PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
WYDARZENIA
  11.06.2013
Z Marcinem Koszałką, twórcą filmów "Takiego pięknego syna urodziłam", "Do bólu", "Istnienie", "Deklaracja nieśmiertelności", "Zabójca z lubieżności" i autorem zdjęć do filmów "Pręgi" i "Rewers", rozmawia Katarzyna Skorupska.

PF: Oglądając "Zabójcę z lubieżności", można odnieść wrażenie, że jest to wstęp do pana debiutu fabularnego "Czerwony Pająk", poświęconego innemu seryjnemu mordercy. Tematyka przywodzi na myśl książkę Trumana Capote. Czy to był jakiś punkt odniesienia?



Marcin Koszałka, fot. Marcin Warszawski

  MK: Nie zastanawiałem się nad tym, dopóki Adam Woronowicz, grający w filmie drugą co do ważności rolę, nie powiedział mi, że to jest tak normalnie prowadzone, jak u Trumana Capote, że to są normalni faceci, właściwie nijacy. Żaden Kevin Spacey. Nazywam ten film "Anty-seven". Mój seryjny morderca jest facetem w berecie, jeździ zabłoconym jelczem po Krakowie. Można by powiedzieć: jaki kraj i ustrój, taki seryjny morderca.

PF: Dlaczego w PRL-u mieliśmy seryjnych morderców seksualnych, a po 89. roku już nie?

MK: Profesor Gierowski – polski specjalista  w tej dziedzinie – mówi, że zabójstwa na tle seksualnym ustąpiły dzięki pornografii internetowej. Dla wielu to jest jednak jakieś ujście. W PRL-u nie było pornografii, tamci goście mieli tylko "Trybunę Ludu" i kobiety na ulicach.

PF: "Czerwony Pająk" to oficjalny tytuł twojego debiutu fabularnego?

MK: To tytuł roboczy, zbyt publicystyczny. Czerwony Pająk to Łucjan Staniak, jedyny polski zabójca odnotowany w "Encyclopedia of Serial Killers" Newtona. A to jest postać, która nigdy nie istniała, to peerelowski mit. Nie znamy nawet jego autora. To połączenie Kuby Rozpruwacza z jakimś polskim zabójcą. Tak powstała miejska legenda, która mnie ciekawi i wprowadzam ją do filmu. Ludzie sami stworzyli sobie własnego mordercę. A Czerwony Pająk stał się bardzo żywy. MOCAK zakupił wideo-art belgijskiego artysty pt. "Czerwony pająk", a dziewczyna we Wrocławiu zrobiła z niego magisterium. On cały czas pruje, żyjemy w jego cieniu. To sygnał, że my sami kreujemy zabójców na nasze potrzeby. Gdzieś wypuszczona legenda żyje.

PF: Inspiracją dla filmu był scenariusz Marty Szreder, która dostała nagrodę w konkursie "Trzy Korony".

MK: Agnieszka Kurzydło, producentka, zakupiła scenariusz "Lola" po tej nagrodzie i zaproponowała mi go. Ta historia wydała mi się zbyt biograficzna, bo Karol Kot nie miał aż tak fascynującego życiorysu. Zainspirowała mnie jego młoda twarz i fakt, że uśmiechał się na wizjach lokalnych do kamery. Dziś tacy bohaterowie stają się gwiazdami popkultury. Wyszedłem więc od historii Karola Kota, zaprosiłem do współpracy Łukasza M. Maciejewskiego i napisaliśmy to jeszcze raz. U Marty Szreder zainspirowała mnie postać młodocianego zabójcy, w którym jest coś mroczniejszego, mocniejszego. Jak u Gusa van Santa w "Słoniu", czy u Lynne Ramsay w "Musimy porozmawiać o Kevinie".

PF: U młodych zabójców pytanie o to, skąd zło, pojawia się wyraźniej.

MK: To jest też coraz bardziej aktualne, bo zabójcy są coraz młodsi. Drugi motyw tego filmu – i tu PRL pasuje jak ulał – to nijakość mordercy. Chciałem odejść od amerykańskiego schematu o seryjnym zabójcy jak w "Seven", "Zodiaku" czy "Milczeniu owiec", czy w serialu "Dexter". On w każdym filmie jest identyczny. Przerażający facet w kapturze, budujący film grozy. Oni są komiksowi jak Nicholson-Joker. Totalnie przerysowani. Mit psychodelicznego macho, który rządzi światem, który ma dziwny kostium, przemyka w kapturze. A ja wolę taki vintage, nijakiego człowieczka. Bardzo często ci seryjni mordercy mieli dwa życia i w tym drugim byli zwyczajnymi ludźmi. Ameryka tego nie lubi.


Zdjęcia z filmu "Czerwony Pająk", fot. Adam Golec / Mental Disorder 4

PF: Nakreślmy klimat czasów Karola Kota i Czerwonego Pająka.

MK: To 1967 rok. Starałem się uciekać w tym filmie od peerelowskiej polityki. Towarzysze pojawiają się w nim tylko na portretach. Chodziło o uniwersalizowanie tamtego świata.

PF: Ale oddajesz realia epoki?

MK: Tak. Scenografem filmu jest Magda Dipont, która robiła z nami "Rewers", współpracował z nami też Rysiek Melliwa, scenograf świetnie znający Kraków. Kostiumy zrobiła Magda Biedrzycka, czyli znowu wielki fachowiec od kostiumów z epoki. Fotografuję ten film dość współcześnie. Kadrowanie, prowadzenie kamery jest dość awangardowe, co uwspółcześnia ten film, natomiast cała epoka, wnętrza i plenery są realistyczne, to jest odtworzenie 67. roku. Przez likwidację wątku politycznego pokazuję, że ta historia może się dziać tu i teraz. Fascynacja złem może być współczesna.

PF: A jak w filmie pokazujesz Kraków?

MK: Jak ktoś nie zna miasta, to się nie zorientuje, że to Kraków, choć są dwa ujęcia Wawelu, ale z nietypowej perspektywy. Pominęliśmy w ogóle Stare Miasto i Kazimierz, działaliśmy na Pogórzu, w rejonie ulicy Dietla, Dolnych Młynów, miejsc niespecjalnie często fotografowanych. Tam było trochę takich fajnych, dzikich ulic zupełnie nieprzebudowanych, na przykład Krzemionki. Chciałem całkowicie wyeliminować granie Krakowem. Szukałem symbolu miasta, które korespondowałoby z plastyką mojego filmu, żeby nie był to pocztówkowy Wawel, ale posępny, groźny zamek górujący nad miastem.

PF: Powiedz więcej o bohaterach.

MK: Najważniejszym bohaterem jest Karol – ale nie Karol Kot – którego gra Filip Pławiak. Istotnym bohaterem, mającym duży wpływ na samego Karola jest Łucjan Staniak, którego gra Adam Woronowicz. Więcej powiedzieć nie mogę.


Zdjęcia z filmu "Czerwony Pająk", fot. Adam Golec / Mental Disorder 4

PF: Kiedy film będzie gotowy?

MK: Do końca roku powinien mieć gotową układkę montażową. I jeśli wszystko będzie dobrze, i film spodoba się producentowi w Nowym Roku, przystąpimy do postprodukcji, a Andrzej Smolik – do pisania muzyki.

PF: Jaka ona będzie?

MK: Andrzej jest twórcą muzyki elektronicznej. Nie chciałem mieć klasycznego kompozytora muzyki filmowej. Nawet chciałbym, żeby Andrzej nie pracował do obrazu, tylko żeby kombinował coś intuicyjnego. Tak czy inaczej nie ma wyjścia i musi się zmierzyć z jedynym człowiekiem, który w latach 60. pisał w Polsce muzykę elektroniczną. Z Czesławem Niemenem. Ale to nie taki Niemen z "Pod papugami", tylko bardziej z płyty "Enigmatic". Będę prosił Andrzeja, żeby muzyka z biegiem czasu ekranowego stawała się coraz bardziej współczesna, bo ten film tak powinien się skończyć.

PF: Mówisz, że ten film to będzie "Anty-seven". Możesz podać jakieś pozytywne odniesienia do filmu?

MK: Może najbliżej mu będzie do "Wśród nocnej ciszy", polskiego filmu z lat 70. Nie będzie to na pewno "Dom zły", nie staram się epatować przemocą. Bardziej mnie interesuje psychologia, myślenie o zabijaniu niż ono samo. Najważniejsza dla mnie jest podatność na inspirację złem, która w nas jest.

PF: Nie obawiasz się, że swoim filmem kogoś zainfekujesz?

MK: Znajomy policjant powiedział mi, że nie jest zachwycony, że robię takie filmy, ale na tej zasadzie moglibyśmy przekreślić znaczną część światowej kinematografii. Może raczej warto zadawać sobie pytanie, dlaczego w młodych ludziach powstają takie żądze. To jest przede wszystkim pytanie do rodziny. I to nie musi być patologiczna rodzina. Czasami w kulturalnym milczeniu w dobrym domu może być jeszcze większa trauma. Świat wokół jest często winny za nas.


Katarzyna Skorupska
www.portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja:  10.06.2013
Zobacz również
Szwajcarskie dokumenty muzyczne na Nowych Horyzontach
[wideo] Twórcy o filmie "Dziewczyna z szafy"
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll