PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
Z Sonią Bohosiewicz o jej rolach w "Podejrzanych zakochanych", "Obławie" i "Syberiadzie polskiej" rozmawia Marcin Zawiśliński.

PortalFilmowy.pl: "Podejrzani zakochani" to farsa czy komedia romantyczna?
Sonia Bohosiewicz: W filmie Sławomira Kryńskiego jest co prawda wątek miłosny, ale to nie jest komedia romantyczna. Myślę, że jest to farsa, i to ta w najlepszym wydaniu, czyli oparta na brytyjskich wzorcach.
 
PF: Grana przez panią postać, prawniczka Barbara, to trochę taka polska Bridget Jones?
 
SB: Bridget Jones była rozkoszną ciapą, a moja Barbara to bardzo inteligentna, samotna kobieta koło czterdziestki. Łączy je może tylko to, że obie poszukują partnera, ale charaktery mają zupełnie inne.


Bartosz Kasprzykowski i Sonia Bohosiewicz w "Podejrzanych zakochanych". Fot. Forum Film Poland.

PF: Barbara pod wpływem kilku lampek wina, wysłała Albertowi z którym flirtuje przez internet, zdjęcie swojej klientki. Czy nadmiar alkoholu to wystarczające wytłumaczenie jej zachowania?
 
SB: Z pewnością nie jest to wystarczające wytłumaczenie, ale Barbara przyparta do muru tak postąpiła. I lawina ruszyła. Razem z Albertem świetnie się dogadywali w internecie, ale bardzo bali się odtrącenia w tzw. realu. Albert też wysłał jej nieswoje zdjęcie...
 
PF: … co w konsekwencji wplątuje ich w serię zaskakujących sytuacji. Zacznie się farsa.
 
SB: Dokładnie tak. Te dwa awatary, które Albert i Barbara powołali do życia, zaczynają spotykać się zamiast nich. To z kolei powoduje kolejną kaskadę tragikomicznych sytuacji. Kula śnieżna toczy się coraz szybciej.
  
PF: Jakie role lubi pani grać bardziej: komediowe czy dramatyczne?
 
SB: Nie umiałabym wybrać. Z innym nastawieniem przychodzę na plan, wiedząc że zaraz zagram coś farsowego, a inne struny muszę nastroić wchodząc w dramat.
 
PF: Jak się pani przygotowuje do komedii?
 
SB: Trzeba przynieść na plan odpowiedni nastrój. Nie da się grać komedii, będąc sfrustrowanym człowiekiem bez pozytywnej energii w sobie. Już o 5 rano, biorąc prysznic, pijąc poranną kawę i jedząc śniadanie, staram się przy okazji pozytywnie nastroić na cały dzień. Bardzo ważną rolę odgrywa tu również reżyser, który pomimo wielu różnych spraw na głowie, musi dbać o odpowiednią atmosferę. Sławek Kryński był w tym wyśmienity. Nawet jeżeli przez chwilę pokrzyczał, to za moment śmiał się razem z nami.
 

Sonia Bohosiewicz jako Barbara w "Podejrzanych zakochanych". Fot. Forum Film Poland.

PF: A jak jest z rolami dramatycznymi?
 
SB: To jest praca bardzo wyczerpująca energetycznie, ale wymaga innego rodzaju skupienia.

PF: W minionym roku zagrała pani wielowymiarową rolę dramatyczną, Hannę Kondolewiczową, w „Obławie” Marcina Krzyształowicza.
 
SB: Byłam pierwszą osobą z obsady, która dostała rolę w ”Obławie”. Scenariusz leżał u mnie na biurku przez 2,5 roku. Bardzo kibicowałam temu projektowi, bo uważałam że tekst jest naprawdę wyjątkowy. Przez cały ten czas byłam w stałym kontakcie z Marcinem i wypytywałam go, kiedy ruszy produkcja.


Sonia Bohosiewicz w "Obławie". Fot.Kino Świat.

PF: Dlaczego ten film tak bardzo panią zainteresował?
 
SB: "Obława" to bardzo rzadki przykład polskiego filmu o wojnie, którego istotą są ludzie ze swoją skomplikowaną psychiką. Do tej pory zazwyczaj robiono wielkie dzieła w rodzaju filmowej panoramy racławickiej. W tym przypadku mamy kameralne, cztery portrety, które być może opowiadają więcej o wojnie niż ogromne sceny batalistyczne. Ta sama historia jest opowiedziana z czterech różnych punktów widzenia. To bardzo inteligentnie skonstruowana opowieść. Ktoś, za kogo teraz trzymamy kciuki, przed momentem uważaliśmy za czarny charakter. Nic nie jest w tym filmie czarno-białe.

PF: Czy "Obława" zmieniła pani postrzeganie wojny?
 
SB: Za każdym razem, kiedy pracuję w takich projektach, dziękuję Bogu, że nie muszę dokonywać takich wyborów jak nasi filmowi bohaterowie. Mnie nie dotyka zagrożenie życia. Wtedy uzmysławiam też sobie, jaką jestem szczęściarą, że żyję w wolnym kraju. Przygotowując się do roli Hanny Kondolewiczowej, rozmyślałam, jak sama bym się zachowała w sytuacji ostatecznej.

PF: Na to samo pytanie musiała pani sobie odpowiadać, przygotowując się do roli Ireny Puc w „Syberiadzie polskiej” Janusza Zaorskiego, filmie który będzie miał premierę już za kilka tygodni.
 
SB: W tym filmie jestem matką dwójki dzieci oraz trzeciego dziecka, które adoptuję tak od serca. Żyjemy na dalekiej Syberii, gdzie ludzie umierają z głodu, zimna, z braku lekarstw. Tam toczy się prawdziwa walka o przetrwanie. Grana przeze mnie bohaterka ma romans z wysoko postawionym Rosjaninem. Nie wiemy, czy kocha go naprawdę czy też kocha w nim możliwość przetrwania. W każdym razie wyobrażam sobie, że można kogoś kochać za to, że daje ci szansę na przeżycie. Kobieta, która ma kilkoro dzieci, zrobi wszystko, żeby one przeżyły.


Sonia Bohosiewicz jako Irena Puc w "Syberiadzie polskiej". Fot. Kino Świat.

PF: Którą postać trudniej było zagrać – tę w „Obławie” czy tę w „Syberiadzie…”?
 
SB: Nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie, ale jeżeli postać jest inteligentnie i konsekwentnie skonstruowana, a potem tak samo poprowadzona przez reżysera, to reszta jest tylko kwestią wyobraźni i umiejętności aktorskich. Obie były dla mnie łatwe, a jednocześnie równie ciężkie emocjonalnie. Może tylko z tą różnicą, że rola w "Syberiadzie..." była dla mnie cięższa fizycznie.

PF: To znaczy?
 
SB: Na przykład musiałam ciągnąć ciało mojego byłego kochanka po śniegu w 20-stopniowym mrozie. Ale to już tylko wspomnienia i anegdoty z planu. Absolutnie warto było się poświęcić, bo na takie role jak w ”Obławie” czy „Syberiadzie..” czasami czeka się całe życie.

Marcin Zawiśliński
Portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja:  30.12.2013
Zobacz również
Z Broadwayu do Hollywood
68. urodziny Sławomira Idziaka
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll