PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
Kiczowata historia o morderstwie i opowieść zanurzona w traumatycznej, rosyjskiej rzeczywistości, czyli Lee Daniels i Sergiej Łoźnica – dwaj kolejni autorzy, którzy kradną serca canneńskim widzom. Co robi wśród nich Brytyjczyk, Ben Wheatley?

Anna Bielak: Kiedy „Hej, skarbie” – poprzedni film Lee Danielsa wchodził do polskich kin, wielu dziennikarzy zarzucało reżyserowi pretensjonalność mówiąc, że film ociera się o kicz. Teraz chyba wiem dlaczego – amerykański twórca lubi kicz, ubóstwia kino klasy B! Udowodnił to swoją kolejną produkcją „Paperboy” pokazywaną w Cannes w ramach Konkursu Głównego. Co o niej myślisz?


„Paperboy”, fot. materiały prasowe

Anna Tatarska: Lubię „Hej skarbie”, bo mimo tej nieco sztucznej, komiksowej emocjonalności to też film prawdziwy, bliski sercu. W przypadku „Paperboya” jest już inaczej. Wrażenie kina klasy B wypływa tu z nadmiaru, który cechuje każdy poziom tej historii – od samej fabuły przez dyskusyjny, niewystarczająco selekcyjny montaż, po portrety psychologiczne postaci i kreacje aktorskie. W jednej, osadzonej pod koniec lat sześćdziesiątych opowieści spotykają się chyba wszystkie możliwe wątki: rasizm, seksizm, homofobia, klasowe uprzedzenia, szowinizm.... Jack (Zac Efron) pomaga swojemu starszemu bratu Wardowi (Matthew McConaughey) przy dziennikarskim śledztwie. Ward pracuje nad artykułem o niedociągnięciach w procesie Hilary'ego Van Wettera (John Cusack), skazanego na śmierć więźnia. Van Wetter może być niewinny – ale nie zmienia to faktu, że jest wybitnie odrażającym typem. W śledztwie towarzyszy im lokalna piękność, Charlotte Bless (Nicole Kidman), korespondencyjnie romansująca z Van Wetterem. Młody Jack szybko obdarza dojrzałą sex-bombę uczuciem...

AB: Młody, niewinny, dorastający chłopak i dojrzała, pełna erotyzmu kobieta – związek stary jak świat. Prawie zawsze nieudany, niezmiennie rozpalający wyobraźnię zarówno twórców jak i widzów. To rzadka symbioza, typowa dla B-klasowego kina, ale nie tylko. Wspomniałaś o latach sześćdziesiątych, a mnie od razu przyszedł do głowy nie tylko "Absolwent" (1967) Mike’a Nicholsa, ale i wspomnienie czasów amerykańskiej kontestacji. Niektórzy Amerykanie go mitologizują uważając za okres trudnego, bolesnego, okupionego krwią dojrzewania całego kraju, inni czynią z niego wydmuszkę, która ma wnosić do historii odrobinę radosnego folkloru. Zdaje się, że Lee Daniels czerpie z obu tradycji i łączy je w całość serwując widzom potrawę w pięciu smakach.

AT: „Paperboy”, jak to się mówi potocznie, „jedzie po bandzie”. Nie ma w nim miejsca na niedomówienia i subtelności. Kawa na ławę! Jeśli jest erotyczne napięcie – będzie seks. Jeśli mamy gwałt, to jest on perwersyjnie brutalny. Kiedy wybucha strzelanina, reżyser na pewno nie omieszka pokazać jej z bliska. W filmie Danielsa jest jednak tyle kolorów, nagłych cięć, pseudo-szokujących ujęć, że moim zdaniem w tym neonowym bajorku topi się jakakolwiek głębsza treść i emocja. A szkoda, bo to ciągnie w dół dwie aktorki, które genialnie poradziły sobie ze swoimi rolami, czyli grającą prowincjonalną Jayne Mansfield Nicole Kidman i wcielającą się w postać niani i służącej – przezabawną i czułą Macy Gray.


"We mgle", fot. materiały prasowe

AB: Nie zapominajmy, że historia jest też opowiadana z jej perspektywy. To kolejne „Służące”? Bynajmniej, sądzę jednak, że przed filmem Lee Danielsa jest podobna, międzynarodowa kariera. A jakie są twoje odczucia po kolejnym filmie Sergieja Łoźnicy? Niestety nie udało mi się uczestniczyć w pokazie premierowym, ale słyszałam, że to pod względem formalnym i nieco ze względu na treść – „We mgle” jest bardzo podobne do pokazywanego w Polsce filmu „Szczęście ty moje”. Kolejny film Łoźnicy niejako rozwija jeden z wątków poruszanych przez niego wcześniej. To historia rozgrywająca się na początku lat czterdziestych na okupowanych przez Niemców, granicznych terenach Związku Radzieckiego. To mnie przekonuje, że reżyser jest autorem, a jego filmografia jest zbiorem uzupełniających się wzajemnie opowieści. Co lubisz w nim najbardziej?

AT: Podoba mi się skupienie i stałość Łoźnicy. Ma on niezwykłą zdolność odrzucania niepotrzebnych ozdobników i rozpraszaczy. Jego historie są proste – ale nie banalne. Cała akcja „We mgle” rozgrywa się na tle leśnych chaszczy lub ciemnych wnętrz drewnianych domostw. Dzięki tej monotonii przestrzeni na pierwszy plan wysuwa się to, co najważniejsze – człowiek. Widz widzi bohatera, wyłuskuje go z fabuły, może mu się przyjrzeć, posłuchać go i zrozumieć. Mimo że bohaterowie Łoźnicy nie mówią dużo, sposób w jaki są filmowani otwiera widza i uwrażliwia go na ich historie. Poza tym reżyser ma talent malarski i genialne wyczucie koloru. Przeszłość i teraźniejszość ubiera w inne tonacje barwne, co sprawia, że mimo braku doprecyzowania czy komentarza widz od razu uczy się rozróżniać odmienne czasoprzestrzenie. Chociaż wojenna rzeczywistość w „We mgle” jest brutalna, okrutna i przenikliwie smutna, w barwach powietrza, światła i lasu zmieniającego się w rytm pór roku jest jakaś kojąca stałość i ciepło…

AB:…których zupełnie nie ma w filmie „Touristes” („Sightseers”), o którym ostatnio wspominałam. To kolejna brytyjska komedia Bena Wheatleya. Scenariusz napisała do niej para telewizyjnych gwiazd, komediantów – Alice Lowe i Steve Oram. Oboje zagrali także w filmie główne role. Jako turyści wybierają się w podróż po Wielkiej Brytanii. Szybko okazuje się jednak, że bliżej im do Bonnie i Clyde’a czy bohaterów „Badlands” (1973) niż uroczej pary na wakacjach. Filmowa Tina i Chris przekraczają wszystkie moralne granice i… spełniają nasze najskrytsze fantazje. Ile razy czułaś, że ktoś zdenerwował cię do tego stopnia, że chciałabyś go zabić? Ja wiele. A oni to robią. Melodramat zamienia się w slasher, kino drogi w opowieść o seryjnych zabójcach! Byłam zachwycona.

AT: Łoźnica nie jest sztukmistrzem, nie ucieka się do żadnych tricków,  nie próbuje na siłę różnicować tempa akcji – jego film cechuje stałość rytmu, pewna konsekwencja, która na pozór może wydawać się nudna, lecz dla mnie była fascynująca. „We mgle” to film, w trakcie którego nie miałam ochoty sprawdzać, która godzina, ile czasu zostało do końca i co zjem na kolację.

AB: Łoźnica nie musi dbać o montaż atrakcji – w pewnym sensie atrakcją jest sam – jako jeden z nielicznych autorów, których nadal kochamy za powtarzalność. Czyż nie?

Anna Bielak, Anna Tatarska
Portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja:  20.06.2012
Zobacz również
16 filmów w kilOFFie
Cannes: długie oklaski dla "Portretu z pamięci"!
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll