Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
W konkursie polskich krótkich fabuł – podobnie jak w konkursie dokumentów – znalazły się wyłącznie filmy młodych. A i poziom nie okazał się gorszy. Siła tych etiud tkwi głównie w różnorodności, zarówno formy, jak i treści.
O nagrody ubiega się aż 27 filmów. W ubiegłym roku triumfowała błyskotliwa "Basia z Podlasia" Aleksandra Dembskiego, zrealizowana – w ramach projektu „30 minut” – w warszawskim Studiu Munka. Kierowane przez Dariusza Gajewskiego Studio nadal trzyma wysoki poziom. Najlepszym dowodem: inspirowana Szekspirowskim dramatem „Romeo i Julia” historia rozgrywająca się w kibolskim środowisku małego miasteczka, gdzie właśnie mają odbyć się piłkarskie derby, zatytułowana "Serce do walki" Tomasza Matuszczaka, czy intrygująco opowiedziany "Konfident" Rafała Kapelińskiego, przekorna przypowieść o lustracyjnych pułapkach.
"Serce do walki", fot. Piotr Twardowski/Studio Munka
Do komunistycznej przeszłości wraca również niezwykle solidnie zainscenizowany "Portier z hotelu Mewa" Michała Janówa z Wydziału Radia i Telewizji Uniwersytetu Śląskiego. Do arcydzieła Friedricha Wilhelma Murnaua nawiązuje nie tylko tytułem, jest to bowiem opowieść o osaczeniu człowieka przez rzeczywistość, w tym przypadku rzeczywistość przesiąkniętą na wskroś peerelowską ideologią. Tytułowy portier próbuje wiernie jej służyć, i wychodzi na tym podobnie jak Munkowski Piszczyk. W filmie Janówa główną rolę zagrał Arkadiusz Jakubik – aktor, reżyser, producent, wokalista rockowy. I uczynił to znakomicie, podobnie jak w inspirowanej prozą Franza Kafki, bardzo dobrej etiudzie Kordiana Kądzieli "Muka!", nakręconej również w katowickiej uczelni.
Aktorstwo jest w ogóle dobrą stroną wielu studenckich etiud. Wystarczy wymienić role Tomasza Schuchardta w "Idziemy na wojnę!" Krzysztofa Kasiora, a także Sylwii Juszczak, Piotra Głowackiego i Jacka Braciaka w „Sowie” Marty Karwowskiej, czy całą obsadę (z Marianem Dziędzielem na czele) „Serca do walki” albo opartego na prozie Marka Nowakowskiego filmu Mateusza Głowackiego "Kiedy ranne wstają zorze". Ten ostatni film jest wart większej uwagi. Zakładowa wycieczka na grzybobranie. Wódka leje się szerokim strumieniem, wspólne śpiewy, obłapywania, bratanie się dyrekcji z załogą. Wzajemne sponiewieranie się. Znów przywołanie peerelowskich czasów. Ale czy tak wiele się zmieniło? Czy korporacyjne wyjazdy integracyjne różnią się aż tak bardzo?
Cechą wspólną polskich krótkich fabuł (i dokumentów), realizowanych przez młodych twórców jest to, że rozgrywają się tu i teraz. Na łamach portalu od kilku dni toczy się dyskusja pod hasłem „Dokument ucieka z Polski”. Młode kino nie ucieka. Może brak kasy, a może nasza rzeczywistość jest nie mniej intrygująca?
Zakończyły się we Wrocławiu już wszystkie konkursy, niedzielnego wieczoru poznamy werdykt. Polskie filmy oceni jury złożone wyłącznie z cudzoziemców. Bardzo ciekawe będzie to spojrzenie z oddali – na nas i nasze sprawy.
O nagrody ubiega się aż 27 filmów. W ubiegłym roku triumfowała błyskotliwa "Basia z Podlasia" Aleksandra Dembskiego, zrealizowana – w ramach projektu „30 minut” – w warszawskim Studiu Munka. Kierowane przez Dariusza Gajewskiego Studio nadal trzyma wysoki poziom. Najlepszym dowodem: inspirowana Szekspirowskim dramatem „Romeo i Julia” historia rozgrywająca się w kibolskim środowisku małego miasteczka, gdzie właśnie mają odbyć się piłkarskie derby, zatytułowana "Serce do walki" Tomasza Matuszczaka, czy intrygująco opowiedziany "Konfident" Rafała Kapelińskiego, przekorna przypowieść o lustracyjnych pułapkach.
"Serce do walki", fot. Piotr Twardowski/Studio Munka
Do komunistycznej przeszłości wraca również niezwykle solidnie zainscenizowany "Portier z hotelu Mewa" Michała Janówa z Wydziału Radia i Telewizji Uniwersytetu Śląskiego. Do arcydzieła Friedricha Wilhelma Murnaua nawiązuje nie tylko tytułem, jest to bowiem opowieść o osaczeniu człowieka przez rzeczywistość, w tym przypadku rzeczywistość przesiąkniętą na wskroś peerelowską ideologią. Tytułowy portier próbuje wiernie jej służyć, i wychodzi na tym podobnie jak Munkowski Piszczyk. W filmie Janówa główną rolę zagrał Arkadiusz Jakubik – aktor, reżyser, producent, wokalista rockowy. I uczynił to znakomicie, podobnie jak w inspirowanej prozą Franza Kafki, bardzo dobrej etiudzie Kordiana Kądzieli "Muka!", nakręconej również w katowickiej uczelni.
Aktorstwo jest w ogóle dobrą stroną wielu studenckich etiud. Wystarczy wymienić role Tomasza Schuchardta w "Idziemy na wojnę!" Krzysztofa Kasiora, a także Sylwii Juszczak, Piotra Głowackiego i Jacka Braciaka w „Sowie” Marty Karwowskiej, czy całą obsadę (z Marianem Dziędzielem na czele) „Serca do walki” albo opartego na prozie Marka Nowakowskiego filmu Mateusza Głowackiego "Kiedy ranne wstają zorze". Ten ostatni film jest wart większej uwagi. Zakładowa wycieczka na grzybobranie. Wódka leje się szerokim strumieniem, wspólne śpiewy, obłapywania, bratanie się dyrekcji z załogą. Wzajemne sponiewieranie się. Znów przywołanie peerelowskich czasów. Ale czy tak wiele się zmieniło? Czy korporacyjne wyjazdy integracyjne różnią się aż tak bardzo?
Cechą wspólną polskich krótkich fabuł (i dokumentów), realizowanych przez młodych twórców jest to, że rozgrywają się tu i teraz. Na łamach portalu od kilku dni toczy się dyskusja pod hasłem „Dokument ucieka z Polski”. Młode kino nie ucieka. Może brak kasy, a może nasza rzeczywistość jest nie mniej intrygująca?
Zakończyły się we Wrocławiu już wszystkie konkursy, niedzielnego wieczoru poznamy werdykt. Polskie filmy oceni jury złożone wyłącznie z cudzoziemców. Bardzo ciekawe będzie to spojrzenie z oddali – na nas i nasze sprawy.
Jerzy Armata
Portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja: 28.07.2012
Nowe Horyzonty: Uwierz w ducha
"Jeż Jerzy" zwycięża w Korei
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024