PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
WYDARZENIA
  4.01.2013

O polskiej animacji w roku minionym i o  jej perspektywach na rok 2013 z Jerzym Armatą, krytykiem i znawcą filmu animowanego, rozmawia Marcin Zawiśliński.

Portalfilmowy.pl: Jaki był miniony rok w polskiej animacji?
Jerzy Armata:
To był niezły rok, przede wszystkim dla animacji autorskiej, tej adresowanej do dorosłego widza. Najlepsze okazały się filmy młodych twórców: "Drwal" Pawła Dębskiego, "Papierowe pudełko" Zbigniewa Czapli, „Tajemnica Góry Malaka” Jakuba Wrońskiego, "Dróżnik" Piotra Szczepanowicza, "Carnalis" Anity Kwiatkowskiej-Naqvi. To są jeszcze studenci, ewentualnie świeżo upieczeni absolwenci. Zrobili filmy w różnych technikach, poruszyli wiele tematów, udowadniając, że jedynym ograniczeniem dla artysty jest tylko wyobraźnia. Większość z nich była lub nadal jest związana z łódzką Szkołą Filmową, w której obecnie znajduje się – moim zdaniem - centrum młodej polskiej animacji.

Jerzy Armata. Fot. Paweł Topolski.

PF: Przez lata stolicą polskiej animacji była Bielsko-Biała, potem również Poznań. Skąd ta zmiana miejsca?

JA: Moim zdaniem, wynika to z dwóch powodów. Po pierwsze, opiekunami artystycznymi tych filmów są uznani animatorzy. W Łodzi zajęcia prowadzą m. in. Piotr Dumała, Marek Skrobecki, Mariusz Wilczyński. Po drugie, mistrzowie nie narzucają swojej wizji i pozwalają na wiele młodym filmowcom, jedynie dyskretnie i mądrze im doradzają. Dzięki temu powstają filmy ciekawe, świeże i różnorodne.
Jednak najważniejszym filmowym wydarzeniem minionego roku była dla mnie pełnometrażowa "Droga na drugą stronę" w reżyserii Anci Damian, zrealizowana w koprodukcji polsko-rumuńskiej. Twórcy połączyli tu ze sobą udanie środki wyrazu, jakimi posługuje się kino animowane, dokumentalne i fabularne. Nie bez przyczyny ten film zdobył liczne nagrody na wielu festiwalach filmowych, nie tylko animowanych. Środki animowane zuniwersalizowały problem, który ten film poruszył.

Kadr z filmu "Droga na drugą stronę". Fot. Materiały prasowe.

PF: W ostatnim czasie powiększyła się również mapa festiwali filmów animowanych w Polsce.

JA: Rzeczywiście, mamy coraz więcej festiwali i przeglądów kina animowanego. W ciągu kilku lat poznański Animator wypracował sobie niezwykle mocną pozycję na świecie. Poziom konkursu jest tam wysoki, czego dowodem jest również wzrastająca liczba zgłoszeń. Natomiast na naszym krajowym podwórku dobrą markę ma krakowska OFAFA. Na tym festiwalu można zobaczyć niemal wszystko, co w danym roku zrobiono w polskiej animacji. Filmy są bowiem oceniane w trzech kategoriach: animacja zawodowa, amatorska oraz studencka.
W minionych latach powstało też kilka mniejszych przeglądów, które uzupełniają cały pejzaż festiwalowy. Są to na przykład:  festiwal w Łodzi organizowany przez Sa-Ma-For, katowicki Ars Independent czy też bydgoskie Animocje. Do tego dochodzą znane festiwale, na których są sekcje animacji (na przykład Etiuda & Anima, T-Mobile Nowe Horyzonty, Krakowski Festiwal Filmowy, Planet Doc).
Kilka miesięcy temu udało się też zorganizować dużą wystawę „65 lat animacji dla dzieci”, która teraz jeździ po polskich i zagranicznych festiwalach. Za kilka tygodni w stołecznej Zachęcie zostanie otwarta wystawa poświęcona wybitnemu twórcy Julianowi Antoniszczakowi. W minionym roku wydano też kilka książek poświęconych animacji: "Polska szkoła animacji" Pawła Sitkiewicza, album poświęcony Piotrowi Dumale czy też książkę, którą udało mi się napisać wespół z Joanną Prosińską-Giersz –  „Witold Giersz – malarz ekranu”.

PF: A co z animacją dziecięcą?

JA: Z nią jest zdecydowanie najgorzej, w zasadzie istnieje w formie szczątkowej. W latach 70. powstawało ponad sto filmów animowanych dla najmłodszych widzów rocznie. Teraz roczną produkcję można obejrzeć na jednym seansie. Wbrew pozorom problem nie leży w braku scenariuszy czy też braku zainteresowania twórców tą tematyką. Chodzi o brak pieniędzy i zainteresowania takimi filmami Telewizji, która woli kupować zagraniczne formaty, a to ona powinna być (i kiedyś była) głównym sponsorem animacji dziecięcej, której realizację w dużym stopniu finansowo wspiera PISF, ale bez wymiernej pomocy telewizji publicznej się nie obędzie. Ostatnio pojawiło się jednak małe światełko w tunelu… 

PF: Trzeba też wspomnieć o tym, że w 2012 roku żaden z naszych mistrzów nie zrobił własnego filmu, ale ciągle nad nimi pracują. Czego możemy się zatem spodziewać w 2013 roku?

JA: Witold Giersz, nestor polskiej animacji, pracuje właśnie nad fantastycznym filmem. Mówię fantastycznym, bo widziałem jego fragmenty, które pokazał na Festiwalu T-Mobile Nowe Horyzonty. Film nosi tytuł „Signum” – jest to animacja na wielkich głazach rzecznych, inspirowana skalnym, prehistorycznym malarstwem. Przed nami też film, realizowany w koprodukcji z Polską, autorstwa Ariego Folmana. Ten izraelski reżyser, notabene z polskim paszportem, zainspirował się „Kongresem futurologicznym” Stanisława Lema. W projekcie partycypuje m. in. Opus Film. 
Swój film kończy również Jerzy Kucia. Zostało mu tylko zgranie muzyki. Piotr Dumała realizuje „Hipopotamy”. Wreszcie obraz, na który czekam, chyba najbardziej, czyli pełnometrażowy "Zabij to i wyjedź z tego miasta". Mariusz Wilczyński pracuje nad nim już od kilku lat i robi to w dość niekonwencjonalny sposób. Bardzo długo powstawała ścieżka dźwiękowa, do której teraz reżyser rozrysowuje obraz.

PF: To znaczy?

JA: Głosy do tego filmu podłożyła cała plejada naszych znakomitych artystów, m.in.: Irena Kwiatkowska, Gustaw Holoubek, Andrzej Wajda, Krystyna Janda, Barbara Krafftówna, Anna Dymna, Marek Kondrat, Maja Ostaszewska, Andrzej Chyra, Zbigniew Rybczyński, Tomasz Stańko, a nawet Zbigniew Boniek, który po raz pierwszy pojawi się w filmie, i to animowanym. Film zilustrowany będzie tzw. domową muzyką Tadeusza Nalepy, z którym Mariusz Wilczyński bardzo się przyjaźnił i pomieszkując u niego nagrywał, jak sobie Mistrz wieczorami na gitarze pobrzękiwał. Cały 2013 rok mogą zatem  zdominować mistrzowie polskiej animacji.


Marcin Zawiśliński
Portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja:  31.12.2019
Zobacz również
Niemcy dostrzegli "Pokłosie"
PISF: Większe dofinansowanie dla filmów animowanych
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll