PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
WYDARZENIA
  15.03.2013
Z reżyserem Sławomirem Fabickim o wchodzącej właśnie do kin jego „Miłości” oraz artystycznych planach na przyszłość rozmawia Marcin Zawiśliński.

PortalFilmowy.pl: Wstrząsnęła panem
seksafera olsztyńska"?

Sławomir Fabicki: Bardzo. W swoim reportażu „To się stało mojej żonie” Lidia Ostałowska pisała, że „jak kobietę zgwałcą i zabiją to jest święta, a jak ją tylko zgwałcą, to jest kurwą”. Pomyślałem wtedy, jak łatwo można oceniać ludzi bez wnikania, dlaczego coś się dzieje tak a nie inaczej.

PF: Co pana skłoniło, żeby historię prezydenta Olsztyna oskarżonego o gwałt na swojej podwładnej, przekuć na film?


SF:
Na ten temat trafiłem w czasie, kiedy przygotowywałem się do filmu familijnego "Bonobo Jingo". Jego scenariusz był już właściwie skończony, ale zdjęcia jeszcze nie ruszyły. O seksaferze olsztyńskiej słyszałem już wcześniej, ale nie traktowałem tej historii jako tematu na film. Czytając wspomniany reportaż Ostałowskiej, który ukazał się w „Dużym Formacie”, zainteresował mnie przedstawiony tam punkt widzenia mężczyzny - męża ofiary. Razem z Markiem Pruchniewskim postanowiliśmy napisać najpierw treatment, a potem scenariusz o raku, który drąży człowieka dotkniętego taką tragedią. To był punkt wyjścia naszej opowieści, którą napisaliśmy w ciągu roku.

PF: Jak dalece scenariusz „Miłości” odbiega od „seksafery olsztyńskiej”?

SF:
Spotkałem się z Lidią Ostałowską. Poprosiłem nawet o kontakt do pary małżeńskiej, o której ona pisała, ale w międzyczasie rozmyślania o naszym filmie poszły o wiele dalej niż ta historia. Dlatego zrezygnowaliśmy ze spotkania z nimi. Po prostu, nie interesuje mnie publicystyka w fabule. Od tego są dokumenty i reportaże. Ja chcę robić filmy bardziej uniwersalne i emocjonalne.


Julia Kijowska i Sławomir Fabicki na planie „Miłości".

PF: Jest Pan kolejnym z wielu reżyserów, który eksploruje temat miłości. Co pana w nim fascynuje?

SF:
To jest najważniejsze uczucie w naszym życiu, nie ma ważniejszego. Determinuje całą naszą egzystencję, nasze relacje z ludźmi. Dlatego, jak sądzę, jest to temat tak wielu opowieści filmowych – od romansów po melodramaty.

PF: Jaka jest pana definicja miłości?

SF:
Nie potrafię jej zdefiniować. Natomiast bardzo bliskie jest mi rozumienie miłości tak jak je ujął św. Paweł w „Hymnie o miłości (część pierwszego listu do Koryntian). O choćby w tym fragmencie:
„Miłość nie zazdrości, nie przechwala się,
nie unosi się pychą,
nie zachowuje się nietaktownie,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego,
nie cieszy się z nieprawości, lecz raduje się z triumfu prawdy.”

 PF: Ale przecież miłość potrafi wyzwolić w człowieku gniew!

SF:
To prawda, w końcu nie jesteśmy aniołami. Ponosimy też porażki, bywamy słabi, ale potem następuje refleksja i próba samooczyszczenia.

PF: Po tym, co spotkało jego żonę, Tomek, główny bohater „Miłości”, powinien być  nieprawdopodobnie wkurzony, żądny zemsty etc. Tymczasem…


SF: ...Tomek żyje w zawieszeniu. Nie jest pewny swojej miłości do żony, a ta tragedia tym bardziej mu to uzmysławia. Nie jest też pewien, jej miłości do niego. Ich wzajemne uczucie trochę przyblakło, wypala się, a to rodzi dalsze konsekwencje. To jest opowieść o człowieku, który uświadamia sobie problem, z którym następnie próbuje sobie poradzić. Poza tym, w moim filmie to nie historia kreuje bohaterów, ale bohaterowie tworzą historię.


Marcin Dorociński i Julia Kijowska w filmie "Miłość". Fot. Forum Film Poland.

PF: Jest ich wielu. Nie tylko Maria i Tomek.

SF:
To jest film o kilku parach. Poza małżeństwem Marysi i Tomka jest też małżeństwo prezydenckie oraz rodzice Tomka. To są trzy rodzaje miłości, które determinują odmienne losy i powiązania emocjonalne małżonków. Każda para zmaga się z jakimś problemem.

PF: Jednak z największymi zmaga się Tomek. W tej roli obsadził pan Marcina Dorocińskiego.

SF:
Marcin wcześniej grał silne postaci, które same decydują o swoim losie. Tym razem dostał inne zadanie. Miał zagrać mężczyznę w typie macho, ale wewnętrznie bardzo rozedrganego, niepewnego siebie i swoich uczuć. Jego znakomitym dopełnieniem była Julia Kijowska, filmowa żona Maria. Od zdjęć castingowych zauważyłem, że między nimi jest niesamowite uczucie, jakieś napięcie, którego potrzebowałem w moim filmie.

PF: Co łączy głównych bohaterów Marię i Tomka? Czy to jest miłość, czy to jest kochanie?

SF:
Myślę, że i to, i to. Widać to szczególnie w dwóch następujących po sobie scenach erotycznych. Tomka z nieznajomą kobietą, a następnie z własną żoną.

PF: W „Niebieskim” Krzysztofa Kieślowskiego, którego tematem również jest miłość, jednym z głównych bohaterów jest muzyka. W pana filmie niemal jej nie ma. Dlaczego?

SF:
Doszedłem do wniosku, że obraz jest na tyle intensywny i pozostawia wystarczająco duże pole do interpretacji, że emocji widzów nie trzeba podbudowywać dodatkowo muzyką. Są tylko dwie piosenki: „Złoty pierścionek” i „Made in China” Dezertera.

PF: Przy poprzednich projektach filmowych współpracował pan z Bogumiłem Godfrejowem. Tym razem autorem zdjęć jest Piotr Szczepański.

SF:
Znamy się z Piotrkiem jeszcze z czasu studiów w łódzkiej Filmówce. Byliśmy razem na roku. Zrobiliśmy wcześniej jeden teatr telewizji, a teraz "Miłość". Piotrek z niesamowitym wyczuciem obserwuje aktorów, a mój film jest swoistym portretem ludzkich twarzy.

PF: Dziś kinowa premiera „Miłości”. Co potem?

SF:
Mam pomysł na musical w stylu „Dogmy” Larsa von Triera, ale na razie powracam do filmu familijnego na podstawie mojego scenariusza sprzed kilku lat. "Bonobo Jingo" będzie opowieścią o młodym szympansie i jego przygodach z dziećmi. Zdjęcia, które planuję na wiosnę 2014 roku, będzie robił Bogumił Godfrejów. To będzie film dla ludzi od 5 do setnego roku życia z głębokim humanistycznym przesłaniem, że najważniejszy jest dom i rodzina. Będzie śmiech i wzruszenie i… muzyka symfoniczna.


Marcin Zawiśliński
Portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja:  15.03.2013
Zobacz również
Jerzy Stuhr ponownie za kamerą
Kręte drogi Thomasa Vinterberga
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll