PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
WYDARZENIA
  28.11.2012

Podczas tegorocznej edycji festiwalu Plus Camerimage wyjątkowo dużo mówi się o przyszłości kina. I właśnie w Bydgoszczy, gdzie samemu można się przekonać o wielu technicznych nowinkach, wyraźnie swoje piętno odciska trend, który dla tego dyskursu stanowi pewnego rodzaju kontrapunkt.

Kolejne projekcje przekonują bowiem, że filmowcy stawiają na wszechstronność. Starają się unikać prostych szufladek, z dużą ochotą podejmując twórcze, choć często ryzykowne wyzwania. Stąd przed kilkoma dniami festiwalowa publiczność podziwiać mogła Keanu Reevesa w roli współproducenta czy Bena Afflecka w charakterze reżysera. Tropem młodszego kolegi postanowił pójść Dustin Hoffman, którego oficjalny debiut po drugiej stronie kamery – "Kwartet" zaprezentowany został właśnie w bloku pokazów specjalnych. 

Dustin Hoffman reżyseruje "Kwartet". Fot. materiały prasowe

Pierwsza reżyserska wprawka wybitnego amerykańskiego aktora wypadła nader okazale. Sędziwy debiutant (w tym roku Hoffman obchodził 75. urodziny) rzucił się na głęboką wodę, realizując film na podstawie sztuki Ronalda Harwooda. Wyzwanie to nie lada, bowiem ewentualnych niedociągnięć nie zakryją przecież spektakularne efekty specjalne, a całość, jak przystało na teatralny rodowód, w dużej mierze zasadza się na dialogu. Ryzyko porażki Hoffman ograniczył jednak do minimum, gdyż otoczył się na planie znakomitymi brytyjskimi aktorami. Toteż finalnie na ekranie podziwiać możemy czarujących: Maggie Smith, Pauline Collins, Toma Courtenaya, Michaela Gambona czy popularnego komika Billy’ego Connolly’ego. Rozpisana na kilka głosów historia, która rozgrywa się w domu (a może raczej rezydencji) dla emerytowanych muzyków, z jednej strony stanowi hołd dla wybitnych aktorów, ale i szerzej dla ludzi oddanych sztuce, z drugiej – jest opowieścią o wcale jeszcze nie tak spokojnej starości. Od bohaterów bije bowiem radość życia, witalność – o czym zresztą w jednej ze scen wspomina opiekująca się nimi lekarka – a ograniczenia związane z wiekiem rozwiązywane są tu za pomocą brytyjskiego, a jakże, poczucia humoru. Oglądając "Kwartet", natychmiast rodzą się skojarzenia z „Jeszcze nie wieczór” (2008) Jacka Bławuta. O ile jednak film polskiego reżysera, skądinąd bardzo udany, to pewnego rodzaju autorska, osobista refleksja, o tyle wizja Hoffmana przypomina skrojoną według uznanych, klasycznych miar historię z solidnym potencjałem komercyjnym. 

Pokazywany w konkursie głównym „Hyde Park on Hudson” w reżyserii Rogera Michella zapewnił widzom podobne spektrum emocji. Zresztą odnosząc się do fabuły tego filmu, można powiedzieć, że historia zatoczyła koło. Przed dwoma laty w programie Plus Camerimage znalazł się głośny obraz Toma Hoopera "Jak zostać królem", którego głównym bohaterem był brytyjski monarcha Jerzy VI (brawurowo odgrywany przez Colina Firtha). W filmie Michella jąkający się król także jest obecny (w rolę wcielił się Samuel West), choć tym razem ledwie w drugim planie. Pierwszy bezsprzecznie należy do amerykańskiego prezydenta Franklina D. Roosevelta (świetny Bill Murray) i jego dalekiej kuzynki Margaret, których niespodziewanie zaczyna łączyć coś więcej niż jedynie rodzinne koligacje. Bo choć moment historyczny, w którym usytuowana została akcja „Hyde Park on Hudson”, jest dość szczególny – rok 1939 i początek II wojny światowej – twórców dalece bardziej interesują społeczne konwenanse czy niewinne miłosne zagrywki. No, chyba że sprawy wagi państwowej załatwiane są na pikniku przy hot dogach i coca-coli.

 

Kuba Armata
Portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja:  28.11.2012
Zobacz również
Nejman: Oskar to notoryczny kłamca
Złoty Dinozaur dla „Sowy”
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll