Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Czy pamiętasz tę noc w tataraku? Tej nocy w tataraku nie pamiętam, ale pamiętam sekretarza wiadomej partii, który się skarżył się publicznie, że władza zrobiła wszystko, co było w jej mocy, by ludziom żyło się dostatniej, ale naród tego nie docenił i dlatego… I dlatego trzeba zmienić naród.
Działo się to wprawdzie w odległej przeszłości, bo w epoce późnego Gierka, ale –jak mówi stare przysłowie- gdy rozum śpi, budzą się hormony, więc podobny styl myślenia ma i teraz aktywnych wyznawców. Oto jeden z nich, dziennikarz, redaktor i publicysta, Grzegorz Miecugow na łamach największej polskiej gazety mówi tak: „Dziś największą słabością mediów jest odbiorca. Gdy mówimy o tabloidyzacji mediów, to mówimy właśnie o tabloidyzacji odbiorców”.
Jako przykłady GM podaje popularność różnych programów i transmisji w TVN24.
Działo się to wprawdzie w odległej przeszłości, bo w epoce późnego Gierka, ale –jak mówi stare przysłowie- gdy rozum śpi, budzą się hormony, więc podobny styl myślenia ma i teraz aktywnych wyznawców. Oto jeden z nich, dziennikarz, redaktor i publicysta, Grzegorz Miecugow na łamach największej polskiej gazety mówi tak: „Dziś największą słabością mediów jest odbiorca. Gdy mówimy o tabloidyzacji mediów, to mówimy właśnie o tabloidyzacji odbiorców”.
Jako przykłady GM podaje popularność różnych programów i transmisji w TVN24.
Mocne, nie?! W przełożeniu na ludzki język to jest syndrom sekretarza: my dla narodu wszystko, a on niewdzięczny tylko narzeka. My robimy świetną, dynamiczną telewizję, w której troska o widza - co oznacza totalną wiarygodność, rzetelność dziennikarską, wielość i różnorodność opinii - jest dobrem nadrzędnym, a tu widz jeden z drugim ma nas w nosie. „To, że filmy Woody`ego Allena chodzą po godzinie 23.00, to nie jest wybór właściciela telewizji. To wybór widza, który chce o 20.00 oglądać rozrywkę przaśną. Telewizje komercyjne zwracają się w stronę większości, która woli ‘naparzankę’” - jak elegancko ofertę filmową i rozrywkową stacji telewizyjnych nazywa Grzegorz M.
Oczywiście, nie mówi o jakie stacje chodzi, ale możemy być chyba pewni, że pewnie nie chodzi o pewną żółto-niebieską telewizję, która filmy Woddy`ego Allena i Ingmara Bergmana nadawała permanentnie w tzw. prime time’ie, a tylko od niechcenia i późną nocą różne mniej lub bardziej tandetne formaty i seriale.
Ale sprytnie czołowy wywiadowca TVN24, obecny na ekranie od wczesnego rana do późnej nocy, omija przyczyny owego zgłupienia, schamienia i zdziczenia obyczajowo-estetycznego widowni, bo tak w praktyce należy rozumieć pojęcie tabloidyzacji. Uskarża się, że gawiedź nie chciała słuchać opiniotwórczej dyskusji o genezie nadchodzącego kryzysu. Wolała za to ekranowe popisy Nelly Rokity i Andrzeja Leppera. Jeśli były to programy tak fatalnie prowadzone przez nieprzygotowanych kolegów Miecugowa, jakie i teraz grasują ramówce jego kanału, to trudno się dziwić narodowi, że wolał igrzyska. A poza tym, po co TVN24 transmitował konferencje prasowe wspomnianych „polityków”, bo przecież nie ze względu na głębię przemyśleń obojga wspomnianych czy ich telewizyjne osobowości. Jak się pokazuje zły kabaret, to już samo pokazywanie nobilituje go w takim stopniu, że urasta do rangi dobrego a przynajmniej akceptowanego kabaretu. A ten już można oglądać.
Grzegorz M. nie poświęca też ani słowa sztandarowej audycji informacyjnej swej stacji, czyli Faktom. A te od dawna spełniają swą podstawową rolę w bardzo ograniczonym zakresie, jeśli zaś informują, to jakby od niechcenia i bardzo wybiórczo. Przy tym owa wybiórczość nie wynika z preferencji politycznych czy towarzyskich, a po prostu z lenistwa, wygody, myślenia inaczej. Wydawcy Faktów uwielbiają za to- szczególnie w weekendy- emitować wielominutowe felietony, autoreklamowe materiały i ciekawostki ze świata. Kiedy szef magazynu opuszcza swe stanowisko na sobotnio-niedzielną kanikułę, jego podopieczni nawet nie starają się markować pracy. Być może, podobnie jak redaktor M., zauważyli już wcześniej, że widownia pokazuje im pilotem pewien obraźliwy gest.
Ale Miecugow nie ma sobie i kolegom nic do zarzucenia. W jego cyrku zmienić trzeba publiczność, a nie małpy. W wielu poważnych stacjach taki wniosek wywołałby skandal, ale na Wiertniczej mają inne zmartwienia niż nieodpowiedzialny, kuriozalny i zwyczajnie niemądry wywiad jednego z gwiazdorów.
Oczywiście, nie mówi o jakie stacje chodzi, ale możemy być chyba pewni, że pewnie nie chodzi o pewną żółto-niebieską telewizję, która filmy Woddy`ego Allena i Ingmara Bergmana nadawała permanentnie w tzw. prime time’ie, a tylko od niechcenia i późną nocą różne mniej lub bardziej tandetne formaty i seriale.
Ale sprytnie czołowy wywiadowca TVN24, obecny na ekranie od wczesnego rana do późnej nocy, omija przyczyny owego zgłupienia, schamienia i zdziczenia obyczajowo-estetycznego widowni, bo tak w praktyce należy rozumieć pojęcie tabloidyzacji. Uskarża się, że gawiedź nie chciała słuchać opiniotwórczej dyskusji o genezie nadchodzącego kryzysu. Wolała za to ekranowe popisy Nelly Rokity i Andrzeja Leppera. Jeśli były to programy tak fatalnie prowadzone przez nieprzygotowanych kolegów Miecugowa, jakie i teraz grasują ramówce jego kanału, to trudno się dziwić narodowi, że wolał igrzyska. A poza tym, po co TVN24 transmitował konferencje prasowe wspomnianych „polityków”, bo przecież nie ze względu na głębię przemyśleń obojga wspomnianych czy ich telewizyjne osobowości. Jak się pokazuje zły kabaret, to już samo pokazywanie nobilituje go w takim stopniu, że urasta do rangi dobrego a przynajmniej akceptowanego kabaretu. A ten już można oglądać.
Grzegorz M. nie poświęca też ani słowa sztandarowej audycji informacyjnej swej stacji, czyli Faktom. A te od dawna spełniają swą podstawową rolę w bardzo ograniczonym zakresie, jeśli zaś informują, to jakby od niechcenia i bardzo wybiórczo. Przy tym owa wybiórczość nie wynika z preferencji politycznych czy towarzyskich, a po prostu z lenistwa, wygody, myślenia inaczej. Wydawcy Faktów uwielbiają za to- szczególnie w weekendy- emitować wielominutowe felietony, autoreklamowe materiały i ciekawostki ze świata. Kiedy szef magazynu opuszcza swe stanowisko na sobotnio-niedzielną kanikułę, jego podopieczni nawet nie starają się markować pracy. Być może, podobnie jak redaktor M., zauważyli już wcześniej, że widownia pokazuje im pilotem pewien obraźliwy gest.
Ale Miecugow nie ma sobie i kolegom nic do zarzucenia. W jego cyrku zmienić trzeba publiczność, a nie małpy. W wielu poważnych stacjach taki wniosek wywołałby skandal, ale na Wiertniczej mają inne zmartwienia niż nieodpowiedzialny, kuriozalny i zwyczajnie niemądry wywiad jednego z gwiazdorów.
Janusz Kołodziej
Portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja: 27.09.2012
Znamy laureatów Mistrzowskiego Kursu Krytyki Filmowej
Dawid Ogrodnik na Festiwalu Filmoteki Szkolnej
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024