PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
Z Kubą Czekajem, autorem nagradzanych krótkich metraży o jego fabularnym debiucie, rozmawia Urszula Lipińska.

PortalFilmowy.pl: W centrum twoich filmów krótkometrażowych zawsze znajdują się dzieci. Czym jest dla ciebie dziecięcy bohater? Gwarancją bezpieczeństwa czy wręcz przeciwnie-wyzwaniem?

Kuba Czekaj: Wydaje mi się, że ryzyko pracy z dziećmi jest większe niż z dorosłymi, moja odpowiedzialność za nie jest podwójna. To są osoby nieukształtowane, które dopiero wchodzą w życie. Muszę uważać, żeby nie zrobić im krzywdy, nie wskazać złej drogi. Oczywiście, z punktu widzenia reżysera, dziecięca postać daje więcej możliwości kreacji, wyobraźnia dziecka jest nieobliczalna. Dziecku przystoją rzeczy, których dorośli ludzie nie zrobiliby.


Kuba Czekaj, fot. Studio Munka

PF: Co jest dla ciebie impulsem do nakręcenia filmu, początkiem projektu?

KC: Wszystko i nic zarazem. Brzmi to enigmatycznie, ale w rzeczywistości wygląda to tak, że jedne filmy przychodzą niechciane, nieproszone układają się w głowie, inne zaczerpnięte są z notatki prasowej czy podsłuchanej rozmowy. Droga do ich powstania bywa bardzo różna, zależy od aury i tego co się ze mną dzieje w danej chwili. Scenariusz do "Ciemnego pokoju nie trzeba się bać" objawił się i śnił przez kilka nocy. To wymyślona historia z bohaterem – strażnikiem więziennym, powołanym do życia z powietrza. Dokonałem wyboru zawodu oraz splotu zdarzeń na potrzeby opowiadanej opowieści i postaci – silnego z pozoru mężczyzny, ojca. Dopiero później, przypadkiem, pokryło się to z autentycznymi wydarzeniami. Z kolei impuls na "Twist & Blood" wziął się z rzeczywistości, słyszałem o problemie autoagresji, o dziecięcej depresji. W przypadku mojego fabularnego debiutu, podobnie jak z pomysłem na opowieść o Łacie i jej tacie, idea przyszła znikąd – niepokorna i upośledzona. Na początku była chaosem, z którego zacząłem wypracowywać dramaturgię, układać obrazy w całość.

PF: Scenariusz twojego debiutu, podobnie jak wcześniejszych filmów, napisałeś sam. Dlaczego wolisz własne teksty?

KC: Bardzo lubię ryzyko, a mam wrażenie, że mało który scenarzysta ryzykuje. Szukam wyzwania i niepokornych tekstów. W scenariuszach, które dotychczas dostawałem, brakowało mi postawienia wszystkiego na jedną kartę.

PF: Co ryzykownego będzie w "Królewiczu olch", twoim fabularnym debiucie?

KC: Myślę, że ryzyko będzie z każdej strony. Planuję film nierealistyczny, łączący w sobie różne filmowe konwencje i trendy charakterystyczne dla thrillera, filmu przygodowego czy science fiction. Najbliżej mu jednak do dramatu rodzinnego z szansą na interesujące kreacje aktorskie. Historia nie opowiada o żadnym konkretnym miejscu i czasie. To fabuła zawieszona między rzeczywistością a sferą wyobrażeń trzynastoletniego chłopca. Żaden z bohaterów nie ma imienia i nazwiska. Postaci opierają się na archetypach, którym przypisane są konkretne życiowe role matki, syna i ojca. Są z różnych z biegunów, odległych planet, reprezentują różne wartości: dobra doczesne, naukę i naturę. Bardzo ważna jest warstwa wizualna, będziemy obrazować podróż od światła do śmierci. Biel, promienie słońca, lustra i odbicia pochłonie noc, ciemny las kryjący w sobie tajemnice. Wytycza to interesujący i, mam nadzieję, oryginalny kierunek operowania obrazem. Daje mi to możliwość niejednoznacznych odpowiedzi, balansowania między prawdopodobnym i nierealnym.

PF: Kim będzie bohater filmu?

KC: Chłopcem na skraju dorastania, jeszcze dzieciakiem, ale takim, który za chwilę będzie młodym mężczyzną. To film o śmierci chłopca i narodzinach młodzieńca. Rytuale przejścia od matki do ojca, opisującym próbę uniezależnienia się od rodziców – studium inicjacji w dorosłość. Bohater doświadcza wszystkiego pierwszy raz, wszystko wydaje mu się nowe. Dla niego to koniec znanego mu świata. Coś, co wygląda na dobre, okazuje się złe i odwrotnie. Granica między jednym a drugim jest cienka. To może być kwestia minuty, godziny albo dnia. Bardzo mnie interesuje tego typu proces, czas burzliwych i radykalnych zmian.

PF: Brałeś pod uwagę trzy scenariusze jako te, które mogą się stać twoim debiutem. Dlatego wybrałeś właśnie ten?

KC: Teraz udało mi się dojrzeć do tego, aby pracować jednocześnie nad kilkoma projektami, ale wcześniej pisałem tylko ten. Doprowadziłem go do takiego momentu, w którym – wydaje mi się – był on najbardziej dookreślony w swoim braku nakreślenia. Poza tym ten tekst po prostu najsilniej był we mnie, właściwie sam się wybrał.


Kadr z filmu "Twist and Blood", fot. polishshorts.pl

PF: Czy po licznych sukcesach twoich filmów krótkometrażowych czujesz presję oczekiwań w związku z debiutem?

KC: Nie, nie zważam na to. Mam wiele pomysłów na filmy, bardzo chciałbym je robić, realizować najlepiej jak potrafię. Nie czuję na sobie presji żadnych oczekiwań i nie mam kogoś, kto deptałby mi po piętach i mówił, że mam szybciutko robić film, albo że mam go nie robić w ogóle, bo mi nie wyjdzie.

PF: Osobistych obaw też nie masz?

KC: Obawiam się doprowadzenia do takiej sytuacji, że będę kręcił film wtedy, kiedy nie będę tego chciał. Jeśli mam się zebrać na jakąś generalną myśl o polskim kinie, to wydaje mi się, że czasami zdarzają nam się filmy "przenoszone". Robi się je, gdy dostanie się na nie pozwolenie, chociaż reżyser jest już w zupełnie innym miejscu, a podjęty dawniej temat zupełnie go teraz nie interesuje. Tyle jednak czekał, aby zadebiutować, że po prostu reaguje na bodziec, czyli możliwość jego zrealizowania. Ale w tym momencie ta historia już się nie unosi, a o to właśnie chodzi – żeby film się uniósł nad kawałkiem papieru, a nie był tylko ilustracją tego, co zapisano w scenariuszu. Dlatego robię wszystko, żeby do tego nie doprowadzić, i po prostu wierzę, że się uda. Mam wokół siebie wspaniałych ludzi, fantastyczny kolektyw: aktorów – odtwórców głównych ról, autora zdjęć, montażu, autorów scenografii i kostiumów, kompozytora. To mój największy kapitał. Razem zrobimy ten film.


Urszula Lipińska
www.portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja:  24.07.2013
Zobacz również
Premiera filmu „The Big Leap“
Roman Polański nakręcił satyrę na seksizm
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll