PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
WYDARZENIA
  23.05.2013
Gdy w konkursie głównym 66. Festiwalu Filmowego w Cannes prym wiodą Azjaci, w sekcji Un Certain Regard największą uwagę przykuwają osiągnięcia reżyserów z Ameryki Południowej.

Niemal za każdym razem, siedząc na średnim konkursowym filmie, ma się poczucie, że w sali obok dzieje się coś filmowo interesującego. Choć w sekcji Un Certain Regard czy Quinzaine des Réalisateurs też trafią się filmy słabe, wydaje się, że łatwiej tu o perełki. Film intrygujące, solidne, prowokujące refleksję lub zwyczajnie po ludzku poruszające. Wszystkie te cechy mają m.in. argentyńska „Wakolda” Lucii Puenzo i meksykańska „La jaula de oro”, debiut Diego Quemady-Dieza. Pierwszy tytuł przyjęto tu owacjami na stojąco, drugi – to bodaj jeden z faworytów do nagrody głównej w tej sekcji.


Kadr z filmu "La jaula de oro". Fot. festival-cannes.fr

Każdy element „La jaula de oro” działa idealnie – od surowych, realistycznych zdjęć, przez bez wyjątku kapitalnie zagrane role, po historię, napisaną z imponującym wyczuciem zarówno opisywanej rzeczywistości, jak i konieczności utrzymania filmowej dramaturgii. Początkowo, wydaje się, że historię opowiedzianą w „La jaula de oro” oglądaliśmy już wiele razy: biedne dzieci z Gwatemali postawiają zmienić swój nędzny los i próbują nielegalnie przedostać się do Stanów Zjednoczonych. Nic, tylko kolejny reżyser stara się wkraść do naszego serca drogą na skróty, stosując powszechnie znane chwyty. Quemada-Diez zgrabnie omija jednak kilka klasycznych punktów tego typu kina. Po pierwsze nie eksponuje nędzy życia dzieci w ich ojczyźnie, po drugie daje im spryt i bystrość, które pozwalają wierzyć, że wszystko im się uda, po trzecie nie zależy mu na pokazaniu osiągnięcia przez postacie celu, ale drogi do niego. Drobiazgowo opisuje sam proces przedostawania się przez granicę, nie kreując na ekranie umownego świata, w którym postacie mogą liczyć na cud, tylko dlatego, że powstały w głowie scenarzysty. Tu każdy cios boli i ma dla bohaterów konsekwencje. „La jaula de oro” to bowiem film drogi i film o dojrzewaniu, przyspieszonym wchodzeniu w dorosłość zarazem.


Kadr z filmu "La jaula de oro". Fot. festival-cannes.fr

Mimo że w centrum historii reżyser osadził trójkę dzieci, nie zaniechał poprowadzenia między nimi dynamicznie zmieniających się, emocjonalnych relacji. W tym osobliwym „trójkącie” pojawia się miłość, zazdrość, solidarność, braterstwo, odwaga, rywalizacja, strach – każde z nich z osobna, ale nierzadko wszystkie jednocześnie. Quemada-Diez budując na ekranie postacie wielowymiarowe: posiadające zarówno jasną jak i mroczną stronę, budzące współczucie, jak i imponujące hartem ducha, a jednocześnie nie będące nadludźmi, ale istotami także raz na jakiś czas pokonywanymi przez okrutne okoliczności.


Kadr z filmu "Nebraska". Fot. festival-cannes.fr

O takich postaciach Alexander Payne mógłby tylko pomarzyć. W jego ciepłej, acz błahej „Nebrasce” bohaterowie mają bowiem swoje słabości, trudno ich jednak nie uznać za jednowymiarowych. Z tej jednowymiarowości Payne próbuje uciec, zmuszając ich do ciągłych konfrontacji, nieprzerwanego funkcjonowania ze sobą, konieczności znoszenia siebie nawzajem. Łatwo nie jest. Payne zajął się bowiem tematem zazwyczaj przez kino ignorowanym: relacją dwójki synów z ich starzejącymi się rodzicami. Matka i ojciec są już w wieku, w którym rzeczywistość miesza im się z fikcją, świat dawno ich przerósł i nie są w stanie opanować nawet swojego małego życia na powolnej prowincji.

Payne portretuje całą czwórkę w sposób ciepły i angażujący, bez obśmiewania jednej czy drugiej strony, czule i z wyraźną sympatią kibicując wszystkim bohaterom bez wyjątku. Wciąż jednak trudno przyznać, żeby ten film zamieszkiwała fabuła większa niż ekran, przedzierająca się do widza torami, którymi żaden inny reżyser wcześniej tego nie czynił, dotykająca przemyśleń po które nikt nie ważył się sięgnąć. "Nebraska" wędruje szlakiem przetartym przez poprzednie filmy Payne, nie ma odwagi podjąć mniej uczęszczanych dróg. Tym samym, Payne nie wyszedł poza średni poziom tegorocznego konkursu i jego główną bolączkę: filmy do cna przeciętne, pozbawione większych ambicji, prostolinijne w swych przemyśleniach. Dwa dni przed końcem konkursowych projekcji, wciąż nie ma tu filmu, który pogodziłby publiczność w podziwie.



Urszula Lipińska
Portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja:  23.05.2013
Zobacz również
Weronika Rosati: Upór i uroda
Twórcy "Kon-Tiki" wybierają międzynarodową karierę
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll