przybywa zatem obejrzanych filmów, ubywa filmowych przyjaciół. Trudno, by autor niedopuszczonego do konkursu tytułu był zadowolony z mojej pracy. A liczba zgłaszanych filmów do konkursu rośnie w postępie geometrycznym. Przed trzydziestu laty wybierało się pięćdziesiątkę tytułów z dwustu zgłoszonych, w tym roku liczba filmów konkursowych to aż 650 tytułów. Statystycznie więc do konkursu wchodzi co trzynasty film.
W tym roku – podobnie zresztą jak w latach poprzednich – ton selekcji nadawały animacje nadesłane z Kanady (8 filmów w konkursie), Francji (5), USA (4), Rosji (3), Niemiec (3) i Polski (11!). Niezwykle cieszy rekordowa liczba tytułów rodzimej produkcji, a wierzcie mi Państwo, nie stosowaliśmy w stosunku do nich żadnej taryfy ulgowej. Polska animacja jest naprawdę w znakomitej formie, i to zarówno ta młoda (Ewa Borysewicz, Anita Kwiatkowska-Naqvi, Zbigniew Czapla, Tomasz Popakul), jak i ta nieco starsza (Witold Giersz, Krzysztof Kiwerski). Te kinematografie zdominowały selekcję nie tylko ilościowo, ale i jakościowo.


Anita Kwiatkowska-Naqvi w trakcie realizacji "Ab ovo". Fot. Anita Kwiatkowska-Naqvi.

Moimi faworytami były filmy polskie ("Ab ovo" Anity Kwiatkowskiej-Naqvi, "Do serca twego" Ewy Borysewicz, „Signum” Witolda Giersza i "Toto" Zbigniewa Czapli), kanadyjskie ("Kaspar" Diane Obomsawin, "Paula" Dominica Etienne Simarda) i rosyjskie ("Obida" Anny Budanowej, "Umba-Umba" Konstantina Brilliantowa). Cóż więc tu komentować, w werdykcie jury znalazła się większość filmów, które wymieniłem powyżej. To wielka radość, i satysfakcja zarazem. Szczególnie cieszy mnie Grand Prix dla filmu Anity Kwiatkowskiej-Naqvi, jej film wzbudził podczas naszych obrad najżywszą dyskusję. Obserwuję twórczość tej reżyserki, jeszcze studentki łódzkiej Szkoły Filmowej, od samego początku. Już jej debiutancka etiuda „Protozoa” (2010) – zrealizowana na pierwszym roku studiów pod opieką Mariusza Wilczyńskiego i Marka Skrobeckiego – wzbudziła mój entuzjazm. Kolejna – "Carnalis” (2012), powstała pod opieką Piotra Dumały i Krzysztofa Rynkiewicza, potwierdziła, że na firmamencie naszej animacji pojawił się ogromny talent. "Ab ovo" (opieka: Henryk Ryszka, Aleksandra Chrapowicka) stanowi jakby ukoronowanie jej dotychczasowej, studenckiej twórczości. Grand Prix poznańskiego Animatora to już trzecie – jakże prestiżowe – trofeum dla tego filmu, wcześniej animacja Kwiatkowskiej-Naqvi wygrała – jako najlepszy dyplom – festiwal w Annecy oraz zdobyła wyróżnienie na Koszalińskim Festiwalu Debiutów Filmowych „Młodzi i Film”.

Werdykt tegorocznego składu jurorskiego poznańskiego Animatora przyjmuję zatem z satysfakcją i zarazem z pewnym… smutkiem. Zabrakło w nim miejsca dla kilku naprawdę znakomitych filmów, choćby przepięknego „Signum” Witolda Giersza. Poziom festiwalu okazał się zbyt wysoki. Trudno było uhonorować wszystkich, którzy na to zasługiwali. Zawinił regulamin.