PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
WYDARZENIA
  11.03.2013
Z Yachem Paszkiewiczem specjalnie dla PortaluFilmowego rozmawia Anna Michalska

Portalfilmowy.pl: Realizator wideoklipów – kto to taki?

Yach Paszkiewicz: Trudno określić ten zawód. Jestem kreatywnym i czynnym artystą, który realizuje coś nieokreślonego przez krytyków, traktowanego usługowo przez kinematografię, a przez establishment – jako fanaberię.


Yach Paszkiewicz. Fot. Anna Michalska

PF: Wideoklip, krewniak filmu - co to właściwie za forma?

YP: Wideoklip jest sztuka zbliżoną, ale nie tożsamą z filmem – używa tych samych narzędzi, ale to opowieść nieliniowa, posługuje się innym językiem, epatuje formą, a nie treścią. Całe polskie kino eksperymentalne z twórczością Zbigniewa Rybczyńskiego i polską szkołą animacji z Janem Lenicą skatalogowało się w tej formie. Ich doświadczenia odrodziły się w polskim wideoklipie, który do tego ma wielką zaletę – jest masowy.
Jest to sztuka ludzi młodych, często przystanek dla debiutujących twórców, którzy na tym polu zdobywają doświadczenia i idą dalej. To sztuka masowa, ale ulotna, sezonowa; ekspresyjna próba znalezienia własnego języka, tzw. „wykon”.

Trudno określić ten zawód. Jestem kreatywnym i czynnym artystą, który realizuje coś nieokreślonego przez krytyków, traktowanego usługowo przez kinematografię, a przez establishment – jako fanaberię. Wideoklip jest sztuka zbliżoną, ale nie tożsamą z filmem – używa tych samych narzędzi, ale to opowieść nieliniowa, posługuje się innym językiem, epatuje formą, a nie treścią. Całe polskie kino eksperymentalne z twórczością i polską szkołą animacji z skatalogowało się w tej formie. Ich doświadczenia odrodziły się w polskim wideoklipie, który do tego ma wielką zaletę – jest masowy. Jest to sztuka ludzi młodych, często przystanek dla debiutujących twórców, którzy na tym polu zdobywają doświadczenia i idą dalej. To sztuka masowa, ale ulotna, sezonowa; ekspresyjna próba znalezienia własnego języka, tzw. „wykon”.

PF: Jak pan, nazywany ojcem polskiego wideoklipu, pamięta jego początki?

YP: Jak zaczynałem Festiwal Polskich Wideoklipów Yach Film w 1989 roku, nie było Internetu, powszechnych komputerów. Były dwa kanały telewizji. Nagle, na przełomie lat 80. i 90. wideoklip podbił telewizję. Zmiana ustroju wywołała euforię twórczą i rewolucję w środkach przekazu. Wszyscy chcieli mieć swój obrazek w telewizji. Masy ludzi znalazły sens w tworzeniu. Autorzy nie mieli komputerów, pracowali na zupełnie innym sprzęcie. Wideoklip przez twórców był traktowany jako komunikat, niesamowity środek upowszechniania i promocji muzyki. Na początku lat 90. tworzył się polski rynek muzyczny, wtedy nastąpił boom na rynku wideoklipów. Trzeba też pamiętać o wielkiej popularności MTV.

PF: W tym czasie zaczął pan współpracę z telewizją.
YP: Wchodząc tylnymi drzwiami do instytucjonalnej telewizji, narobiłem sporo zamieszania. Kręciłem wideoklipy, z realizacją których wyszedłem w plener: animacje do programów telewizyjnych: „Róbta, co chceta”, „Lalamido”, pierwszej czołówki „Teleexpressu”.

PF: Jak rozwijał się wideoklip i jak na tę sztukę wpłynęły zmiany na rynku muzycznym?
YP: Fantastyczny okres twórczy trwał do połowy lat 90. do wejścia na polski rynek międzynarodowych wytwórni fonograficznych. Co roku na Yach Film nadsyłano 200 – 300 wideoklipów. Obserwowałem, jak zmieniają się postawy, środki wyrazu, jak dojrzewa przemysł muzyczny. Zaczęto nagle go traktować jak przemysł samochodowy – marki, modele, parametry... Dla producentów, wychowanych w realiach kapitalistycznych, muzyka okazała się produktem, który ma się sprzedać. Wideoklip traktowali jak reklamę, produkt komercyjny, który nie ma nic wspólnego ze sztuką.
Absolutnie się nie zgadzam z takim podejściem! Polskie kino wideoklipów, jeśli tylko kiedy oddzieli się ziarno od plew, jest absolutnie artystyczne.

PF: Gdzie teraz toczy się życie wideoklipów?

YP: W ostatnim okresie pojawiło się pokolenie, nazwane 2.0. Są to ludzie, w większości młodzi, którzy odrzucili telewizję i korzystają z laptopów, komputerów. Wideoklip odrodził się dzięki Internetowi: nowe premiery odbywają się w sieci. Są odpowiednio przygotowane, oczekiwane przez odbiorców. W Internecie znalazło się nowe miejsce dla tej sztuki.

PF: Jest pan od początku organizatorem Yach Filmu - największego i najstarszego polskiego festiwalu poświęconego sztuce wideoklipu. Co się dzieje z nadsyłanymi od 20 lat materiałami?
YP: Całą dokumentację Yach Film, 5 – 7 tysięcy wideoklipów na różnych nośnikach – oddałem do archiwum Kino Polska Muzyka. Te wideoklipy, gromadzone przez ponad 20 lat, są dokumentem czasu. Pokazują, jak zmieniała się muzyka, jak kiedyś wyglądały stylizacje artystów, język obrazów.
PF: Nie jest pan reżyserem z wykształcenia. Jaka była pańska droga twórcza?

YP: Od młodości dużo czytałem o sztuce, chodziłem na wystawy. W latach 80. studiowałem grafikę w Toruniu. Już w okresie studenckim brałem udział w spotkaniach twórczych, obserwowałem ruch niezależny. Oś wymiany to była Łódź – Koszalin – Lublin. Grupa Łódź Kaliska wydawała ziny, robiła filmy artystyczne na taśmie 16 mm. Wówczas granice między video artem a performansem były ulotne. Zostałem wychowany przez Józefa Robakowskiego – video art i eksperyment to mój rodowód artystyczny.  To on mnie nauczył, że istotą eksperymentu jest dociekanie. Cztery lata temu zastałem zauważony przez krytyków i włączony do grona artystów niezależnych, których twórczość była prezentowana w ramach projektu „Ukryta Dekada. Polska sztuka wideo lat 1985-1995”. Traktuję to jako osobisty sukces.

PF: Jest pan również autorem kilku filmów dokumentalnych.

YP: Moja twórczość nie zamyka się jedynie w formie wideoklipu. Zrobiłem kilka filmów dokumentalnych dla telewizji: „Fantom Heremeticum” (1996) – o performerze z Gdańska, „Obsesja” (1999) o zespole, grającym piosenki „Beatlesów”, kolejny – o Czesławie Minkusie, trębaczu z Krakowa, zrealizowany w formie długiego wideoklipu z elementami animacji. „Droga na Kalwarię Wejherowską” pokazuje bardzo malownicze pagórki Wejherowa, które ożywia teatr amatorski.

Kadr z filmu „Przystanek Woodstock – najgłośniejszy film polski”. Fot. Best Film
 
PF: Najgłośniejszy pański film, to oczywiście „Przystanek Woodstock”.
YP: W 2003 roku wszedł na ekrany film „Przystanek Woodstock – najgłośniejszy film polski”. Był robiony w technice HD (wówczas zupełna nowość w polskim kinie) i przepisany na taśmę filmową. Udało się mi go zrealizować dzięki wsparciu Jerzego Owsiaka. Po premierze zarzucano mi, że film jest zbiorem teledysków. Ale to jest mój język! Bardziej mnie fascynuje obraz, estetyka, aniżeli treść. A film jest próbą sfotografowania młodzieży w czasie, kiedy zmieniała się Polska.

PF: Czym zajmuje się pan teraz?

YP: Teraz realizuję wspólnie z Radkiem Jachimowiczem ogromny film o trójmiejskiej scenie alternatywnej lat 80. W różnych miastach Polski zapraszam na moje Warsztaty Tworzenia Wideoklipu, gdzie w ciągu trzech intensywnych dni można dowiedzieć się o sztuce wideoklipu więcej niż w ciągu paru lat nauki.




Anna Michalska
Portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja:  11.03.2013
Zobacz również
Złote Taśmy za rok 2012 oficjalnie rozdane!
Off Plus Camera: kryzys, blaxploitation i awangarda
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll