PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
WYDARZENIA
  25.08.2012
Bez filmu "Dziewczyny do wzięcia" nie byłoby "Warszawy do wzięcia". Dokument Karoliny Bielawskiej i Julii Ruszkiewicz powstał prawie 40 lat później, a za bohaterki ma - podobnie jak komedia Kondratiuka - nieporadne dziewczyny przyjeżdżające z prowincji do „wielkiego świata”.

Czy to zbieżność zamierzona? - Film Janusza Kondriatuka jest dla nas filmem kultowym i gdy znalazłyśmy w gazecie notkę o tym, że w Warszawie organizowany jest kurs aktywizacji zawodowej dla dziewczyn z terenów byłych PGR-ów, stwierdziłyśmy, że jest to świetny pomysł, aby zobaczyć jak wyglądają współczesne dziewczyny do wzięcia – mówi Karolina Bielawska.


"Warszawa do wzięcia", fot. Eureka Media

Bohaterki dokumentu - Ania, Ilona i Gosia - nie mają nic do stracenia. W ich rodzinnych miejscowościach - Głodowie i Zalesiu - czekało na nie bezrobocie. W ramach programu otrzymały półroczne zakwaterowanie, zajęcia z pedagogiem i doradcą zawodowym, pomoc przy pisaniu CV. Cel: znalezienie pracy i rozpoczęcie życia w mieście na własną rękę.

"Warszawa do wzięcia" wpisuje się w nurt dokumentu obserwacyjnego, gdzie twórca towarzyszy bohaterowi w procesie, którego finału nie zna i nie może znać. - Pracowałyśmy nad tym filmem dwa i pół roku - dodaje Julia Ruszkiewicz. - Dziewczyny pozwoliły nam bardzo się do siebie zbliżyć. To były najbardziej zdeterminowane uczestniczki programu społecznego, który filmowałyśmy. Ale nawet im nie udało się zostać w stolicy. Zachowywały się bezwolnie, jakby im nie zależało. Nie mogłyśmy zrozumieć, skąd bierze się taka postawa. Czasem miałyśmy wrażenie, że nam zależy bardziej niż im.

Kamera towarzyszy bohaterkom w zmaganiu ze światem zupełnie nowych zjawisk. Śledzi ich wyobcowane wędrówki po pustkowiach galerii handlowych, makietach lepszego życia. Z kadrów przebija smutek. To nie jest historia „jednej na milion”, która uspokaja sumienie w przekonaniu: jeśli jednej się udaje, to znaczy, że jak się chce, to można, a reszta jest sama sobie winna.


"Warszawa do wzięcia", fot. Eureka Media

- Zetknęłyśmy się ze zjawiskiem biedy mentalnej, te dziewczyny nie dostały tego, co my uważamy za niezbędną podstawę – komentują swój film reżyserki. - Rodzina, otoczenie – nie nasączyły ich pewnością, że mogą same o sobie decydować, dążyć do czegoś, czy coś budować. Bieg historii, przemian ustrojowych, wyrzucił je poza margines.
- Ale one nie poddają się, mimo wszystko podejmują wysiłek – przyjeżdżają, by realizować marzenia – skromne, niedokładnie sprecyzowane, jak ‘zostać fryzjerką’ – podkreślają realizatorki.

Bohaterki Kondratiuka po spotkaniu z chłopakami w stolicy, utrzymują się w iluzorycznym przekonaniu o nawiązaniu poważnej znajomości, choć w gruncie rzeczy było to jedynie przypadkowe spotkanie. Kondratiuk rozpina swoja fabułę na ironicznej klamrze – pociąg przywozi i zabiera tytułowe dziewczyny, sytuacja ma charakter powtarzalny. Sen o Warszawie śniony jest co sobota.


"Warszawa do wzięcia", fot. Eureka Media

Z dziewczynami przyjeżdżającymi do stolicy Anno Domini 2009 jest inaczej, one pozbywają się złudzeń w zetknięciu z wielkim miastem. Przyjeżdżają, aby coś zdobyć, ale są rozbitkami, nie konkwistadorkami. Program społeczny wyposaża je w nietypową wiedzę z zakresu savoir vivre – jak posługiwać się sztućcami przy wykwintnej kolacji. Ale te widelce i noże nie będą narzędziami w ich rękach, prędzej posłużą się nimi klienci restauracji, w której pracuje jedna z nich. Eksperyment zgodny z zasadą „Dostarczyć nie rybę, a wędkę” nie powiedzie się.

Jak w filmie "Dziewczyny do wzięcia" – odjeżdżają do domów. Jedna wraca do chłopaka, który właśnie wyszedł z więzienia. Będzie dla niego przyrządzać jajka sadzone, podawać mu piwo. Ale będzie mieć kogoś własnego. I własne miejsce. Tutaj kończy się proces dokumentalnej obserwacji, bohaterki godzą się z losem, a reżyserkom nie pozostaje nic innego jak respektować ich wybory.

Zapraszamy także do przeczytania tekstu o "Dziewczynach do wzięcia" >>>

Edyta Jarząb
portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja:  25.08.2012
Zobacz również
Pitt i Washington u reżysera "Syriany"
Z Nowego Jorku na pustynię
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll