PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
WYDARZENIA
  14.07.2013
Z analizy amerykańskiego rynku kinowego wynika, że poza filmem "Gorący towar" tego lata żadna z wielkich (i mniejszych) wytwórni nie pomyślała o filmie adresowanego przede wszystkim do pań. Do takiego wniosku doszła Amanda Dobbins na łamach magazynu „New York”.

Co gorsza, nie jest to jednostkowy przypadek, ale coraz bardziej wyraźna tendencja. Dobbins pokusiła się o statystyczną analizę repertuaru amerykańskich kin i proponowanych przez nie fabuł. Próba badawcza objęła tytuły, które były wyświetlane co najmniej w tysiącu kin (a więc bez – na przykład – "Vicky Cristina Barcelona", wyświetlanego w Stanach w 726 kinach), do tego wyłącznie w sezonie wakacyjnym, bez animacji i filmów dla widowni dziecięcej, w okresie 1989-2013.


Sandra Bullock i Melissa McCarthy w filmie "Gorący towar". Fot. Imperial-CinePix

Przyjmując za wyznacznik czas ekranowy (obecność w kadrze) i znaczenie fabularne postaci, Amanda Dobbins odkryła, że w materiałach promocyjnych największych przebojów w zasadzie nie ma kobiet i to nawet w przypadku, kiedy pani występuje w roli co najmniej równorzędnej z głównym bohaterem. Tak dzieje się również wtedy, gdy w grę wchodzą takie postacie jak bohaterki Gwyneth Paltrow w "Iron Man 3", Amy Adams w „Człowieku ze stali” czy Maggie Gyllenhaal w „Świecie w płomieniach”. Dalsza analiza ujawnia, że w roku bieżącym udział pań w stosunku do obecności panów na ekranie kształtuje się na poziomie 57 procent, co jest wynikiem najgorszym od pięciu lat (średnio 67 procent), ale mieści się w tendencji ostatniego ćwierćwiecza. Dodać jeszcze należy, że nie zawsze te nominalnie równorzędne role są rzeczywiście równorzędne pod względem potencjału dramatycznego czy choćby reżyserskiego dopracowania.  


Gwyneth Paltrow w filmie "Iron Man 2". Fot. Imperial-CinePix

W przypadku filmów, gdzie role równorzędne przypadają dwóm lub więcej paniom, ich udział zazwyczaj ogranicza się do sytuacji, gdy obie zabiegają o względy tego samego mężczyzny – choćby jako żona i kochanka lub dwie jego partnerki w rozmaitych konfiguracjach scenariuszowych. Szczęśliwie bywają wyjątki, jak "Iron Man 2" czy "Firma", są też filmy ze zbiorowym bohaterem kobiecym jak „Ich własna liga”. Niestety, także w tym przypadku rok 2013 nie należy do szczęśliwych – filmy takie stanowią niewiele ponad piątą część repertuaru (a bywało nawet 28 procent, jak w roku ubiegłym). Inna sprawa, że filmy, w których mówi się o małżeństwach i zróżnicowanych relacjach damsko-męskich, stanowią raptem – trudno w to uwierzyć – 1/3 repertuaru.

Ostatni przypadek badany przez Amandę Dobbins to filmy o kobietach – zarówno te, jak "Kiedy Harry poznał Sally", gdzie partnerzy traktowani są równorzędnie, jak i te, gdzie kamera skupia się na kobietach – jak choćby "Gorący towar", który stał się punktem tych rozważań (o filmach, które koncentrują się na jednej bohaterce pani Dobbins nie mówi wcale – jest ich, jej zdaniem, żenująco  mało).


Susan Sarandon i Geena Davis w filmie "Thelma i Louise". Fot. Imperial-CinePix

Spojrzenie na repertuar pod katem kina o kobietach dla kobiet podsuwa Amandzie Dobbins dość ponury wniosek: otóż kino kobiecie traktowane jest w Hollywood jako sezonowa moda, jeden z trendów – jak filmy o zagładzie czy nielegalnych wyścigach samochodowych. Prawidłowości tej dowodzi choćby filmów tak istotny jak "Thelma i Louise" Ridleya Scotta, kiedy okazało się, że kobiety także potrafią zagwarantować sukces kasowy, co pociągnęło za sobą falę naśladownictwa. Na krótko, potem wielkie wytwórnie odkryły nowe tematy i kobiety zniknęły z pola ich widzenia. I znów rok 2013 wydaje się niechlubny w dziejach Hollywood: problemy (lub tylko perypetie) kobiet są tematem 32 procent filmów. A bywało – właśnie na fali „Thelmy i Louise” - że wręcz dominowały w repertuarze – ilość tytułów o tej tematyce sięgała nawet 53 procent.

Pora na konkluzję: wprawdzie filmowe lato 2013 roku wydaje się wyjątkowo niełaskawe dla pań, ale to nie znaczy, że takie pozostanie w pamięci widzów. Wystarczy, że "Gorący towar" – komedia z Sandrą Bullock i Melissą McCarthy – (za)chwyci i zainspiruje falę podobnych opowieści. A gra jest warta świeczki: postawiona we właściwym świetle kobieta może okazać się cennym orężem w walce z nawałnicą komiksów i efektów specjalnych na ekranie.


KJZ
Vulture.com
Ostatnia aktualizacja:  14.07.2013
Zobacz również
Filmowy Transatlantyk 2013
Zanim przyszedł Snowden
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll