PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU

 

Sporo miejsca podczas 6. edycji festiwalu „Sputnik nad Polską” zajmowała wielka historia. Jednak traktujące o niej filmy odznaczały się  bardzo zróżnicowaną stylistyką.

 

 

 

 

 

 

 

„Twierdza brzeska” to niezwykle wierna rekonstrukcja obrony Brześcia przed niemieckim szturmem, aż do jego zdobycia 30 czerwca. Reżyser Aleksandr Kott zdecydował się nadać opowieści pierwszoosobową narracje nastoletniego Atimowa, choć pełno w niej barwnych postaci, całość okazuje się nużąca w swej niemal dokumentalnej szczegółowości, a cała fabuła właściwie zawiera się w samym tytule. Bardziej epicki jest dramat historyczny „Admirał” Andrieja Krawczuka, przedstawiająca losy jednego z przywódców antybolszewickiej „białej armii” -  Aleksandra Kołczaka. Obraz jest zbliżonym do hollywoodzkich produkcji sztampowym melodramatem, którego centrum zajmuje nie tyle historia, co tragiczny romans. Ciekawie zapowiadający się portret jednego z największych przywódców wszech czasów („Czyngis chan” z 2007 roku) zachwyca rozmachem realizacyjnym, pięknymi kadrami i wnikliwym spojrzeniem na obyczajowe tło – zazwyczaj w epickich opowieściach traktowanych nieco po macoszemu. Jednak nie tylko nie odpowiada na pytanie czym właściwie wyróżniał się mongolski przywódca, ale po prostu tym pytaniem kompletnie nie zaprząta sobie głowy – Chyngis chan w obiektywie Siergieja Bodrowa to  bohater jakich wielu – jest ludzki, honorowy, romantyczny, nie ma w nim ani cienia okrucieństwa, czy, co gorsza, charyzmy. Ciekawiej przestawia się także na wpół naturalistyczna, na wpół alegoryczna historia o carze Iwanie Groźnym  - „Car”Pawła Łungina. Pod fasadą złotych dla Rosji czasów wypływa na wierzch wszechobecna zgnilizna i terror coraz bardziej popadającego w szaleństwo władcy. Historia przekonanego o swojej świętej misji cara przynosi nieco na myśl stylistykę filmów Sokurowa, gdzie w centrum konsekwentnie pozostaje człowiek, a nie wielkie wydarzenia. Konflikt między politycznymi wizjami Iwana Groźnego i zwierzchnika klasztoru na Wyspach Sołowieckich – Filipa, jest dość uniwersalną opowieścią o władzy i destrukcji jednostki. Ostentacyjnie uniwersalny jest konkursowy obraz "Borys Godunow", a to za sprawą przeniesienia akcji z XVII wieku do współczesności. Dzięki temu tragedia Aleksandra Puszkina na wzór chętnie uwspółcześnianych sztuk Szekspira zyskuje zupełnie inny wydźwięk, wolny od historycznych naleciałości dramat międzyludzkich konfliktów.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Ciekawostką rosyjskiego kina z historią w tle są obrazy, w których fakty mieszają się z elementami fantastycznymi. „1612” Władimira Chotinienki (bohatera tegorocznej retrospektywy) ukazuje epizod zajęcia przez Polaków Moskwy i rosyjski triumf nad wrogiem, jako efekt działania sił nadprzyrodzonych. Choć całość wypada dość kuriozalnie, ciekawie ogląda się inne ujęcie naszych rodaków – bezwzględnych, potężnych okrutników, siejących postrach wśród wrogów. Magia pojawia się nieoczekiwanie w „Białym Tygrysie” (rosyjskim kandydacie do tegorocznych Oscarów). Akcja filmu rozgrywa się w ostatnich miesiącach wojny, podczas odwrotu armii niemieckiej i bliskiego zwycięstwa Armii Czerwonej. Cudem uratowany radziecki czołgista przekazuje elektryzujące wieści o niezwykłym czołgu, który sieje zniszczenie. Tę opowieść wariata potwierdza niemiecki dowódca, przekonując, że Biały Tygrys jest emanacją niemieckiego ducha. Karen Szachnazarow bardziej niż na historycznych realiach skupia się na własnej, metaforycznej wizji historii. Ale najdoskonalszym połączeniem wydarzeń historycznych z lokalnym kolorytem i historiozofią jest film „Żyła sobie baba” Andrieja Smirnowa (w Polsce znanego przede wszystkim jako odtwórca jednej z dwóch głównych ról „Eleny” Zwiagincewa). Choć widziana z perspektywy prostej wieśniaczki nieustanna krwawa pożoga, w której I wojna światowa przechodzi gładko  w bolszewicką rewolucję, a następnie w Wojnę Ojczyźnianą, zachowuje pełny realizm, jej pesymistyczna wymowa przywołuje echa psychodelicznego "Idź i patrz" Elema Klimowa z 1985 roku. Spojrzenie rosyjskich twórców na własną historię często bywa realizacyjnie ryzykowne, ale nie sposób odmówić im pomysłowości i odwagi,  których często brakuje polskiej kinematografii.

Rosyjska historia jak i współczesność w filmowym obiektywie ubierają się w podobne ponure szaty. „Konwój” Aleksieja Mizgiriowa to psychologiczno-obyczajowy dramat, rządzący się logiką i stylistyką kina noir, jego niejednoznaczny moralnie bohater gubi się jednakowo w ciemnych zaułkach Moskwy i własnego umysłu.

Feministyczna perspektywa terroryzmu i rodzinny dramat zarazem przedstawia w „Obcej matce” Denis Rodimin (według jego scenariusza powstał inny konkursowy film „Duchless”). Echa Dostojewskiej moralności pobrzmiewają w „Córce” Natalii Nazarowej, której bohaterowie staną wobec nierozwiązywalnego konfliktu między obowiązkiem sumienia i systemem wartości. Autorem najbardziej chyba ponurej wizji współczesności jest Wasilij Sigariew. „Żyć” łączy trzy historie straty bliskich. Ci, którzy pozostali trwają w czarnej melancholii, w której czas nie przynosi ukojenia, a jednie pogłębia bolesne rozpamiętywanie. Prywatne dramaty powiązane są silnie z pesymistyczna wizją rosyjskiego społeczeństwa, opanowanego przez bierność i beznadzieję. Na szczęście nie  wszystkie filmy, które znalazły się w konkursie tegorocznej edycji to obrazy ponure i tragiczne. Obok farsowego „Chapiteau show” mrok rozświetla „Kokoko” Awdotji Smirnowa pogodna historia trudnej przyjaźni dwóch kobiet – jednej dobrze ułożonej, wykształconej, chętnie niosącej pomoc mieszkanki Petersburga i drugiej – na pozór zupełnie próżnej i egocentrycznej prostaczki z małej miejscowości. Podobnie jak w „Żyć” tutaj także kameralną opowieść przenika diagnoza współczesnej Rosji i jej obywateli wciąż nie do końca zadomowionych w świecie i pogodzonych ze sobą. Całkowicie wolny od społecznego ciężaru i „dostojewszczyzny”  jest z kolei „Będę przy tobie” Pawła Ruminowa – to prostolinijna w swej chęci budzenia wzruszenia i nadziei historia śmiertelnie chorej matki gorączkowo szukającej rodziców zastępczych dla swego syna Mitii. Bohaterka z wyrzutem spogląda w puste Niebo, ale potrafi zdobyć się też na komiczne katharsis, nierzadko wprawiając w konsternację otoczenie.  Ruminow z wielką przenikliwością przygląda się jednostce oscylującej między rozpaczą a chęcią zachowania resztek godności w obliczu śmierci. Gdyby zaryzykować bardziej ogólne spojrzenie na najnowsze kino rosyjskie, prezentowane na festiwalu, reżyserzy najwyraźniej nie mogą się nadziwić jak człowiek jest w stanie tak konsekwentnie nie wyciągać wniosków z historycznego bagażu. W przeciwieństwa do filmowych autorów pogrążona w mroku i szukająca pocieszenia na dnie butelki wódki Rosja boi się patrzeć wstecz.

 

 

 

 

 


 

 

 

 

Ludwika Mastalerz
Portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja:  26.11.2012
Zobacz również
Stalker XXI wieku z Meną Suvari
W wieku 83 lat zmarł Jose Luis Borau
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll