Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Czas na ostatnie, pofestiwalowe już, doniesienia z bydgoskich ANIMOCJI oraz podsumowanie całego festiwalu.
Wydarzeniem była czwartkowa projekcja pełnometrażowej animacji "Alois Nebel". Czeska produkcja, oparta na pracy z żywymi aktorami oraz łączeniu rysunku i malarstwa z ujęciami nieprzetworzonych animacją przedmiotów, zrobiła na widzach ogromne wrażenie. Skąpy w dialogi, prowadzony bardzo powoli i jednostajnie film, rozgrywający się na dwóch płaszczyznach czasowych (w roku 1989 i w 1945), opowiada dwie przeplatające się historie: zemsty za morderstwo dokonane pod koniec wojny na terenie Polski i miłości dróżnika do pracownicy publicznego szaletu. Wizualnie film przywodzi na myśl komiksowe i filmowe dzieła Franka Millera i poraża swym biało czarnym (głównie) smutkiem. Absolutnie genialny scenariusz wywołał w widzach dwie skrajne reakcje: film był dla niektórych zdecydowanie za długi, a dla innych o pół godziny za krótki (co nie pozwoliło „wysycić” Tarantinowsko wręcz przeciągniętych scen do końca – do osiągnięcia pełnego efektu emocjonalnego).
Kadr z filmu "Alois Nebel". Fot. Animocje
Kolejny dzień festiwalu upłynął pod znakiem pokazu filmów stworzonych przez profesjonalistów oraz seansu złożonego z prac jednej z jurorek – Pauliny Majdy. Zapytana o powody wyboru animacji Paulina oświadczyła, że od zawsze ciągnęło ją do rysunku i stąd może brak chęci do filmów z żywymi aktorami. Stwierdziła również, że animacje nie posiadają ograniczeń technicznych i jedyną rzeczą nakreślającą jakiekolwiek ramy twórcze jest wyobraźnia autora. Podkreśliła także komfort, jaki daje jej etatowa praca w Centrum Nauki Kopernik w Warszawie oraz zwróciła uwagę na odmienności techniczne, jakie niesie z sobą projekt polegający na tworzeniu animacji wyświetlanych na kopule centrum (a co za tym idzie projektowanych w obrysie koła). Dzień zwieńczony został magicznym koncertem formacji SzaZaZe. Trzej panowie ilustrowali muzyką na żywo animacje takich legend jak Lenica, Kucia, Sturlis, Schabenbeck, Szczechura i Kijowicz.
Kadr z filmu "Dwa kroki za" Pauliny Madej. Fot. Studio Munka
Bardzo ciekawie przebiegało sobotnie spotkanie z Wiolą Sową, która na pytanie o miejscu animacji na polskim rynku filmowym odpowiedziała, że oprócz filmów robionych na zamówienie (czyli, w większości tak zwanych filmów „galeryjnych”) to animacje można prezentować właściwie tylko w stacjach TVP Kultura oraz Kino Polska. Projekcje przed filmami długometrażowymi zaś, chociażby w kinach studyjnych, to dla animatorów jeszcze tylko marzenie, bo dystrybutorzy nie są zainteresowani dzieleniem się zyskami z autorami animacji. Zahaczona pytaniem o ulubioną formę, Wiola stwierdziła, że w jej przypadku forma jest najczęściej podporządkowana treści i to historia jest czynnikiem nadrzędnym – czynnikiem, który determinuje dobór technik animacyjnych.
Kadr z filmu „Orfeusz w Wenecji” Elżbiety Biryło - wyróżnienie jury za muzykę. Fot. Animocje
Ogłoszenie wyników miało swoją niespodziankę, którą było nieprzyznanie pierwszego miejsca w kategorii filmów profesjonalnych. Pełną listę nagrodzonych znajdziecie państwo TUTAJ.
W niedzielę nastąpiło uroczyste odsłonięcie muralu ANIMOCJI 2013, pokaz nagrodzonych filmów oraz wieczorna projekcja czeskiego quasi horroru "Mały Otik" (2000) w reżyserii Jana Svankmajera.
ANIMOCJE 2013 dobiegły końca. Zagościło na nim kilka naprawdę wartościowych filmów, chociaż werdykt jury w kategorii prac profesjonalistów mówi sam za siebie. Niewątpliwie najsilniejszą stroną festiwalu były spotkania z twórcami, projekcja „Aloisa Nobela” i atmosfera w jakiej toczyły się wielogodzinne dyskusje roztrząsające problemy tożsamości animacji i problemów z jakimi borykają się w naszym kraju jej twórcy. Było naprawdę dobrze. Do zobaczenia za rok!
Patronem medialnym ANIMOCJI był Portalfilmowy.pl
Wydarzeniem była czwartkowa projekcja pełnometrażowej animacji "Alois Nebel". Czeska produkcja, oparta na pracy z żywymi aktorami oraz łączeniu rysunku i malarstwa z ujęciami nieprzetworzonych animacją przedmiotów, zrobiła na widzach ogromne wrażenie. Skąpy w dialogi, prowadzony bardzo powoli i jednostajnie film, rozgrywający się na dwóch płaszczyznach czasowych (w roku 1989 i w 1945), opowiada dwie przeplatające się historie: zemsty za morderstwo dokonane pod koniec wojny na terenie Polski i miłości dróżnika do pracownicy publicznego szaletu. Wizualnie film przywodzi na myśl komiksowe i filmowe dzieła Franka Millera i poraża swym biało czarnym (głównie) smutkiem. Absolutnie genialny scenariusz wywołał w widzach dwie skrajne reakcje: film był dla niektórych zdecydowanie za długi, a dla innych o pół godziny za krótki (co nie pozwoliło „wysycić” Tarantinowsko wręcz przeciągniętych scen do końca – do osiągnięcia pełnego efektu emocjonalnego).
Kadr z filmu "Alois Nebel". Fot. Animocje
Kolejny dzień festiwalu upłynął pod znakiem pokazu filmów stworzonych przez profesjonalistów oraz seansu złożonego z prac jednej z jurorek – Pauliny Majdy. Zapytana o powody wyboru animacji Paulina oświadczyła, że od zawsze ciągnęło ją do rysunku i stąd może brak chęci do filmów z żywymi aktorami. Stwierdziła również, że animacje nie posiadają ograniczeń technicznych i jedyną rzeczą nakreślającą jakiekolwiek ramy twórcze jest wyobraźnia autora. Podkreśliła także komfort, jaki daje jej etatowa praca w Centrum Nauki Kopernik w Warszawie oraz zwróciła uwagę na odmienności techniczne, jakie niesie z sobą projekt polegający na tworzeniu animacji wyświetlanych na kopule centrum (a co za tym idzie projektowanych w obrysie koła). Dzień zwieńczony został magicznym koncertem formacji SzaZaZe. Trzej panowie ilustrowali muzyką na żywo animacje takich legend jak Lenica, Kucia, Sturlis, Schabenbeck, Szczechura i Kijowicz.
Kadr z filmu "Dwa kroki za" Pauliny Madej. Fot. Studio Munka
Bardzo ciekawie przebiegało sobotnie spotkanie z Wiolą Sową, która na pytanie o miejscu animacji na polskim rynku filmowym odpowiedziała, że oprócz filmów robionych na zamówienie (czyli, w większości tak zwanych filmów „galeryjnych”) to animacje można prezentować właściwie tylko w stacjach TVP Kultura oraz Kino Polska. Projekcje przed filmami długometrażowymi zaś, chociażby w kinach studyjnych, to dla animatorów jeszcze tylko marzenie, bo dystrybutorzy nie są zainteresowani dzieleniem się zyskami z autorami animacji. Zahaczona pytaniem o ulubioną formę, Wiola stwierdziła, że w jej przypadku forma jest najczęściej podporządkowana treści i to historia jest czynnikiem nadrzędnym – czynnikiem, który determinuje dobór technik animacyjnych.
Kadr z filmu „Orfeusz w Wenecji” Elżbiety Biryło - wyróżnienie jury za muzykę. Fot. Animocje
Ogłoszenie wyników miało swoją niespodziankę, którą było nieprzyznanie pierwszego miejsca w kategorii filmów profesjonalnych. Pełną listę nagrodzonych znajdziecie państwo TUTAJ.
W niedzielę nastąpiło uroczyste odsłonięcie muralu ANIMOCJI 2013, pokaz nagrodzonych filmów oraz wieczorna projekcja czeskiego quasi horroru "Mały Otik" (2000) w reżyserii Jana Svankmajera.
ANIMOCJE 2013 dobiegły końca. Zagościło na nim kilka naprawdę wartościowych filmów, chociaż werdykt jury w kategorii prac profesjonalistów mówi sam za siebie. Niewątpliwie najsilniejszą stroną festiwalu były spotkania z twórcami, projekcja „Aloisa Nobela” i atmosfera w jakiej toczyły się wielogodzinne dyskusje roztrząsające problemy tożsamości animacji i problemów z jakimi borykają się w naszym kraju jej twórcy. Było naprawdę dobrze. Do zobaczenia za rok!
Patronem medialnym ANIMOCJI był Portalfilmowy.pl
Szymon Andrzejewski
Portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja: 29.04.2013
75. urodziny Andrzeja Żydaczewskiego
Polański w Dreźnie
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024