PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
Z Januszem Chodnikiewiczem, reżyserem filmów dokumentalnych i wiceprezesem Stowarzyszenia Filmowców Polskich, laureatem Nagrody SFP 2012, o kondycji polskiego dokumentu i fabuły w mijającym roku rozmawia Marcin Zawiśliński.

Portalfilmowy.pl:  Jaki był ten mijający rok w polskiej kinematografii? 

Janusz Chodnikiewicz: Cieszę się, że polskie kino nawiązało bliski kontakt z widzem. Świadczą o tym takie obrazy jak "W ciemności" Agnieszki Holland, które obejrzało ponad milion widzów czy też "Jesteś Bogiem" Leszka Dawida z prawie półtoramilionową widownią. W przeciwieństwie, na szczęście, do takich filmów jak "Kac Wawa", który kinomani jednoznacznie odrzucili.
Podoba mi się, że tematyka polskich filmów jest zróżnicowana. Z jednej strony mamy takie filmy jak "Pokłosie" Władysława Pasikowskiego, z drugiej zaś – "Dzień kobiet" Marysi Sadowskiej, „Dziewczynę z szafy” Bodo Koksa czy też "Mój rower" Piotra Trzaskalskiego. Do tej listy dodałbym ubiegłoroczne filmy takie jak "Sala samobójców" Jana Komasy oraz "Daas" Adriana Panka.


Janusz Chodnikiewicz, wiceprezes Stowarzyszenia Filmowców Polskich. Fot. A.Gojke.

Pochwał wiele, a spostrzeżenia krytyczne?

JCH: Przede wszystkim nie podoba mi się, że istnieje długa lista filmów, których producenci nie płacą albo płacą z dużym opóźnieniem członkom ekip realizatorskich za wykonaną pracę. Jest to temat wstydliwy, ale niestety nie marginalny.

A w dokumencie, którym przez lata pan się zajmował?

JCH: Ubolewam nad marnowaniem istniejącego tam potencjału artystycznego i społecznego. Powodem takiego stanu rzeczy jest chroniczne niedofinansowanie produkcji filmów dokumentalnych, szczególnie przez telewizje. Dokumenty stają się równocześnie coraz mniej zróżnicowane tematycznie w porównaniu do fabuł, a przez lata było odwrotnie. Z drugiej strony, mimo sukcesów na festiwalach filmowych, nasze filmy dokumentalne nie mogą się przebić do kin.
Chciałbym jednak podkreślić, że poziom polskiego dokumentu nadal jest wysoki. Cieszę się z istnienia czegoś w rodzaju debiutanckiej „stajni” filmów dokumentalnych w Studiu Munka. Jest to możliwe dzięki finansowemu wsparciu nie tylko ze strony SFP, ale także PISF-u i TVP, która dodatkowo daje gwarancję emisji zrealizowanych filmów. Jeśli dany projekt filmowy przejdzie przez sito eliminacji, to jego twórcy mają później zapewnioną także opiekę artystyczną i promocję. Natomiast praca rady artystycznej jest zbliżona do tej, jaka przez lata istniała w zespołach filmowych.

Które dokumenty zwróciły pana szczególną uwagę w 2012 roku?

JCH: Ze względu na swoją oryginalność, nagrodzony na tegorocznym Warszawskim Festiwalu Filmowym "Fuck For Forest" Michała Marczaka. Za niecyniczne podejście do tematu wyróżniłbym również "Życie stylem dowolnym" Adama Palenty. To tylko dwa przykłady, ale dobrych dokumentów powstało w tym roku więcej.
 
Nasi reżyserzy kręcą wiele filmów na poważne, dramatyczne czy wręcz depresyjne tematy. Nie wydaje się panu, że polskiemu kinu brakuje większego dystansu do rzeczywistości, którą opisują, połączonego z uśmiechem, a nawet dowcipem?

JCH: Rzeczywiście, można byłoby sobie życzyć, żeby znowu zrealizowano u nas dobrą komedię, która w umiejętny sposób podpatruje życie. Niestety, nasze współczesne komedie powstają głównie w konwencji serialowej, „romantycznej”. Rozgrywają się wśród mieszkańców luksusowych rezydencji, czyli w realiach nieco bajkowych, mało wiarygodnych. Czekam na taki film jak "Sami swoi" Sylwestra Chęcińskiego, który jest blisko prawdziwego życia. Tego nam dziś brakuje.

Marcin Zawiśliński
Portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja:  29.12.2012
Zobacz również
Najlepsze seriale 2012 roku
75. urodziny Anny Jekiełek-Ciesielskiej
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll