PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
WYDARZENIA
  22.06.2013
W Muzeum Kinematografii odbyło się spotkanie z Jerzym Wójcikiem, słynnym operatorem „szkoły polskiej”, reżyserem filmowym i scenarzystą, pedagogiem, a także autorem książki „Labirynt światła”.

Wizyta w Łodzi była niezwykle emocjonalna i serdeczna. Profesor Wójcik usiadł pomiędzy publicznością, którą stanowili głównie jego współpracownicy, przyjaciele, uczniowie i znajomi. Artysta ogłosił, że to jego ostatnie spotkanie z widzami i czytelnikami. Wzruszony mówił, że „ten dzień dzisiejszy jest najwspanialszym zakończeniem mojego uczenia, mojej twórczości”. Na ręce Mieczysława Kuźmickiego, dyrektora Muzeum Kinematografii, przekazał archiwalne materiały związane z wydarzeniami w Szczecinie w 1970 roku. Tekst stanowił inspirację do scenariusza filmu "Skarga", który był zarazem debiutem reżyserskim Wójcika. Spotkanie prowadziła Elżbieta Czarnecka.


Jerzy Wójcik. Fot. Anna Michalska

Poniżej fragmenty rozmowy Jerzego Wójcika z publicznością”:

O świetle, prawdzie i pięknie
Pierwsze moje wspomnienie to nie matka ani ojciec, a krople wody, a właściwie światło, które ujawnia wodę. Co to jest światło? Na to pytanie odpowiem na odwrót, że ciemność to jest głębokie przekonanie, że istnieje światło. Czerń mówi o tym, że istnieje światło. Tylko nie ma go w zasięgu naszego postrzegania. Może pozostaje w przeczuciach, może w snach. Jestem za światłem, jestem świadectwem tego światła.
Dla mnie najbardziej istotna rzecz, to żeby mieć swój ton, być złączonym z czymś, o czym się opowiada. Może się zdarzyć, że to, co powstanie, będzie piękne, ale musi być prawdziwe. Prawdziwe piękno może należeć tylko do prawdy. Życie – to jest dochodzenie do tej prawdy.

Szkoła filmowa i "Koniec nocy"
Podczas studiów w łódzkiej szkole nie wiedziałem, czy będę operatorem, czy reżyserem, czy nie wyrzucą mnie ze szkoły. Pewnego razu w gazecie ukazał się artykuł, ze zbito szybę i skradziono wódkę. My [późniejsi twórcy „Końca nocy”] byliśmy paczką, która się wspólnie bawiła, uczyła, spędzała czas, oglądała filmy. Zaczęliśmy rozmawiać, spekulować: kto to zrobił, dlaczego. Wpadliśmy na pomysł, żeby do współpracy zaprosić Marka Hłasko. Aleksander Ford zabronił nam realizacji filmu: -tam, gdzie ja kręcę, niech się gówniarze nie pojawiają. Na to Antoni Bohdziewicz zaproponował nam nakręcenie kilku opowiadań, które by się wzajemnie przeplatały. Kręciliśmy je osobno i potem zmontowaliśmy je w jedną całość.
To był złoty, wspaniały okres dla Bohdziewicza, Hłaski, Komorowskiego, Dziedziny, dla mnie.  Film ma bezczelność młodzieńczą, która wynika z niewiedzy. To była wspaniała przygoda, która nas wychowała. Nie można nauczyć się robienia filmu bez praktyki, po prostu – bez robienia filmu. Ze szkoły wyszliśmy z miłością do kina, z przekonaniem, ze musimy trzymać się razem. To trwa już 58 lat.


Jerzy Wójcik, Elżbieta Czarnecka i Mieczysław Kuźmicki, dyrektor Muzeum Kinematografii. Fot. Anna Michalska

Dorobek pokolenia
Moje sukcesy są dorobkiem pokolenia. Myśmy nie mówili, że kochamy ojczyznę, ale robiliśmy filmy, które są ważne.
Od „Eroiki” właściwie cały czas opowiadam o cierpieniu. Śmierć przenika wszystkie filmy, które robiłem. Cień śmierci, a właściwie bezmiar cierpienia mi zawsze towarzyszył.

Debiut reżyserski
"Skarga", mój debiut reżyserski, został zrealizowany m.in. siłami szkoły [filmowej] i naszych studentów. Na podstawie artykułu z „Jedności” o zabitym w Szczecinie Stefanie Stawińskim, wspólnie z Witoldem Zalewskim napisaliśmy scenariusz pod tytułem „Imię i nazwisko”. Podczas tłumienia wystąpień stoczniowców zginęło wielu ludzi, setni zostało rannych. W żadnym szpitalu nie było żadnych świadków wydarzeń, nikt nic nie wiedział, zniknęły salowe, lekarze. Odłożyliśmy ten tekst aż do spotkania z kilkudziesięcioma osobami ze stoczni. Przynieśli mi kartkę z nazwiskami ofiar. Wszyscy podchodzili do mnie, ściskali mi ręce, jakbym był jakimś szamanem, guru, kapłanem jakiejś religii. Jak tu nie robić filmu? Tak powstała "Skarga".. Zdjęcia robił Witold Sobociński. Swoją robotę wykonał świetnie. Wiem, co mówię, bo przecież znam się na tym. Za to, że robiłem ten film, komendant milicji w Szczecinie chciał mnie aresztować. Choć film został chłodno przyjęty w Warszawie, to jestem z niego dumny. To jedyny film w polskiej kinematografii, który opowiadał o atmosferze tamtych dni i został powołany jako świadek wydarzenia w procesie sądowym.

Pożegnanie z twórczością
Moje wykłady uważam za zamknięte. Na wszystko to, co dotyczy kina, patrzę z dystansu, jakbym z góry widział coś, co jest godne uwagi, a jednak nie jest moje. Jestem zdziwiony tym sposobem, w jaki opowiadałem.


Jerzy Wójcik. Fot. Anna Michalska

Pomysł wariacki
Moją tajemnicą dotychczas było to, co teraz zdradzę. Wiedząc, że już nigdy nie nakręcę filmu, bo już jestem zbyt stary, będę pisał scenariusz, który będzie zatytułowany „Exodus”. To wojenna historia moja, mego brata i matki, opowiadająca o wielkiej ucieczce, wielkim wyjściu w niewiadome. Przeprawa przez San w okolicach Przemyśla, dramatyczna, nocna; wyjście matek, które chronią swe dzieci – o tym będzie ten film. Mam przed oczami dwie sceny: kiedy moja matka robiła nieśmiertelniki dla nas z puszki po byczkach, wytłaczając nazwiska przyrządem do paznokci i przejście przez most na Sanie i przekazanie nas przez bolszewików w ręce Niemców, fotografowanie przez każdą stronę i szwajcarskie siostry Czerwonego Krzyża, które częstowały na kakao.
Będę to pisał bez nadziei, że ktoś to zrealizuje. Ale go napiszę, bo chcę, żeby był ślad po tych moich przeżyciach. Mam pomysł wariacki – wydam komiks! To tańsze i prostsze, i może obecny dyrektor muzeum pomoże go wydać? [Mieczysław Kuźmicki obiecał, że Muzeum Kinematografii pomoże w publikacji wydawnictwa].

Wieczór zakończył pokaz filmów "Koniec nocy" i "Skarga".

Organizatorami spotkania z cyklu „Niezapomniany Świat Łodzi Filmowej” byli Stowarzyszenie Miłośników off Kultury SMoK i Muzeum Kinematografii w Łodzi.






Anna Michalska
Portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja:  22.06.2013
Zobacz również
Zmarł scenograf Tadeusz Majda
Geraldine Chaplin u twórcy "Good Bye, Lenin!"
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll