PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
WYDARZENIA
  28.05.2012

Najnowsze kino francuskie prezentowane poza konkursem na zakończonym właśnie 65 Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Cannes ilustruje jego różnorodność.

Z jednej strony wciąż produkuje się przyciągające francuska publiczność inteligenckie komedie obyczajowe, celebruje kolejne dzieła Mistrzów, powstaje kino w historycznym kostiumie oraz dramaty rodzinno-społeczne a z drugiej z impetem wkracza w te rejony kino eksperymentujące z nowymi formami wyrazu oraz filmy tworzone przez reżyserów egzotycznego pochodzenia lub powstające w koprodukcjach Francji m.in. z Algierią, Marokiem, Senegalem.

"La noche de enfrente", fot. Margo Films

Cannes zawsze pamięta o swoich wielkich Mistrzach. W Director’s Fortnight na tych którzy wytrwali do końca festiwalu czekała nie lada gratka. To film zmarłego w ubiegłym roku francusko-chilijskiego reżysera Raoula Ruiza "La noche de enfrente". Trudno nie odnieść wrażenia, że to rodzaj filmowego testamentu Mistrza, w którym przeczucie własnej śmierci splata się ze wspomnieniami z dzieciństwa i odniesieniami do jego filmów. W Polsce niestety poza „Klimtem” filmy Ruiza nie są znane a to przecież reżyser, który wprowadził do kina więcej intelektualnej zabawy i artystycznych eksperymentów, niż jakikolwiek inny filmowiec od czasów Jeana Luca Godarda. W ostatnim filmie Ruiza uderza tak jak w poprzednich niezwykły poetycki charakter obrazów, w których jawa miesza się z fantazja i snem, dziwaczność kątów ujęć z nagłymi zbliżeniami, przenikaniami obrazów, krzykliwymi kolorami albo dla kontrastu z wyciszoną sepią.

Hołdem dla Claude Millera, innego niedawno zmarłego francuskiego reżysera była także zaprezentowana na zakończenie festiwalu „Therese Desqueyrous” z Audrey Tautou w roli tytułowej. To kino kostiumowe (lata dwudzieste XX wieku), epicka opowieść o kobiecie, nieszczęśliwej w swoim zaaranżowanym jeszcze w dzieciństwie małżeństwie, która decyduje się otruć swojego męża. Nie ma przy tym poczucia winy, bo nie był to jej wybór. Audrey Tautou ze swoja niedzisiejsza uroda coraz pewniej czuje się w rolach kostiumowych. Jej bohaterka jest tajemnicza, zamknięta w sobie, minimalistycznie ale przejmująco zagrana a mimo a może właśnie dlatego wiarygodna.

Lekkie w formie a jednocześnie inteligentnie zrealizowane, zabawne choć nie uciekające od problemów współczesności francuskie komedie znalazły w tym roku w Cannes godnego reprezentanta w postaci filmu „Granny Funeral” w reż. Bruno Podalydesa. Śmierć babci głównego bohatera uruchamia cala lawinę nieprzewidzianych okoliczności, która praktycznie wywracają jego dość monotonne i uporządkowane życie do góry nogami, ale co najważniejsze przewartościowują takie pojęcia jak przemijanie, lojalność, przyjaźń, relacje damsko-męskie.

„Trois Mondes” Catherine Corsini z kolei wprowadza w dramat trojki obcych sobie ludzi, który łączy tragiczny wypadek samochodowy. To rodzaj moralitetu nawiązującego do braci Dardennów z udziałem charyzmatycznej Arty Dobroschi, pamiętnej emigrantki z filmu ”Dziecko” Film Corsini stawia pytania o granice ludzkiej odpowiedzialności i zdolności do przebaczenia.

I wreszcie temat nietolerancji Francuzów wobec osób homoseksualnych. W „Les invisibles” Sebastiena Lifshitza zbiorowy portret osób kochających inaczej jest zbyt przegadany, za mało „obrobiony” reżysersko ale zarazem docenić trzeba wysiłek reżysera, który pochyla się nad problemami swoich bohaterów z wielka delikatnością, pozwalając im na maksymalna szczerość. No i niecierpliwie wyczekiwany Xavier Dolan z „Laurence Anyways”.Tym razem zamiast spodziewanej czarnej komedii z elementami romansu mamy najprawdziwszy melodramat. W historii pary która decyduje się zmierzyć ze zmiana płci mężczyzny, który postanawia być kobieta o wiele większym wyzwaniem okazuje się ciężar piętna społecznego i odrzucenia przez rodzinę.

Kino francuskie coraz chętniej eksperymentuje. Z reguły jest to jednak kontynuacja wcześniejszych dokonań francuskich filmowców albo powrót do tego czym zajmowali się wcześniej. I tak oto poszukujący wciąż nowych sposobów narracji Michael Gondry tym razem postawił w filmie "The We and the I" na świeżość, niezepsutych przez media tak jak zawodowi aktorzy - naturszczyków, czyli młodzież z nowojorskiego Bronxu. Pomysł częściowo zainspirowany „Zakochanym bez pamięci” Gondry’ego wykorzystała Noemie Lvovsky w filmie „Camile Rewinds” o 50-letniej kobiecie, która po wypadku budzi się w swojej przeszłości, gdy miała 16 lat. Sytuacja prowadzi do wielu zabawnych perypetii ale prowadzi także bohaterkę do przewartościowania swojego całego dotychczasowego życia. Patrice Leconte zaś zmęczony fabułami realizuje animacje „Suicide Shop” w 2D, powracając do rysowania komiksów. Trudno nie odczytywać tego przepojonego czarnym humorem filmu jako autoironicznego komentarza do własnej twórczości.

Stosunkowo nowym, bo dotąd marginalizowanym w kinie francuskim zjawiskiem jest kino etniczne. Wprowadza nowego bohatera i nowe tematy. „La Repenti” w reż. Merzaka Allouache, reżysera algierskiego pochodzenia podejmuje nieporuszany wcześniej w kinie temat niemożności powrotu do normalnego życia dla byłego islamskiego bojownika. Bohater liczy na to, ze gdy się ujawni i zgłosi na policje obejmie go amnestia. Niestety łatwiej jest uzyskać amnestie na papierze niż przekonać do siebie nie tylko lokalna społeczność. W „Hold Back” algierski reżyser Rachid Djaidani z kolei pokazuje problem uprzedzeń rasowych, tym razem jednak arabsko-murzyńskich. To historia Arabki, która ku przerażeniu swoich braci chce poślubić Murzyna z Afryki Północnej. West Side Story w arabskim opakowaniu.

Mariola Wiktor, Cannes
Portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja:  20.06.2012
Zobacz również
Konkurs polski wystartował. W Krakowie kino emocji
12 filmów ze Studia Munka na Krakowskim Festiwalu Filmowym
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll