PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU

Z Maciejem Wojtyszką, reżyserem, który zekranizował „Mistrza i Małgorzatę” przed Rosjanami rozmawia Rafał Kotomski.

Rafał Kotomski: Po dwudziestu czterech latach od powstania Pańskiej wersji „Mistrza i Małgorzaty” rozmawiamy na moskiewskich Patriarszych Prudach, gdzie rozgrywa się otwierająca scena powieści.

Maciej Wojtyszko: To rzeczywiście zaczarowane miejsce. Pamiętam, że kiedy przyjechałem tutaj po raz pierwszy, byłem tuż przed realizacją „Mistrza i Małgorzaty”. Wówczas bardzo się ucieszyłem, że jest tak mało charakterystycznych elementów na Patriarszych. Dlatego w warszawskiej Dolinie Szwajcarskiej dało się je odtworzyć właściwie jeden do jednego. Choć oczywiście nie bez znaczenia było to, co nazywamy sztuką filmową. Bo przecież tory tramwajowe, na których zginął Berlioz, kręciliśmy na Pradze i połączyliśmy z „naszymi” Patriarszymi Prudami. Myślę, że w ogóle – dzięki mądrym scenografom – naśladowanie Moskwy lat 30. udało się nam w Warszawie bardzo dobrze. To nie tylko moja opinia. Rosyjski reżyser Władimir Bortko, który zrealizował o wiele późniejszą ekranizację Bułhakowa, mówił, że bardzo dokładnie obejrzał mój film. Przyznał nawet, iż czerpał z niego pewne inspiracje.

Maciej Wojtyszko na Patriarszych Prudach, fot. Rafał Kotomski/SFP

Niesłychane, jak Pański film znakomicie oddał atmosferę tej wielkiej prozy. Mam wrażenie, że wcale się nie zestarzał.

Moim zdaniem jednak się zestarzał. Aktorstwo z pewnością nie, ale technika wypada już żałośnie. Byłoby dobrze, gdyby przy pomocy cyfrowych sztuczek móc pewne rzeczy poprawić, zrobić od nowa. Zwłaszcza kota Behemota.

Właśnie, czy nie jest tak, że im mniej w „Mistrzu i Małgorzacie” komputera tym lepiej? W rosyjskiej wersji, scena balu u Szatana wyraźnie odstaje od filmowego „mięsa”.

Z zasady nie komentuję pracy kogoś, kto zrobił podobny film. Uważam, że sporo się Bortce udało, ale również to i owo wyszło nieco gorzej. To jest fenomenalna książka i jeszcze przez lata będzie inspiracją do tworzenia rozmaitych jej wariantów. Czapka z głowy przed Bułhakowem, który był jednocześnie tak bardzo europejski. W przeciwieństwie do wielkiego Dostojewskiego czy równie wielkiego Czechowa, Bułhakow jest rozumiany właściwie na całym świecie.

 

Przed wejściem do moskiewskiego Muzeum Bułhakowa. Od lewej: Maciej Wojtyszko, Korowiow i kot Behemot
fot. Rafał Kotomski/SFP

Jednak bez zrozumienia rosyjskości Bułhakowa trudno zinterpretować jego wielkie dzieło. W jaki sposób Pan sobie z tym poradził?

Przede wszystkim kluczem wydają mi się moje wcześniejsze realizacje. To były sztuki Bułhakowa dla Teatru Telewizji i adaptacja „Powieści teatralnej”, którą do dzisiaj bardzo lubię. W tej książce sam Bułhakow przyznawał się do zdumienia Rosją i wymuszoną zdradą inteligencji, która dokonała się po rewolucji bolszewickiej. To chyba najbardziej czytelny, choć nigdy nie wyrażony wprost, pogląd Bułhakowa, że inteligencja rosyjska po prostu się sprzedała. Zakochanie w pisarzu sprawiło, że bardzo wcześnie przyglądałem się Rosji jego oczami. Moim zdaniem bułhakowowskie spojrzenie jest bardzo europejskie. Trzeba też być uczciwym i powiedzieć z ręką na sercu, że bez najwspanialszych dzieł literatury rosyjskiej w ogóle nie ma literatury światowej. Do panteonu dodałbym z pewnością Izaaka Babla, pisarza niezwykłego, którego osobisty dramat z pewnością zasługuje na ekranizację.

Czy Rosjanie w czasach końcówki ZSRR mieli szansę zobaczyć Pańską ekranizację?

Pokazywano to w Rosji, ale bez mojego udziału. Reakcja była dosyć życzliwa. Bez specjalnych pretensji, ale i bez szczególnego entuzjazmu. Jak sądzę, wynikało to z uczucia, że to my – czyli Rosjanie – powinniśmy taki film zrobić. To rzeczywiście trudna sytuacja. Tak jakby nam cudzoziemiec zekranizował „Dziady”. Choć przyznam, że wówczas specjalnie głosów z Rosji nie nasłuchiwałem. Byłem na tyle arogancki, że robiłem swój film dla Polaków. Po to, by zetknęli się zarówno z wątkiem chrześcijańskim, jak i ze zdumieniem Bułhakowa, że ludzkie zło potrafi być gorsze od diabelskiego.

Maciej Wojtyszko na Patriarszych Prudach, fot. Rafał Kotomski/SFP

A jak Pan zapamiętał Moskwę z lat osiemdziesiątych?

Zrobiłem wówczas taki sobie film „Ognisty anioł”, według prozy Briusowa. Dzięki niemu trafiłem do Moskwy. Muzeum Bułhakowa wówczas jeszcze nie istniało, a wszystko wokół niego wydawało się tajne. Jakby Bułhakow był, a jednocześnie go nie było. To się w Rosji zresztą często zdarza. Dzisiaj autor „Mistrza...” jest już powszechnie znany. Stał się nawet towarem eksportowym. Dzisiejsza Moskwa zmieniła się chyba podobnie, jak zmieniła się Warszawa. Można dostrzec te same znaki kapitalizmu, te same hierarchie wartości. Patrząc na ludzi odnosi się wrażenie , że wszystko jest trochę normalniejsze. Życie idzie naprzód, rany częściowo się zabliźniły. Ale na widok dziecka biegającego z balonikiem po Patriarszych Prudach nie sposób nie myśleć o tym, jakie były losy jego dziadków czy pradziadków. Lubię porównywać miasta do kobiet. Moskwa to pani, która kiedyś była przodownicą pracy, malującą w brygadzie ścianę na siódmym piętrze, a dzisiaj ta sama kobieta spędza większość czasu w salonie piękności. Chociaż boję się stawiania jakiejś całościowej diagnozy, bo jak to zostało pięknie powiedziane: umom Rassiji nie pajmiosz (rozumem Rosji nie pojmiesz).

Portalfilmowy.pl jest patronem medialnym 5. Festiwalu Polskich Filmów w Moskwie „Wisła”.

Rafał Kotomski/korespondencja z Moskwy
Portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja:  20.06.2012
Zobacz również
"Konserwator" zwycięzcą festiwalu Żydowskie Motywy
Planete Doc (p)Review - ostatni pokaz na Chłodnej 25
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll