Chyba nikt w polskim show-biznesie nie ma tak jednoznacznie pozytywnego wizerunku jak on i chyba nikt nie stał się w takim stopniu jego zakładnikiem.
Artur Żmijewski w filmie "Mój rower". Fot. ITI Cinema
Obecna widownia kinowa zna go również przede wszystkim z jasnej strony: role rotmistrza Andrzeja z „Katynia” Andrzeja Wajdy czy amanta z „Nigdy w życiu” Ryszarda Zatorskiego zrobiły z niego ikonę pożądanych cnót męskich i narodowych. Mało kto już pamięta rolę Radosława Wolfa z „Psów 2” Władysława Pasikowskiego sprzed 20 niemal lat, a rolę wiarołomnego męża, Jerzego Kutera, niesprawiedliwie oskarżonego o morderstwo ciężarnej kochanki, mało kto miał okazję docenić. Bardzo dobry "Bezmiar sprawiedliwości" Wiesława Saniewskiego jest niemal nieznany. Film niezasłużenie przepadł w kinach, a wraz z nim bohater Żmijewskiego. Aktor stworzył poruszającą i niejednoznaczną postać, ofiarę skorumpowanego i bezdusznego wymiaru sprawiedliwości.
Również rolą w „Moim rowerze” Piotra Trzaskalskiego aktor daleko odskakuje od postaci Ojca Mateusza, ale przecież jej nie zaprzecza. I choć Pawłowi Starnawskiemu bliżej do Radosława Wolfa niż do skromnego kapłana z Sandomierza, to przecież nie jest to wcielenie zła na miarę Hannibala Lectera. Rola w filmie Trzaskalskiego nie zamyka Żmijewskiemu drogi powrotnej. Jest za to jednym z filarów, na których opiera się "Mój rower". Wiele zasłużonych pochwał płynie pod adresem amatorów: Michała Urbaniaka i młodziutkiego Krzysztofa Chodorkowskiego, którzy w filmie zagrali odpowiednio ojca i syna bohatera Żmijewskiego. Jednak to jego rola jest najtrudniejsza: gra najmniej sympatyczną postać, przeciwko charyzmatycznemu bohaterowi Urbaniaka i wdzięcznemu Chodorkowskiego. A jednak potrafi sprawić, że widzowie nie odwracają się od jego bohatera. Rola w filmie Trzaskalskiego dowodzi niegasnącego talentu aktora. Warto pamiętać, że Żmijewski to aktor, który na początku swojej kariery zagrał u Konwickiego w „Lawie” Gustawa-Konrada i u Zanussiego w „Stanie posiadania”. Obie role zostały nagrodzone.
Występuje w teatrze i spektaklach teatru telewizji. Został nagrodzony Telemaską (dwukrotnie) i Nagrodą im. Stefana Treugutta za rolę w spektaklu „Edward II” z 2002 roku.
O Żmijewskim w swoim ostatnim kryminale wspomniał Zygmunt Miłoszewski. Nawet jeśli chciał dokuczyć aktorowi o tak nieposzlakowanym wizerunku, uznał go za ikonę, bez której Sandomierz – w którym rozgrywa się akcja kryminału – nie może się obejść. Słowem: aby samemu znaleźć miejsce w sercach i umysłach sandomierzan, uznał, że musi zdetronizować Żmijewskiego.