Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Z Januszem Zaorskim rozmawia Stanisław Zawiśliński
Portalfilmowy.pl: "Matka Królów" powstała na podstawie książki wybitnego pisarza Kazimierza Brandysa. Czy rozmawiał pan z nim o swojej wizji filmu i o scenariuszu ?
Janusz Zaorski: Oczywiście. Zamiar zekranizowania „Matki Królów” powziąłem w roku 1971 i wtedy po raz pierwszy, dzięki inicjatywie Tadeusza Konwickiego, spotkałem się z Kazimierzem Brandysem. Zaproponowałem mu, abyśmy wspólnie napisali scenariusz. On nie bardzo wierzył w to, że ówczesne władze kinematografii zaakceptują pomysł przeniesienia na ekran jego książki. Oczywiście, nie mylił się, albowiem przez niemal 10 lat kilkakrotne próby skierowania scenariusza do realizacji kończyły się niepowodzeniem. Dopiero w roku 1980, po Sierpniu, Eugeniusz Mielcarek spowodował, że „Matkę Królów” można było zekranizować. Jednak już na tym pierwszym spotkaniu Kazimierz Brandys uznał, że ze swoim sceptycyzmem nie może w tym projekcie uczestniczyć. Widząc mój szalony entuzjazm, nie chciał go jednak gasić i zasugerował, żebym sam pisał scenariusz. Pracowałem nad nim przez parę lat i od czasu do czasu widywałem się z autorem „Matki Królów”. Opowiadałem mu o tym, jak posuwają się prace, jakie mam problemy; niekiedy prosiłem go o wyjaśnienia związane z treścią książki. Każda rozmowa z Kazimierzem Brandysem bardzo wiele mi dawała. Niewielu w swoim życiu spotkałem ludzi o tak wielkiej kulturze osobistej i wewnętrznej. Ta kultura nie polegała li tylko na dobrych manierach, które Brandys posiadał, ale na nieprawdopodobnym oczytaniu oraz erudycji, której zresztą specjalnie nie demonstrował, ale też nie dało się jej ukryć. Bo emanowała…
Magda Teresa Wójcik jako Łucja Król. Fot. KinoRP
PF: Z jakich sugestii pisarza skorzystał pan przy pisaniu scenariusza i realizacji filmu?
JZ: Brandys w sprawach scenariuszowych pozostawił mi wolną rękę. Nalegał natomiast na to, abym w roli Łucji Król obsadził Barbarę Krafftównę. Jego naleganie polegało na tym, że dwa razy mi o tym powiedział. Kiedy zrobił to po raz drugi zrozumiałem, że jest to dla niego ważne. Kiedy coś było ważne, to on wspominał o tym dwukrotnie. To był wyraźny i jedyny sygnał. Nigdy nie podnosił głosu. Naprawdę miał klasę…
PF:Pan jednak postawił na swoim i główną rolę powierzył Marii Teresie Wójcik.
JZ: Tak. Od początku właśnie ją widziałem w roli głównej. Andrzej Wajda, który był moim szefem w zespole „X“, sugerował, żebym tę rolę dał Hannie Skarżance. Ale uparłem się i nie uległem ani sugestiom Brandysa, ani Wajdy. Zrozumieli zresztą moją decyzję.
Adam Ferency i Krzysztof Zalewski w filmie "Matka Królów". Fot. KinoPR
PF: Była wyjątkowo trafna, bo Magda Teresa Wójcik stworzyła w filmie do dziś pamiętaną, wielką kreację…
JZ: Bardzo żałowałem, że nie otrzymała za nią nagrody na festiwalu w Berlinie Zachodnim, bo na nią zasłużyła.
PF: Ale film otrzymał Srebrnego Niedźwiedzia. To był pana największy międzynarodowy festiwalowy sukces…
JZ: Chociaż nie pierwszy i nie jedyny…
PF: Zanim do niego doszło „Matka Królów“ ponad sześć lat leżała na półkach…
JZ: Tak. Ale jeszcze w stanie wojennym po kryjomu przegrałem film i kasetę VHS przesłałem Kazimierzowi Brandysowi, który wtedy mieszkał w Paryżu. Po obejrzeniu napisał do mnie w liście, który trzymam do dzisiaj: „Panie Januszu, film jest znacznie lepszy niż książka”. Nie spodziewałem się aż takiej pochwały.
PF: Widzowie po raz pierwszy mogli zobaczyć „Matkę Królów“ dopiero w marcu 1987 roku. Podobno bili się o bilety do kina…
JZ: Tak było, ponieważ pozwolono wyświetlać „Matkę Królów“ tylko w jednej kopii i tylko w jednym kinie, warszawskim „Warsie”. Ustawiały się przed nim tłumy widzów. Pewnego razu poszedłem zobaczyć jak reaguje publiczność. I oniemiałem. Ludzie wyszli z seansu o godzinie osiemnastej i zaczęli śpiewać „Jeszcze Polska nie zginęła”. Kiedy o tym mówię, to jeszcze teraz ciarki przechodzą mi po plecach. Zobaczyłem coś, w co już nie wierzyłem, a mianowicie, że film jest zdolny porywać masy, coś zmieniać w ludziach. A jednak potrafi to czynić, jeżeli trafi w swój czas.
(Fragment przygotowywanego do druku wywiadu-rzeki z Januszem Zaorskim)
Portalfilmowy.pl jest patronem medialnym projektu KinoRP
Portalfilmowy.pl: "Matka Królów" powstała na podstawie książki wybitnego pisarza Kazimierza Brandysa. Czy rozmawiał pan z nim o swojej wizji filmu i o scenariuszu ?
Janusz Zaorski: Oczywiście. Zamiar zekranizowania „Matki Królów” powziąłem w roku 1971 i wtedy po raz pierwszy, dzięki inicjatywie Tadeusza Konwickiego, spotkałem się z Kazimierzem Brandysem. Zaproponowałem mu, abyśmy wspólnie napisali scenariusz. On nie bardzo wierzył w to, że ówczesne władze kinematografii zaakceptują pomysł przeniesienia na ekran jego książki. Oczywiście, nie mylił się, albowiem przez niemal 10 lat kilkakrotne próby skierowania scenariusza do realizacji kończyły się niepowodzeniem. Dopiero w roku 1980, po Sierpniu, Eugeniusz Mielcarek spowodował, że „Matkę Królów” można było zekranizować. Jednak już na tym pierwszym spotkaniu Kazimierz Brandys uznał, że ze swoim sceptycyzmem nie może w tym projekcie uczestniczyć. Widząc mój szalony entuzjazm, nie chciał go jednak gasić i zasugerował, żebym sam pisał scenariusz. Pracowałem nad nim przez parę lat i od czasu do czasu widywałem się z autorem „Matki Królów”. Opowiadałem mu o tym, jak posuwają się prace, jakie mam problemy; niekiedy prosiłem go o wyjaśnienia związane z treścią książki. Każda rozmowa z Kazimierzem Brandysem bardzo wiele mi dawała. Niewielu w swoim życiu spotkałem ludzi o tak wielkiej kulturze osobistej i wewnętrznej. Ta kultura nie polegała li tylko na dobrych manierach, które Brandys posiadał, ale na nieprawdopodobnym oczytaniu oraz erudycji, której zresztą specjalnie nie demonstrował, ale też nie dało się jej ukryć. Bo emanowała…
Magda Teresa Wójcik jako Łucja Król. Fot. KinoRP
PF: Z jakich sugestii pisarza skorzystał pan przy pisaniu scenariusza i realizacji filmu?
JZ: Brandys w sprawach scenariuszowych pozostawił mi wolną rękę. Nalegał natomiast na to, abym w roli Łucji Król obsadził Barbarę Krafftównę. Jego naleganie polegało na tym, że dwa razy mi o tym powiedział. Kiedy zrobił to po raz drugi zrozumiałem, że jest to dla niego ważne. Kiedy coś było ważne, to on wspominał o tym dwukrotnie. To był wyraźny i jedyny sygnał. Nigdy nie podnosił głosu. Naprawdę miał klasę…
PF:Pan jednak postawił na swoim i główną rolę powierzył Marii Teresie Wójcik.
JZ: Tak. Od początku właśnie ją widziałem w roli głównej. Andrzej Wajda, który był moim szefem w zespole „X“, sugerował, żebym tę rolę dał Hannie Skarżance. Ale uparłem się i nie uległem ani sugestiom Brandysa, ani Wajdy. Zrozumieli zresztą moją decyzję.
Adam Ferency i Krzysztof Zalewski w filmie "Matka Królów". Fot. KinoPR
PF: Była wyjątkowo trafna, bo Magda Teresa Wójcik stworzyła w filmie do dziś pamiętaną, wielką kreację…
JZ: Bardzo żałowałem, że nie otrzymała za nią nagrody na festiwalu w Berlinie Zachodnim, bo na nią zasłużyła.
PF: Ale film otrzymał Srebrnego Niedźwiedzia. To był pana największy międzynarodowy festiwalowy sukces…
JZ: Chociaż nie pierwszy i nie jedyny…
PF: Zanim do niego doszło „Matka Królów“ ponad sześć lat leżała na półkach…
JZ: Tak. Ale jeszcze w stanie wojennym po kryjomu przegrałem film i kasetę VHS przesłałem Kazimierzowi Brandysowi, który wtedy mieszkał w Paryżu. Po obejrzeniu napisał do mnie w liście, który trzymam do dzisiaj: „Panie Januszu, film jest znacznie lepszy niż książka”. Nie spodziewałem się aż takiej pochwały.
PF: Widzowie po raz pierwszy mogli zobaczyć „Matkę Królów“ dopiero w marcu 1987 roku. Podobno bili się o bilety do kina…
JZ: Tak było, ponieważ pozwolono wyświetlać „Matkę Królów“ tylko w jednej kopii i tylko w jednym kinie, warszawskim „Warsie”. Ustawiały się przed nim tłumy widzów. Pewnego razu poszedłem zobaczyć jak reaguje publiczność. I oniemiałem. Ludzie wyszli z seansu o godzinie osiemnastej i zaczęli śpiewać „Jeszcze Polska nie zginęła”. Kiedy o tym mówię, to jeszcze teraz ciarki przechodzą mi po plecach. Zobaczyłem coś, w co już nie wierzyłem, a mianowicie, że film jest zdolny porywać masy, coś zmieniać w ludziach. A jednak potrafi to czynić, jeżeli trafi w swój czas.
(Fragment przygotowywanego do druku wywiadu-rzeki z Januszem Zaorskim)
Portalfilmowy.pl jest patronem medialnym projektu KinoRP
Stanisław Zawiśliński
Portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja: 15.04.2013
Off Plus Camera: Kryzys i ucieczka
"Kac Wawa" Wężem 2013
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2025