Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Pierwsze projekcje konkursu dokumentalnego podczas 53. edycji Krakowskiego Festiwalu Filmowego zdominowała tematyka polityczna.
Mało tego, prezentowane w ramach nich filmy obracały się de facto wokół tych samych zagadnień. Tym bowiem co łączy "Nie nasz świat" Mahdiego Fleifela z obrazem "Gilad i cały ten zgiełk" Golriz Kolahi okazał się konflikt izraelsko-palestyński, ale też rozczarowanie, frustracja i niespełnione nadzieje, jakie stały się jego konsekwencją.
"Nie nasz świat", reż. Mahdi Fleifel, fot. Krakowski Festiwal Filmowy
Akcja pierwszego z filmów, utrzymanego w nieco bardziej humorystycznym tonie, rozgrywa się w Ain al-Hilweh, największym obozie dla palestyńskich uchodźców, który znajduje się na terenie Libanu. To właśnie w tym miejscu, przedstawianym jako swego rodzaju mikroświat, wychował się i spędził pierwsze lata życia główny bohater, a zarazem narrator filmu. Mężczyzna, który wraz z rodziną w młodym wieku wyemigrował do Danii w poszukiwaniu lepszego życia, kiedy tylko może powraca do krainy lat dziecięcych. Zawsze z kamerą w ręku, zawsze gotowy do rejestracji, co zresztą stanowi kontynuację rodzinnej tradycji – jak sam mówi, jego ojciec „kręcił wszystko i wszystkich”. Ten osobisty i przejmujący wideo-dziennik zgrabnie lawiruje pomiędzy kolejnymi bohaterami, starając się znaleźć w ich codziennej egzystencji odrobinę radości. Takim elementem, który na chwilę pozwala zapomnieć o ciężkim losie wygnańca, braku perspektyw, co zresztą w dokumencie Fleifel mocno akcentuje, są mistrzostwa świata w piłce nożnej. To te chwile, kiedy społeczność zbiera się przed telewizorem, zapomina o swoim pochodzeniu, zbrojnym konflikcie i nienawiści, i na kilkadziesiąt minut przywdziewa włoskie, niemieckie czy brazylijskie barwy.
"Gilad i cały ten zgiełk", reż. Golriz Kolahi
Takich "momentów" brakuje w dużo bardziej gorzkim w wymowie dokumencie autorstwa Golriz Kolahi. Bohaterem filmu "Gilad i cały ten zgiełk", którego tytuł nawiązuje do głośnego obrazu Boba Fosse'a jest znakomity saksofonista z Izraela Gilad Atzmon. I choć ujęć scenicznych improwizacji porównywanego do samego Charliego Parkera artysty jest tu całkiem sporo, trudno obraz ten nazwać dokumentem muzycznym. Na pierwszy plan wychodzi bowiem polityka, a samego Atzmona w co najmniej równym stopniu postrzegać można jako jazzmana co właśnie politycznego aktywistę. Za sprawą czego mężczyzna stał się w swojej ojczyźnie kimś w rodzaju persona non grata. Przebywając na emigracji (mieszka na stałe w Londynie) w bardzo bezpośredni i otwarty sposób krytykuje politykę swojego państwa w stosunku do Palestyńczyków. U mężczyzny, który odebrał tradycyjne wychowanie widać narastające przez kolejne lata rozczarowanie tym do czego konflikt w efekcie doprowadził. Zupełnie jak u bohaterów Mahdiego Fleifela, tyle że oni sfrustrowani są akurat aktywnością i przemocą wychodzącą od drugiej ze stron. Oba dokumenty łączy też bogate wykorzystanie materiałów archiwalnych, co ciekawe w dużej mierze tych samych. Zarówno u Fleifela, jak i Kolahi padają m.in. słynne, a odnoszące się do napiętej sytuacji słowa pierwszego premiera Izraela Dawida Ben Guriona: "Starzy umrą, a młodzi zapomną". Oba filmy udowadniają jednak, że nie zapomnieli.
Mało tego, prezentowane w ramach nich filmy obracały się de facto wokół tych samych zagadnień. Tym bowiem co łączy "Nie nasz świat" Mahdiego Fleifela z obrazem "Gilad i cały ten zgiełk" Golriz Kolahi okazał się konflikt izraelsko-palestyński, ale też rozczarowanie, frustracja i niespełnione nadzieje, jakie stały się jego konsekwencją.
"Nie nasz świat", reż. Mahdi Fleifel, fot. Krakowski Festiwal Filmowy
Akcja pierwszego z filmów, utrzymanego w nieco bardziej humorystycznym tonie, rozgrywa się w Ain al-Hilweh, największym obozie dla palestyńskich uchodźców, który znajduje się na terenie Libanu. To właśnie w tym miejscu, przedstawianym jako swego rodzaju mikroświat, wychował się i spędził pierwsze lata życia główny bohater, a zarazem narrator filmu. Mężczyzna, który wraz z rodziną w młodym wieku wyemigrował do Danii w poszukiwaniu lepszego życia, kiedy tylko może powraca do krainy lat dziecięcych. Zawsze z kamerą w ręku, zawsze gotowy do rejestracji, co zresztą stanowi kontynuację rodzinnej tradycji – jak sam mówi, jego ojciec „kręcił wszystko i wszystkich”. Ten osobisty i przejmujący wideo-dziennik zgrabnie lawiruje pomiędzy kolejnymi bohaterami, starając się znaleźć w ich codziennej egzystencji odrobinę radości. Takim elementem, który na chwilę pozwala zapomnieć o ciężkim losie wygnańca, braku perspektyw, co zresztą w dokumencie Fleifel mocno akcentuje, są mistrzostwa świata w piłce nożnej. To te chwile, kiedy społeczność zbiera się przed telewizorem, zapomina o swoim pochodzeniu, zbrojnym konflikcie i nienawiści, i na kilkadziesiąt minut przywdziewa włoskie, niemieckie czy brazylijskie barwy.
"Gilad i cały ten zgiełk", reż. Golriz Kolahi
Takich "momentów" brakuje w dużo bardziej gorzkim w wymowie dokumencie autorstwa Golriz Kolahi. Bohaterem filmu "Gilad i cały ten zgiełk", którego tytuł nawiązuje do głośnego obrazu Boba Fosse'a jest znakomity saksofonista z Izraela Gilad Atzmon. I choć ujęć scenicznych improwizacji porównywanego do samego Charliego Parkera artysty jest tu całkiem sporo, trudno obraz ten nazwać dokumentem muzycznym. Na pierwszy plan wychodzi bowiem polityka, a samego Atzmona w co najmniej równym stopniu postrzegać można jako jazzmana co właśnie politycznego aktywistę. Za sprawą czego mężczyzna stał się w swojej ojczyźnie kimś w rodzaju persona non grata. Przebywając na emigracji (mieszka na stałe w Londynie) w bardzo bezpośredni i otwarty sposób krytykuje politykę swojego państwa w stosunku do Palestyńczyków. U mężczyzny, który odebrał tradycyjne wychowanie widać narastające przez kolejne lata rozczarowanie tym do czego konflikt w efekcie doprowadził. Zupełnie jak u bohaterów Mahdiego Fleifela, tyle że oni sfrustrowani są akurat aktywnością i przemocą wychodzącą od drugiej ze stron. Oba dokumenty łączy też bogate wykorzystanie materiałów archiwalnych, co ciekawe w dużej mierze tych samych. Zarówno u Fleifela, jak i Kolahi padają m.in. słynne, a odnoszące się do napiętej sytuacji słowa pierwszego premiera Izraela Dawida Ben Guriona: "Starzy umrą, a młodzi zapomną". Oba filmy udowadniają jednak, że nie zapomnieli.
Portalfilmowy.pl jest patronem medialnym 53. KFF.
Kuba Armata
portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja: 31.05.2013
Polskie animacje na Cartoon Forum 2013
Najszybsi, najwścieklejsi, na topie
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2025