PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
WYDARZENIA
  21.10.2012
Reżyser Maciej Ślesicki, który przez wiele lat pracował z Przemysławem Gintrowskim, wspomina zmarłego artystę:

"Jeszcze jako licealista wydawałem w podziemiu kasety z jego piosenkami. Wtedy się poznaliśmy. Poza tym Przemysław zawsze był związany z filmem. Znaliśmy się od bardzo dawna.

Przemek napisał muzykę do jednej z moich etiud studenckich. Ten film nazywał się "Piłka". Zrobił to za darmo, z czystej przyjaźni. Później napisał muzykę do trzech moich już dorosłych filmów do "Tato", "Show" oraz "Trzy minuty. 21:37". Skomponował także muzykę do "13 posterunku". Przez cały czas byliśmy blisko ze sobą.

Przemek był wspaniałym artystą. Gdy pisał muzykę do filmu interesowało go wszystko. Począwszy od scenariusza, zdjęć, przez aktorów. Był bardzo zaangażowany w cały proces powstawania filmu, czy serialu. Był bardzo twórczy.

Przemek był jednym z niewielu polskich kompozytorów, którego muzyka + robiła film+ , czyli pomagała filmowi ilustrować emocje. Miał wielki dar do komponowania, pisania pięknych melodii.

Na jego piosenkach wychowałem się nie tylko ja, ale też moje dzieci. To jest niepowetowana strata. Drugiej takiej osoby, jak Przemek w Polsce nie ma. On jest niezastąpiony".


Przemysław Gintrowski, fot. tvp.pl

Przemysława Gintrowskiego wspomina pieśniarz i poeta, założyciel grupy balladowej Po Drodze Marek Gałązka:


"Z Przemkiem spotkaliśmy się parokrotnie na wspólnych koncertach. My, grupa Po Drodze - byliśmy młodym zespołem. W sytuacji, gdy ktoś ma pozycję, a ktoś młody wchodzi, to odczuwa się protekcjonalizm wobec debiutanta. On był przecież już znanym artystą, posiadającym renomę. Zupełnie tego nie odczuwaliśmy. Był człowiekiem bardzo sympatycznym, przyjacielskim, nawet bardziej otwartym niż Jacek Kaczmarski. Spotkaliśmy się, pamiętam, w przelocie na wspólnym koncercie, na OPPA-ie (Ogólnopolski Przegląd Piosenki Autorskiej w Warszawie -PAP)  w połowie lat 80.

Ostatnie nasze spotkanie miało miejsce na koncercie pamięci Jacka Kaczmarskiego. Było to trzy albo cztery lata temu, graliśmy w kościele św. Jana w Gdańsku. Duży, wspólny koncert, wspaniała obsada: Mirek Czyżykiewicz Jacek Kleyff, Tosia Krzysztoń, Andrzej Garczarek, Przemek Gintrowski i moja skromna osoba. Świetny koncert, Przemek zagrał bardzo dobrze. Ale nie poznałem go wtedy: strasznie zeszczuplał i wyglądał rzeczywiście, jakby trawiła go jakaś choroba, ale na scenie był w znakomitej formie.

To był wspaniały artysta, śpiewał niezwykłym, zachrypniętym głosem. Nie ukrywam, że sam w utworach, w których trzeba było użyć siły, mocy głosu wzorowałem się na jego sposobie śpiewania. Żałuję, że Przemek nie eksponował bardziej swojego talentu wokalnego.

To jest kolejna strata. Przemek należał do ludzi, którzy tworzyli szalenie ważny nurt w polskiej muzyce i kulturze. Teraz był trochę zapomniany, opuszczony przez media. Paradoksalnie - ta śmierć może przypomni o tym, że istnieją tacy artyści".

Andrzej Celiński, polityk, były minister kultury, działacz opozycji demokratycznej o zmarłym w sobotę Przemysławie Gintrowskim:

"Zetknąłem się z nim i jego muzyką już w latach 70. Słyszałem go po raz pierwszy na jakimś prywatnym koncercie. Występował razem z Jackiem Kaczmarskim(...). Jego muzyka miała ogromne, wręcz rewolucyjne, znaczenie dla opozycji demokratycznej. Z jednej strony było to niezwykle trafne, odnosiło się do naszych emocji wprost, z drugiej    strony odbieraliśmy ją, jako element wsparcia duchowego dla tego, co robimy. W tamtym czasie tworzyliśmy zwarte wewnętrznie środowiska, ale zupełnie obce w społeczeństwie. Mieliśmy (...) poparcie od najbliższych przyjaciół, od bliskich nam - to wynikało z oczywistości moralnej: co jest dobre, a co jest złe - jednocześnie mieliśmy poczucie, że jesteśmy wyspą na morzu innych ludzi.

Kiedy (...) słyszało się Gintrowskiego, Kaczmarskiego, Kleyffa, Kelusa (...) to odkrywało się, że ludzie naznaczeni, dotknięci palcem przez Pana Boga - bo tak odbieraliśmy ich muzykę, teksty - wyrażają nasze potrzeby emocjonalne, odnoszą się do naszych emocji. To było niezwykłe, wzmacniające.

Gdy słyszałem ich muzykę czułem się pewniej (...) Raptem okazywało się, że nie tylko najbliżsi przyjaciele, ale także ludzie, których nie znałem osobiście, ale ceniłem za artyzm i talent, myślą tak samo, przeżywają to samo. To było bardzo ważne. W moim środowisku, jak tylko poszła wieść, że gdzieś zaraz będzie koncert w prywatnym mieszkaniu stawiało się jak najszybciej kilkadziesiąt osób".


EJ
PAP
Ostatnia aktualizacja:  31.12.2013
Zobacz również
Krótkometrażówki Pixara kontratakują!
O Janie Rybkowskim w Ostrowcu Świętokrzyskim
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll