PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
"Dawno temu, w czasach, gdy po ziemi chadzali bogowie, wierzchołek Kagu rywalizował ze szczytem Miminashi o miłość góry Unebi. Od tamtej pory, aż po nasze ulotne czasy, mężczyźni walczą o względy kobiet". Niech słowa, które padają na początku "Hanezu" (2011), skromnego melodramatu Naomi Kawase, posłużą za motto kolejnego spojrzenia na nowohoryzontową sekcję Panorama.

Nie wiemy czy Kayoko (Hako Ohshima), bohaterka "Hanezu", nosi dziecko swojego męża czy kochanka Takumi. Nie wiadomo nam również, czy do zdrady popchnęły ją własne uczucia, czy sentymenty przodków. Być może trójkąt miłosny, w który się uwikłała, to kolejna wersja melodramatu napisanego przed wiekami dla gór z Asuki, kolebki japońskiej kultury. Tytuł filmu Naomi Kawase (nagrodzonej w 2007 roku w Cannes „Las w żałobie") to stare określenie na kolor czerwieni. Dyskretna obecność tej barwy od początku zapowiada tragiczny finał. Nie zdajemy sobie z tego sprawy aż po ostatnią sekwencję i dopiero ponowna lektura "Hanezu" odsłoni staranną konstrukcję. Reżyserka jest niezwykle oszczędna (by nie powiedzieć: skąpa), zdradzając nam kluczowe elementy fabuły w kilku ostatnich ruchach. Jakby chciała podkreślić, że sens każdej części tkwi w jej położeniu względem całości, a jednostkowe życie to tylko element kolistej struktury wszechświata.


kadr z filmu "Dziurka od klucza" / fot. materiały prasowe

Z Naomi Kawase zgodziłby się zapewne Kim Nguyen, twórca kanadyjski, który w swoim kolejnym filmie przenosi się do Republiki Konga. Dotyka palącego problemu afrykańskich armii dziecięcych, których żołnierze – porywani z domów, łamani przemocą i oszałamiani narkotykami – poznają wszystkie odcienie okrucieństwa. Reżyser nie epatuje grozą, zestawiając intensywność ludzkich nieszczęść z pięknem afrykańskiego krajobrazu i bogactwem folkloru.

Bohaterka "Wiedźmy wojny" (2012), jest silna. Chociaż kazano jej zastrzelić własnych rodziców i patrzeć na śmierć męża. Choć ukazują się jej duchy zmarłych, a w łonie rośnie dziecko, owoc gwałtu, zło nie dosięgło serca Komony (Rachel Mwanza). Dziewczyna nie łaknie zemsty. Prosi Boga, by pomógł jej pokochać niechcianego syna i dla niego – nienarodzonego – snuje swoją opowieść. Być może sekret sztuki przetrwania kryje się w łączności z przeszłością. Upiory, które nękają dziewczynę, stają się jednocześnie ostatnimi przewodnikami po świecie, w którym zabrakło drogowskazów.

Duchy – tym razem perwersyjne i zwodnicze – wypełniają również czarno-białe kadry "Dziurki od klucza" (2011), najnowszego obrazu Guya Maddina. Tym razem kanadyjski eksperymentator opuszcza rejony ukochanego kina niemego, wkraczając na obszar historii filmu gangsterskiego i horroru. Rezygnując z odniesień autobiograficznych, sięga po losy cudze – w odwołaniach do "Odyseji" Homera. Główny bohater "Dziurki od klucza", Ulysses Pick (Jason Patric), wzorowany na psychopatycznych przestępcach Edwarda G. Robinsona, w pewną burzową noc trafia do nawiedzonego domu – siedziby jego (zmarłej? w jakich okolicznościach?) rodziny. Ulysses, w towarzystwie topielicy i syna (którego aż do ostatnich chwil nie rozpoznaje) przemierza kolejne pokoje w poszukiwaniu żony (Isabella Rossellini). Odkrywane z każdym krokiem sekrety okazują się pozornym zwycięstwem. Guy Maddin rezygnuje z logiki rozumu i zaprasza do podróży po meandrach podświadomości.


kadr z filmu "Wiedźma wojny" / fot. materiały prasowe

Trudno orzec, czy więź łącząca bohaterów "Dziurki od klucza" to miłość czy zbrodnia, nie da się jednak zaprzeczyć jej siły odpornej na samą śmierć. Czy podobną moc ma uczucie Laurence’a (Melvil Poupaud) i Frédérique (Suzanne Clement), bohaterów melodramatu Xaviera Dolana? Ich miłość – frenetyczna, kolorowa i zmanierowana niczym cały film utrzymany w stylistyce teledysków z przełomu lat 80. i 90. – zostaje wystawiona na ciężką próbę. Laurence po 35 latach życia w kłamstwie, postanawia wyznać Fred, że czuje się kobietą i marzy o zmianie płci. Wprawdzie związek rozpada się pod naporem codzienności nieczułej na potrzeby romantycznych kochanków, ale serca pozostają niezmienne. On zostawia dla niej znaki w swoich książkach, a ona, odkrywając je, zalewa się (dosłownie!) łzami. Każde spotkanie to nowy wybuch namiętności. I nowy dowód niemocy. Kylie Minogue śpiewa w "Holy Motors" (2012) Léosa Caraksa o utraconym uczuciu i o tym, co byłoby, gdyby wszystko potoczyło się zupełnie inaczej. Zarówno wokalistka, jak i piosenka idealnie pasowałyby do ścieżki dźwiękowej "Na zawsze Laurence" (2012), hołdu dla nie-wyśnionej miłości.

Cztery zupełnie różne filmy, czterech reżyserów o odmiennej wrażliwości i wspólna obsesja: przeszłość, która determinuje teraz. Czy będą to konflikty niedostępnych bogów, czyny naszych przodków czy nasze własne dawne decyzje – od tego, co było nie da się uciec. Czas jest kolisty, a podział na wczoraj i dziś to iluzja.
Ewa Szponar
Portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja:  27.07.2012
Zobacz również
Kobieca odyseja. Wywiad z Édith Scob
Zielony Jazdów - drugi weekend
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll